W systemie władzy sądowniczej nie ma i nie będzie chaosu

Nie ma żadnej potrzeby kierowania do Sądu Najwyższego spraw, które nie należą do jego ustrojowych i jurysdykcyjnych zadań – pisze sędzia Sądu Najwyższego, przewodniczący Wydziału III Problemowego Izby Cywilnej

Publikacja: 27.11.2009 06:47

W systemie władzy sądowniczej nie ma i nie będzie chaosu

Foto: Fotorzepa, Paweł Gałka

Red

W „Rzeczpospolitej” z 4 listopada pod alarmującym tytułem „[link=http://www.rp.pl/artykul/387142.html]Groźba chaosu w systemie władzy sądowniczej[/link]” ukazał się artykuł Michała Kocura i Filipa Kijowskiego odnoszący się do – skierowanego pod obrady Rady Ministrów – projektu nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego zmierzającej do zmiany przepisów o skardze o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia. Znalazło się w nim kilka nieścisłych informacji i błędnych wniosków, które najpewniej nie skłoniłyby mnie do repliki – bo takie przeinaczenia zdarzają się dosyć często, zwłaszcza w tekstach intencjonalnych i pisanych pod z góry ustaloną tezę, a do takich zaliczam ten tekst – gdyby nie to, że autorzy na poparcie swych argumentów powołali mój artykuł „Węzłowe problemy skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia” („Przegląd Sądowy” 2006, nr 1), stanowczo nadużywając wyrażonego tam przeze mnie poglądu. Ale po kolei.[wyimek]Orzekanie o odszkodowaniach i w ogóle o wszelkich roszczeniach obywateli jest domeną sądów powszechnych[/wyimek]

[srodtytul]Skarga na orzeczenie sądu[/srodtytul]

Przepis art. 424[sup]1[/sup] [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=4D5D4D9357BCECDE6EF6394F2A85BF1D?id=70930]kodeks postępowania cywilnego[/link] w swej pierwotnej wersji przewidywał, że skarga o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia przysługuje – pod określonymi warunkami – wyłącznie od wyroków sądów drugiej instancji oraz postanowień co do istoty sprawy wydanych w postępowaniu nieprocesowym, a także postanowień tzw. formalnych, kończących postępowanie w sprawie.

Przyjęte rozwiązanie nie wyłączało dochodzenia bezpośrednio od państwa naprawienia szkody wyrządzonej przez wydanie każdego innego orzeczenia; prejudykat chronił tylko orzeczenia prawomocnie kończące postępowanie w sprawie, w związku z czym pokrzywdzony mógł wytoczyć powództwo przeciwko Skarbowi Państwa o odszkodowanie na zasadach ogólnych.

Oczywiście pewną przeszkodą normatywną mógł być art. 417[sup]1[/sup] § 2 k.c. wymagający stwierdzenia we właściwym postępowaniu niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia, jednak wykładnia funkcjonalna i celowościowa oraz argumenty konstytucyjne dostarczały przekonywających argumentów, że tej pozornej kolizji da się uniknąć. W tym duchu wypowiadało się także piśmiennictwo (P. Grzegorczyk, „Dopuszczalność skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia w sądowym postępowaniu egzekucyjnym”, „Przegląd Sądowy” 2007, nr 2).

[srodtytul]Zaskakujący wyrok[/srodtytul]

W tej sytuacji dużym zaskoczeniem był [b]wyrok Trybunału Konstytucyjnego (TK) z 1 kwietnia 2008 r. (SK 77/06)[/b], w którym stwierdzono, że art. 4241 § 1 i 2 k.p.c. – w części obejmującej słowa „kończącego postępowanie w sprawie” – jest niezgodny z art. 32 ust. 1 i art. 77 ust. 1 i 2 konstytucji. TK uznał, choć orzecznictwo sądów powszechnych ani Sądu Najwyższego nie dostarczyło powodów do sformułowania takiego poglądu, że dochodzenie odszkodowania bezpośrednio od państwa – bez uzyskania stosownego prejudykatu – nie jest możliwe, co oznacza, iż sąd rozpoznający powództwo o naprawienie szkody nie może samodzielnie rozstrzygać o niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia sądowego. Skoro zatem skarga unormowana w art. 424[sup]1[/sup] k.p.c. nie przysługuje od orzeczeń niekończących postępowania, to przepis ten – zdaniem TK – uniemożliwia dochodzenie naprawienia szkód wyrządzonych wydaniem takiego orzeczenia, a więc zamyka drogę sądową.

