Nie ma wątpliwości – walka z oszustami podatkowymi przynosi efekty. Takie zabiegi jak obowiązek wysyłania elektronicznych rejestrów sprzedaży (zwanych plikami JPK_VAT), nasilone kontrole i sankcje w prawie – wszystko to sprawiło, że mniej jest fałszywych przedsiębiorców. To przecież za pomocą łańcucha fikcyjnych firm wyłudzano zwroty tego podatku na wielką skalę. Nic więc dziwnego, że statystyki pokazują spadek liczby nowo rejestrowanych podatników VAT. Można przypuszczać, że część z ćwierci miliona takich podmiotów zarejestrowanych w 2015 r. była tylko figurantami podstawionymi po to, by machina wyłudzeń działała.
Czytaj także: Coraz mniej przedsiębiorców chce rozliczać VAT
Z drugiej strony można się też zastanawiać, dlaczego w latach dobrej koniunktury gospodarczej nie widzimy dynamicznego wzrostu liczby nowo zakładanych firm. Wprawdzie 200 tys. nowych podatników VAT to wciąż sporo, ale czy nie powinno być ich więcej przy wciąż wysokim wzroście PKB?
Być może niektórzy mali przedsiębiorcy, których obrót nie przekracza 200 tys. zł rocznie, wykorzystują legalną opcję, by VAT nie płacić. Wprawdzie nie mogą wtedy odzyskać tego podatku zawartego w cenie nabywanych towarów i usług, ale mają mniejsze ciężary biurokratyczne. Choćby dlatego, że nie muszą fiskusowi szczegółowo opowiadać o tym, co sprzedają. Niekoniecznie chcą coś zatajać (zresztą kontrola i tak wszystko wykryje), ale nie chcą sobie zaprzątać głowy ani obciążać kieszeni oprogramowaniem do wysyłania plików kontrolnych.
Przyczyna może być jeszcze inna: mimo dobrej koniunktury gospodarczej coraz mniej obywateli chce zakładać własne firmy. Może boją się kontrolerów szukających dziury w całym? Zresztą nie chodzi tu tylko o pracowników aparatu skarbowego, bo inne służby, np. sanepid, też potrafią drążyć kieszeń przedsiębiorcy z błahych powodów.