Po II wojnie światowej na świecie zapanował wielki lęk przed nuklearną katastrofą. Artyści i intelektualiści snuli wizje atomowej zagłady, do jakiej mogłoby dojść, gdyby Związek Sowiecki i Stany Zjednoczone zdecydowały się użyć swoich arsenałów. Potem zagładę wieszczono kilkakrotnie. Mieliśmy się spalić z powodu dziury ozonowej albo całe ekosystemy miały zginąć z powodu chorób nowotworowych, wywołanych promieniowaniem UV. W latach 60. popularne były teorie o bombie demograficznej – że przyrost naturalny doprowadzi do takiego przeludnienia naszej planety, że nie wystarczy zasobów, by wszystkich wyżywić. W latach 70. część ekspertów ostrzegała przed kolejną epoką lodowcową, kilka lat później stwierdzono globalne ocieplenie. Dziś młodzież z Ostatniego Pokolenia bije na alarm, że koniec dotychczasowego świata jest bliski i niedługo wszyscy spalimy się jak skwarki na patelni.