To sedno uchwały Sądu Najwyższego, pierwszej w tej kwestii po zmianie prawa spadkowego przed dwoma laty (sygnatura akt: III CZP 49/11).
Chodzi o sytuację opisaną w art. 32 § 4 kodeksu cywilnego, gdy do spadku dochodzi rodzeństwo zmarłego. Następuje to wtedy, gdy spadkodawca nie zostawił dzieci (wnuków) i przynajmniej jednego z rodziców.
Tak jest w tej sprawie. Zmarły 8 września 2009 r. w Chełmie Lubelskim Stanisław S. był kawalerem, a rodzice jego zmarli wcześniej, nie zostawił też testamentu. Zostało po nim skromne gospodarstwo. Miał pięciu braci i siostrę. Z rodzeństwa przeżył go tylko jeden brat, a po trzech innych pozostały dzieci.
W tej sytuacji Sąd Rejonowy w Krasnymstawie stwierdził, że spadek nabyli oni po 1/4, a dokładniej: brat i bratanica (jedynaczka po drugim bracie) po 1/4, trzech bratanków po kolejnym bracie po 1/12 (1/4 na trzech), a po 1/8 dwójka kolejnych bratanków po najstarszym bracie Tadeuszu.
Problem polega na tym, że ten najstarszy był bratem przyrodnim zmarłego ze wspólną matką, która po śmieci pierwszego męża (ojca Tadeusza) wyszła za jego brata i miała z nim resztę dzieci. Sędzia SN Katarzyna Tyczka-Rote podkreśliła w referacie te bliskie więzi krwi, ale rodzina sporu o schedę nie uniknęła. W sprawie o stwierdzenie nabycia spadku w zasadzie to nie ma znaczenia, gdyż decyduje litera prawa.