To sedno wczorajszego orzeczenia, które Trybunał Konstytucyjny wydał po rozpatrzeniu sprawy w pełnym składzie 15 sędziów.
Dotychczas jasne było, że TK jest uprawniony do badania zgodności z konstytucją traktatów unijnych. To jest bowiem zapisane w jej przepisach, które mówią o umowach międzynarodowych. Trybunał zaś potwierdził swoje prawo, wyrokując o konstytucyjności traktatu o akcesji Polski do UE i traktatu lizbońskiego.
Które przepisy pierwsze
Wczorajsze orzeczenie TK rozjaśnia sytuację w kwestii tzw. wtórnego prawa unijnego, np. rozporządzeń. Rozpatrywał skargę obywatelki polskiej na przepis rozporządzenia Rady UE w sprawie uznawania orzeczeń sądowych w krajach UE, który miał ograniczać jej prawo do sprawiedliwego sądu. Sąd w Brukseli nakazał jej zapłatę 12,5 tys. euro odszkodowania, a polski sąd orzekł o wykonaniu wyroku. W postępowaniu dłużniczka nie brała udziału, gdyż przepisy rozporządzenia tego nie przewidują. Jej zdaniem narusza to naszą konstytucję.
W rozprawie oprócz pełnomocnika skarżącej uczestniczyli nie tylko przedstawiciele Prokuratury Generalnej, ale także Sejmu i MSZ, choć reprezentanci dwóch ostatnich instytucji nie mieli nic wspólnego ze skarżonym przepisem, bo powstał on w Brukseli.
Wojciech Tomczyk, pełnomocnik skarżącej, podkreślał, że ani z konstytucji, ani z unijnych zobowiązań Polski nie wynika zakaz rozstrzygania w sprawie tej precedensowej skargi przez Trybunał jako sąd, do którego należy „ostatnie słowo". Poseł Jerzy Kozdroń, występując w imieniu Sejmu, stwierdził, że w pewnych sytuacjach TK nie może być pozbawiony możliwości rozstrzygania o kwestiach praw i wolności jednostek regulowanych przez przepisy UE.