Nie ma tutaj miejsca na rozwijanie krytyki tego wyroku – uczynił to przekonująco w glosie P. Grzegorczyk („PS” 2008, nr 11 – 12); wystarczy stwierdzić, że TK skonstruował wzorzec konstytucyjny, którego w istocie w konstytucji nie ma, a następnie orzekł o sprzeczności z nim art. 421[sup]1[/sup] k.p.c. De lege lata można by mówić co najwyżej o kolizji art. 424[sup]1[/sup] § 1 i 2 k.p.c. z art. 417[sup]1[/sup] § 2 k.c., ale przecież nie do eliminowania takich kolizji powołany jest TK.

Tak czy inaczej doprawdy nie ma sposobu, aby w powołanych w sentencji wyroku TK przepisach art. 32 ust. 1 oraz art. 77 ust. 1 i 2 konstytucji doszukać się wymagania, że dochodzenie odszkodowania za szkodę wyrządzoną przez wydanie niezgodnego z prawem prawomocnego orzeczenia, zagwarantowanego w art. 77 konstytucji, musi być poprzedzone prejudykatem.

Zresztą sam TK stwierdza w innych orzeczeniach, i czyni to w pełni przekonująco, że art. 77 ust. 1 konstytucji nie zawiera szczegółowych wskazówek dotyczących dochodzenia wynagrodzenia od państwa. Nie wskazuje, jaka szkoda podlega naprawieniu, jakie są elementy konstrukcyjne bezprawności, ani też nie określa drogi, na jakiej ma nastąpić realizacja uprawnienia odszkodowawczego (np. [b]wyroki z 23 września 2003 r., K 20/02, oraz z 20 stycznia 2004 r., SK 26/03[/b]). Podobne zapatrywania można znaleźć w judykaturze Sądu Najwyższego (np.[b] postanowienie z 17 listopada 2008 r., I CO 23/08 i I CO 26/08)[/b].

[srodtytul]Idea prejudykatu[/srodtytul]

Wprowadzając omawiany prejudykat w art. 417[sup]1[/sup] § 2 k. c. i art. 424[sup]1[/sup] k.p.c., ustawodawca zwykły miał na względzie prawną doniosłość i formalną powagę wyroków oraz odpowiadających im postanowień co do istoty sprawy wydawanych w postępowaniu nieprocesowym, a także innych postanowień kończących postępowanie w sprawie; te wyroki, orzekające o istocie sporu i przedstawionych pod osąd roszczeniach, wyposażone w pieczęć prawomocności, a często także wykonalności, formują stosunki prawne między stronami i z tego względu wymagają szczególnej ochrony. Stąd wzięła się idea prejudykatu stwarzającego dodatkową osłonę interesów obywateli i wymiaru sprawiedliwości, który ze względu na swe ustrojowe powołanie dba o stałość i niezmienność prawomocnych orzeczeń co do istoty sprawy.

Z tych przyczyn właśnie w odniesieniu do takich orzeczeń, o których wyraźnie mówił wówczas art. 424[sup]1[/sup] k.p.c., w powoływanym przez autorów artykule poparłem ideę prejudykatu, dostrzegając w jego braku zagrożenie dla idei instancyjności i hierarchii sądownictwa. Ideę tę popieram z całą mocą także dzisiaj. Niestety autorzy wykorzystali to poparcie dla wzmocnienia swej wątłej i słabo uzasadnionej tezy, że prejudykat jest niezbędny i wymagany przez konstytucję także w odniesieniu do innych orzeczeń, zwłaszcza niekończących postępowania, wpadkowych lub incydentalnych. Takiego poglądu nigdy nie głosiłem i choć ustawodawca zwykły mógłby go wcielić w życie – dysponuje tutaj pełną swobodą – to po prostu nie ma takiej potrzeby ani perspektywy osiągnięcia istotnego pożytku.

[srodtytul]Nie ma takiej potrzeby[/srodtytul]

