Fundusz Kościelny: Należy zacząć od bilansu

Projekt rządu może być punktem wyjścia do negocjacji, ale cel musi być szerszy: całościowy model finansowania związków wyznaniowych – mówi prawnik z Uniwersytetu Opolskiego ks. prof. Dariusz Walencik

Publikacja: 26.03.2012 08:56

ks. prof. Dariusz Walencik jest kierownikiem Zakładu Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa i Administrac

ks. prof. Dariusz Walencik jest kierownikiem Zakładu Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

W  sporach o Fundusz Kościelny, księże profesorze, słyszy się argument, że przecież Komisja Majątkowa zwróciła Kościołowi już prawie wszystko. Złośliwi powiedzą: z naddatkiem. Po co więc Fundusz Kościelny?

Ks. prof. Dariusz Walencik:

Przecież to dwie odrębne instytucje. Fundusz Kościelny powstał na mocy

ustawy z 20 marca 1950 r. o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki, poręczeniu proboszczom posiadania gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego

. Bazą materialną Funduszu miały być dochody z przejętych, zgodnie z ustawą, nieruchomości związków wyznaniowych, wspomagane dotacjami z budżetu państwa. Miały służyć wyłącznie celom kościelnym i charytatywnym. Przepisy te nigdy nie były wykonywane. Nie została więc dokonana inwentaryzacja nieruchomości przejętych na własność państwa, nie próbowano też ustalić, jakie przynoszą dochody, ani metody ich oszacowania. Na zasadność utrzymywania Funduszu Kościelnego, w całości lub części, patrzy się wyłącznie przez pryzmat posiadanych obecnie przez związki wyznaniowe nieruchomości, a trzeba brać pod uwagę okoliczność, że Fundusz w latach 1950 – 1989 nie wypełniał ustawowych zadań lub ograniczały go w tym względy polityczne. Na podstawie zachowanych ksiąg rachunkowych Funduszu możemy stwierdzić z całą pewnością, że w tym okresie 2/3 środków wydatkowano na cele niezgodne z ustawą, w tym na walkę z Kościołem.

A Komisja Majątkowa?

Po zmianach 1989 r. państwo polskie wyraziło wolę naprawienia krzywd wyrządzonych Kościołowi. Zgodziło się zwrócić instytucjom kościelnym tę część dóbr, którą zagarnęło wbrew prawu PRL. Znalazło to wyraz w ustawie z 17 maja 1989 r. o stosunku państwa do Kościoła katolickiego, w której jest rozdział dotyczący regulacji spraw majątkowych. Utworzono działającą w latach 1990 – 2011 Komisję Majątkową składającą się w równej liczbie z przedstawicieli wyznaczanych przez ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz sekretarza Konferencji Episkopatu Polski. Tak więc żadne rozstrzygnięcie Komisji nie mogło zapaść bez zgody przynajmniej jednego z przedstawicieli strony rządowej. Komisja nie była sądem ani organem administracji publicznej, a postępowanie regulacyjne miało charakter postępowania quasi-mediacyjno-polubownego między państwem a osobami prawnymi Kościoła. Rozwiązanie to było pod wieloma względami oryginalne i nowatorskie, stwarzało bowiem możliwość pozasądowego dochodzenia roszczeń z udziałem zainteresowanych. Postępowanie regulacyjne można więc postrzegać jako instrument sprawiedliwości transformacyjnej. Z upływem lat jednak coraz mniej przystawał do zmieniającego się systemu prawnego, w tym Konstytucji RP i wyznaczanych przez nią standardów. Władza prawodawcza nie podjęła wysiłku dostosowania przedkonstytucyjnej ustawy z 1989 r. do nowej konstytucji z 1997 r., a efektem była krytyka Komisji Majątkowej, podejrzenia popełniania przez jej członków przestępstw, wreszcie jej likwidacja.

Czy chce ksiądz profesor powiedzieć, że Fundusz Kościelny i przepisy umożliwiające kościelnym osobom prawnym składanie wniosków rewindykacyjnych uzupełniały się?

