Inaczej taka decyzja może zostać podważona przez nich przed sądem.
Na takiej interpretacji przepisów dokonanej przez Sąd Najwyższy w wyroku z 3 marca 2011 r. (sygn. II UK 307/10) skorzystała dwójka prezesów opolskiej spółki, która upadła jeszcze w 2002 r. Dzięki temu, że ZUS wydał oddzielne dla każdego z nich decyzje o wysokości zaległych składek na ubezpieczenia społeczne, jakie powinni pokryć z własnej kieszeni, zaoszczędzą po kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Zaległości powstały jeszcze w 2001 r., gdy spółka prawie przez rok nie płaciła składek na ubezpieczenia społeczne od wynagrodzeń. W połowie stycznia 2002 r. dwójka członków zarządu, prywatnie małżeństwo, zrezygnowała ze swoich funkcji we władzach spółki i sprzedała udziały. ZUS obciążył ich odpowiedzialnością za niezapłacone składki, gdyż zaległości powstały, gdy zarządzali tą spółką, i to na nich spoczywał obowiązek terminowego regulowania należności.
Małżeństwo odwołało się od decyzji ZUS i przed sądem starało się udowodnić, że ZUS nie przeprowadził postępowania egzekucyjnego z majątku spółki. Nie udało się bowiem skutecznie dostarczyć spółce tytułu egzekucyjnego (w tamtym czasie nie było w kodeksie postępowania administracyjnego domniemania doręczenia po podwójnym awizowaniu przesyłki).
– Skoro ZUS nie dostarczył dokumentu, nie można było wszcząć postępowania egzekucyjnego. Dopiero w razie bezskuteczności takiego postępowania ZUS ma prawo obciążyć członków zarządu spółki odpowiedzialnością za zaległe składki – tłumaczył podczas rozprawy przed SN pełnomocnik byłych prezesów.