Powołując się na mój pogląd, z którego miałoby wynikać, że oddanie sądom powszechnym bezpośredniego orzekania o wynagrodzeniu szkód wyrządzonych przez wydanie prawomocnego orzeczenia niekończącego postępowania w sprawie (a więc np. o sprostowaniu protokołu, o odroczeniu rozprawy, o nałożeniu grzywny etc.) doprowadzi do „chaosu w systemie władzy sądowniczej”, autorzy pominęli, iż wśród zmienianych przepisów jest także art. 398[sup]2[/sup] k. p. c. przewidujący dopuszczalność skargi kasacyjnej na każde orzeczenie sądu drugiej instancji wydane w sprawach o odszkodowanie. O niezgodności z prawem poddanego pod osąd orzeczenia i tak ostatecznie – w ramach nadzoru judykacyjnego – będzie zatem decydował Sąd Najwyższy. W uzasadnieniu projektu trafnie więc wskazano, że nie ma żadnej potrzeby kierowania do Sądu Najwyższego spraw, które nie należą do jego ustrojowych i jurysdykcyjnych zadań. To jasne, gdyż orzekanie o odszkodowaniu – i w ogóle o wszelkich roszczeniach obywateli – jest domeną sądów powszechnych; taka jest ich funkcja i ustrojowe posłannictwo, ugruntowane doświadczeniami historycznymi. Owszem, z jakichś ważnych powodów Sąd Najwyższy może przejmować funkcje jurysdykcyjne wykraczające poza jego konstytucyjne kompetencje (art. 183 konstytucji), jednak w odniesieniu do spraw, o których mowa, nie ma takiej potrzeby.

Uszło także uwagi autorów, że rezygnacja z prejudykatu i pozostawienie w sądach powszechnych spraw o odszkodowanie z tytułu wyrządzenia szkody przez wydanie prawomocnego orzeczenia niezgodnego z prawem, niekończącego postępowania, po prostu znacznie przybliży obywatela do sądu i ograniczy koszty dochodzenia jego praw. To przecież oczywiste; ominięta zostaje niełatwa i najpewniej kosztowna, a niekiedy czasochłonna, droga wiodąca przez Sąd Najwyższy.

W tej sytuacji użyty przez autorów zarzut – bo to nie argument ani rzeczowy koncept – że przepisy „procedury cywilnej projektuje się dla wygody sędziów SN”, jest nie tylko nietrafny i głęboko niesprawiedliwy, ale także zawstydzający. Nie godzi się formułować takich zarzutów w poważnej dyskusji. Zapraszam obu Panów na sale posiedzeń przy pl. Krasińskich, do lektury orzecznictwa, statystyk i dorocznych sprawozdań z działalności Sądu Najwyższego – może zmienicie Wasz nie w pełni jeszcze wykształcony pogląd na to, co oznacza „wygoda sędziów SN”, a przy okazji, jak rysuje się i upowszechnia ustrój sądów.

I jeszcze jedno. Autorzy napisali, że zmiany przepisów o skardze o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia powinny iść „w zupełnie innym kierunku”, skarga bowiem nie spełnia swojej funkcji, gdyż „dzisiaj tylko nikły ułamek skarg jest uwzględniany przez Sąd Najwyższy”. Szanowni adwersarze nie uwzględnili faktu, że ten ułamek jest tak „nikły” po prostu dlatego, iż zdecydowana większość orzeczeń jest z prawem zgodna, a jeżeli nawet bywa inaczej, to pełnomocnicy stron, a wśród nich radcy prawni, nie umieją tego wykazać. Przy okazji spieszę z informacją, że jeszcze bardziej „nikły” jest ułamek uwzględnianych przez Sąd Najwyższy skarg o wznowienie postępowania. Czy to oznacza, że należy zmienić przepisy normujące tę skargę? Przepraszam, w jakim kierunku?

[ramka][b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2009/11/27/w-sadownictwie-nie-ma-i-nie-bedzie-chaosu/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]

W „Rzeczpospolitej” z 4 listopada pod alarmującym tytułem „[link=http://www.rp.pl/artykul/387142.html]Groźba chaosu w systemie władzy sądowniczej[/link]” ukazał się artykuł Michała Kocura i Filipa Kijowskiego odnoszący się do – skierowanego pod obrady Rady Ministrów – projektu nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego zmierzającej do zmiany przepisów o skardze o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia. Znalazło się w nim kilka nieścisłych informacji i błędnych wniosków, które najpewniej nie skłoniłyby mnie do repliki – bo takie przeinaczenia zdarzają się dosyć często, zwłaszcza w tekstach intencjonalnych i pisanych pod z góry ustaloną tezę, a do takich zaliczam ten tekst – gdyby nie to, że autorzy na poparcie swych argumentów powołali mój artykuł „Węzłowe problemy skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia” („Przegląd Sądowy” 2006, nr 1), stanowczo nadużywając wyrażonego tam przeze mnie poglądu. Ale po kolei.[wyimek]Orzekanie o odszkodowaniach i w ogóle o wszelkich roszczeniach obywateli jest domeną sądów powszechnych[/wyimek]

Pozostało 89% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego