Na czym polega rewolucja, która zmieniła rynek prawny w Ameryce Północnej i którą opisuje pani w swojej książce?
Julie Macfarlane:
W Ameryce Północnej, jak w większości części świata, prawnicy, lekarze i inni specjaliści byli zawsze traktowani z ogromnym szacunkiem. Ludzie się zwracali do nich z prośbą o poradę, o wiedzę, jako do poważnych autorytetów. To się zmienia. W tej chwili ludzie mają dostęp do informacji w Internecie, mogą swój problem prawny wpisać w Google'a i otrzymać wiele artykułów z gotowymi odpowiedziami. Kiedyś mogli taką wiedzę otrzymać tylko od prawnika. Dziś mają ją za darmo, więc właściwie dlaczego mieliby za nią płacić? Taka zmiana oczekiwań klientów spowodowała właśnie ogromne przetasowania na rynku prawnym w Ameryce Północnej.
Polskich prawników też to czeka?
To już zaczyna się dziać w waszym kraju. Podczas wizyty w Polsce rozmawiałam z aplikantami radcowskimi. I oni opowiadali mi o tym, że spotykają się z klientami, którzy przynoszą już gotowe opinie prawne, które znaleźli w Internecie. Przychodzą po coś więcej – po pomoc w rozwiązaniu problemu.