Tak, bo nie dotyczą one tej samej materii. Fundusz Kościelny w założeniu był funduszem celowym, którego budżet miały stanowić dochody z przejętych na własność państwa nieruchomości kościelnych i dotacje państwowe. A przedmiotem postępowań regulacyjnych – w odniesieniu do ustawy o dobrach martwej ręki – mogły być wyłącznie grunty upaństwowione z naruszeniem jej przepisów, czyli bez zachowania gwarantowanych tą ustawą norm obszarowych.

Jaki jest cel Funduszu dzisiaj? Na co idą te pieniądze?

Cele Funduszu Kościelnego określone są w pięciu różnych aktach prawnych i od razu powiedzmy, że nie są one spójne. Trzy podstawowe cele Funduszu to: dofinansowanie składek na ubezpieczenia społeczne (emerytalne, rentowe i wypadkowe) tych duchownych, którzy nie podlegają ubezpieczeniom z innych tytułów. Z Funduszu opłacane jest 80 proc. tych składek, a za członków zakonów kontemplacyjnych i misjonarzy w okresach ich pracy na misjach 100 proc. składek. Ponadto Fundusz pokrywa składkę na ubezpieczenie zdrowotne alumnów wyższych seminariów duchownych. Drugi cel to wspomaganie działalności charytatywno-opiekuńczej, oświatowej i wychowawczej instytucji kościelnych. Trzeci to konserwacja i remonty zabytkowych obiektów sakralnych. Od 2010 r. w praktyce Fundusz służy tylko jednemu celowi: dofinansowywaniu składek ubezpieczeniowych.

Czy Kościół może decydować o konkretnym przeznaczeniu pieniędzy?

Kościół nie ma w ogóle wpływu na zarządzanie tymi pieniędzmi. Odpowiedzialna jest za to specjalna komórka w Departamencie Wyznań Religijnych, Mniejszości Narodowych i Etnicznych Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. To urzędnicy państwowi sporządzają projekt budżetu Funduszu, prowadzą dokumentację księgową, rozliczają środki. Przedstawiciele związków wyznaniowych nie biorą udziału w pracach organów Funduszu, chociaż przewiduje to zarówno ustawa o dobrach martwej ręki, jak i statut Funduszu Kościelnego.

Sam ksiądz profesor zaznaczył, że niektóre regulacje nie są stosowane z takich czy innych powodów. Czy zdaniem księdza regulacje dotyczące Funduszu nie wymagają zmian?

Czy w propozycjach rządu nie ma racjonalnych elementów?

Oczywiście, że Fundusz wymaga zmian. Proszę jednak zauważyć, że w propozycjach MAiC jest tylko mowa o jego likwidacji. W ogóle nie ma mowy o próbie jego naprawienia czy o konieczności rozliczenia go i przedłożenia przez stronę rządową sprawozdania z wykonania ustawy o dobrach martwej ręki. Tymczasem jest to dobra okazja, aby dokonać całościowego bilansu. Należałoby w nim przedstawić, ile Kościół stracił w PRL, ile zdołał odzyskać po 1989 r., z czego zrezygnował na rzecz społeczeństwa, i jasno powiedzieć, że ten bilans oznacza zamknięcie pewnego historycznego okresu i obie strony uważają sprawę rewindykacji majątkowych za ostatecznie zakończoną. Otóż państwo przejęło nieruchomości związków wyznaniowych i zobowiązało się do zarządzania przejętym majątkiem w ich interesie i na ich rzecz. Dochody z przejętych nieruchomości powinny być wyodrębnione rachunkowo w budżecie, wykazane w księgach rachunkowych i przekazywane na cele ustawowe. Skoro likwidujemy Fundusz, to robimy bilans i zamykamy księgi. Dopiero po dokonaniu tego bilansu należałoby przystąpić do budowy nowoczesnego, całościowego modelu finansowania Kościoła ze środków publicznych. Pierwszym krokiem powinno być uchwalenie nowej ustawy o Funduszu i uchylenie w całości ustawy o dobrach martwej ręki. Można oczywiście zastrzec, że to ustawa tylko na okres przejściowy potrzebny obu stronom do wypracowania nowego modelu finansowania Kościoła.

