Reklama
Rozwiń
Reklama

Domagalski: Opłaty sądowe nie powinny tamować Temidy

Rząd nie przyjął wczoraj projektu Ministerstwa Sprawiedliwości, który, jak się w nim deklaruje, ma uprościć uiszczenia opłat sądowych w sprawach cywilnych (rodzinnych, gospodarczych). To dobra wiadomość.

Publikacja: 18.12.2012 19:42

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Wprawdzie projekt przewiduje obniżki niektórych opłat np. w niektórych sprawach o zasiedzenie nieruchomości, to jednak symulacja finansowa pokazuje, że fiskus ma na zmianach zyskać 15 mln zł rocznie. Zapłacą więc podsądni.

Zawiera on jeszcze kilka innych wątpliwych udogodnień, jak przywracana po kilku latach opłata za uzyskanie uzasadnienia wyroku na piśmie, co ma ulżyć sędziom, choć wydaje się, że uzyskanie uzasadnienia winno być prawem podsądnego. Zresztą niewysoka opłata (50 zł) to dla jednych żaden wydatek, biedniejsi mogą zaś wystąpić o zwolnienie z kosztów (projekt nic nie mówi,że to niemożliwe), co oznaczałoby dodatkową pracę dla sędziów czy urzędników sądowych, gdyby im powierzyć te obowiązki.

Ważniejsze jest jednak to, że system opłat sądowych wymaga generalnej reformy. Dla prawie wszystkich prawników praktyków

jest jasne, że uchwalona przed sześciu lat ustawa o opłatach sądowych w sprawach cywilnych zaliczana jest do najtrudniejszych w stosowaniu. W pierwszych latach zajmowała znaczną część pracy Sądu Najwyższego, problemem były niewielka, groszowe wręcz niedopłaty wpisów sądowych, ale nawet nadpłaty. Niektóre z tych rygorów uchylił w kolejnych wyrokach Trybunał Konstytucyjny, ale formalizm i skomplikowanie systemu opłat jest dokuczliwy. Zresztą projekt Ministerstwa Sprawiedliwości diagnozę tę tylko potwierdza.

I pomyśleć, że są kraje, gdzie nieuiszczenie opłaty nie tamuje biegu sprawy, albo wręcz ich nie ma. W Polsce tego nikt tego nie proponuje (względy finansowe). Jednak niedawno grupa sędziów cywilnych ze Stowarzyszenia Sędziów „Iutitia" zgłosiła alternatywny do ministerialnego i dalej idący projekt, który zmierza do radykalnego uproszczenie finansowania procesów przez wprowadzenie jednej opłaty przy wniesieniu pozwu, która ma zastąpić wszystkie inne, także kancelaryjne w danej instancji, a więc także za ksera, wydruki i uzasadnienie.

Reklama
Reklama

Jak sprawdziliśmy, wczoraj Ministerstwo jeszcze sędziom społecznikom z „Iustitii" nie odpowiedziało. Odroczenie rozpoznania ministerialnego projektu jest więc dobrą okazją, by na sprawę spojrzeć gruntownie. By nie uchwalić kolejnego bubla. By drobne kwoty nie ograniczały dostępu do sądu, i nie mnożyły sądom niepotrzebnej pracy.

Wprawdzie projekt przewiduje obniżki niektórych opłat np. w niektórych sprawach o zasiedzenie nieruchomości, to jednak symulacja finansowa pokazuje, że fiskus ma na zmianach zyskać 15 mln zł rocznie. Zapłacą więc podsądni.

Zawiera on jeszcze kilka innych wątpliwych udogodnień, jak przywracana po kilku latach opłata za uzyskanie uzasadnienia wyroku na piśmie, co ma ulżyć sędziom, choć wydaje się, że uzyskanie uzasadnienia winno być prawem podsądnego. Zresztą niewysoka opłata (50 zł) to dla jednych żaden wydatek, biedniejsi mogą zaś wystąpić o zwolnienie z kosztów (projekt nic nie mówi,że to niemożliwe), co oznaczałoby dodatkową pracę dla sędziów czy urzędników sądowych, gdyby im powierzyć te obowiązki.

Reklama
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Uderzając w Żurka, trafił w neosędziów
Opinie Prawne
Rafał Sikorski: Jak to jest z tymi patentami w branży farmaceutycznej
Opinie Prawne
Michał Szułdrzyński: KSeF to dodatkowe miliardy w budżecie, ale i wielkie zagrożenia
Opinie Prawne
Prof. Marek Safjan: Jak wydobyć się z zapaści państwa prawa?
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Opinie Prawne
Jakub Sewerynik: O starszych braciach, czyli mury rosną
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama