Rz: Jaki realny wpływ na rzeczywistość ma unijny komisarz zajmujący się podatkami?
Algirdas Šemeta, komisarz UE ds. podatków, unii celnej, audytu i zwalczania nadużyć finansowych:
Obecny kryzys finansowy bardzo wyraźnie ujawnił, jak wiele jest jeszcze do zrobienia w dziedzinie koordynacji polityki podatkowej krajów członkowskich UE. Decyzje podejmowane w jednym państwie członkowskim mogą mieć znaczący wpływ na sytuację w innych krajach Unii. Władze poszczególnych krajów zdają sobie z tego sprawę. Dlatego moja rola wzrasta. Wystarczy spojrzeć na podatkowe propozycje Komisji składane w ostatnim czasie. Mamy sporo pracy w tym zakresie, a naszym celem jest poprawa systemu podatkowego Unii, by był bardziej konkurencyjny w stosunku do innych krajów i rejonów świata. Jak wspomniałem, kryzys jest okazją do zmierzenia się z takimi problemami na poziomie zarówno unijnym, jak i krajowym. Jednym z narzędzi jest tzw. semestr europejski, czyli zestaw rekomendacji dla krajów członkowskich, także w obszarze lepszej koordynacji polityki podatkowej.
Ale głośniej jest o propozycji wprowadzenia podatku od transakcji finansowych. Tylko 11 państw zgodziło się, by pracować nad wprowadzeniem u siebie takiej daniny. Ma ona przynieść im rocznie 57 mld euro wpływów. Co to może oznaczać dla tych państw, które go nie wprowadzą – w tym dla Polski czy Litwy?
Spodziewam się, że nawet jeśli podatek ten wprowadzi tylko 11 państw, poprawi to efektywność wspólnego rynku. Wiele państw, np. Węgry, podjęło już decyzję o wprowadzeniu takiego podatku niezależnie od propozycji Komisji. Inne pracują nad podobnymi rozwiązaniami. Korzyści mogą wynikać z tego, że nawet jeśli 11 krajów przyjmie podobny system, a pozostałe 16 nie – to będziemy mieli 17 zamiast 27 różnych systemów. Trzeba też pamiętać, że zaproszenie do współpracy jest otwarte. Dziś ideę podatku popiera 11 krajów, ale to nie znaczy, że nie będzie ich więcej. Polska też jest zaproszona do tego klubu.