Co powinno się znaleźć w tej nowej ustawie?

Powinna wyraźnie określić źródła finansowania Funduszu Kościelnego i jego cele – ograniczyć je do wspierania działalności społecznej Kościoła i dalszego dofinansowywania składek na ubezpieczenia. Wysokość tego dofinansowania jest do przedyskutowania. Co więcej, należałoby uszczelnić sam system. Sposób ewidencji ubezpieczonych w ZUS nie pozwala precyzyjnie określić liczby duchownych poszczególnych związków wyznaniowych, których składki są dofinansowywane przez Fundusz. Przy uszczelnianiu systemu należałoby nałożyć na związki wyznaniowe obowiązek przesyłania do ZUS aktualnej listy ich duchownych, by ZUS, zweryfikowawszy deklaracje ubezpieczeniowe, mógł stwierdzić z całą pewnością, że jest to osoba duchowna danego związku wyznaniowego i przysługuje jej dofinansowanie składek z Funduszu.

Sugeruje ksiądz profesor, że w systemie mogą być martwe dusze?

Na pewno są takie przypadki. Ich wyeliminowanie da realne oszczędności. Nowa ustawa powinna przewidywać także powołanie zarządu Funduszu, w którym byliby przedstawiciele nie tylko strony rządowej, lecz także związków wyznaniowych. Wreszcie winna zagwarantować pełną przejrzystość działania. Wtedy wiedzielibyśmy np., jaką dokładnie sumę z Funduszu Kościelnego wydano na dofinansowanie składek ubezpieczeniowych duchownych Kościoła katolickiego, prawosławnego, ewangelickiego itd.

Niektórzy publicyści wskazują, że projekt rządowy był raczej obliczony na efekt polityczny, propagandowy, co by oznaczało instrumentalizację relacji państwo – Kościół. Jaki zdaniem księdza profesora powinien być tryb negocjacji?

Przede wszystkim negocjacje powinny się odbywać w ciszy gabinetów, a nie poprzez media. Jestem zniesmaczony faktem, że najpierw o rządowej propozycji dowiedzieli się dziennikarze, a dopiero potem przedstawiciele związków wyznaniowych. Powinno być na odwrót. Nie mam wątpliwości, że zgodnie z konstytucyjną (art. 25 ust. 4 – 5) i konkordatową (art. 22 ust. 2 i art. 27) zasadą bilateralności wymagane jest przeprowadzenie negocjacji. Powinny one zakończyć się podpisaniem umowy między Konferencją Episkopatu Polski upoważnioną przez Stolicę Apostolską a Radą Ministrów. Załącznikiem do tej umowy powinien być wspólnie wypracowany projekt ustawy. Na podobnych zasadach powinny odbywać się rozmowy z pozostałymi związkami wyznaniowymi. Dla Kościoła katolickiego właściwym forum negocjacji jest zespół ds. finansów rządowej i kościelnej komisji konkordatowej. Dla pozostałych związków wyznaniowych odpowiednie parytetowe komisje złożone z przedstawicieli Rady Ministrów i związków wyznaniowych.

A co z projektem rządowym?

Projekt przedstawiony przez stronę rządową jak najbardziej może stanowić punkt wyjścia do dalszych negocjacji, przy czym nie do przyjęcia jest zaproponowany cel projektu, który ogranicza się do „kompleksowej reformy systemu emerytalnego". Celem projektu powinien być całościowy model finansowania związków wyznaniowych. Dalsze, konstruktywne rozmowy powinno poprzedzić rozliczenie się przez układające się strony z działalności Funduszu Kościelnego.

Ks. prof. Dariusz Walencik jest kierownikiem Zakładu Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego

W  sporach o Fundusz Kościelny, księże profesorze, słyszy się argument, że przecież Komisja Majątkowa zwróciła Kościołowi już prawie wszystko. Złośliwi powiedzą: z naddatkiem. Po co więc Fundusz Kościelny?

Ks. prof. Dariusz Walencik:

Pozostało 97% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego