W wymiarze prawnym nie jest żadnym precedensem. Procesy poszlakowe oskarżonych o zabójstwo matek już się, niestety, zdarzały. Ale jest też druga strona medalu. Przez wiele ostatnich miesięcy byliśmy świadkami ponurej telenoweli z Katarzyną W. w roli głównej. Uczestniczyły w niej nie tylko tabloidy i plotkarskie portale, ale również media uznawane za poważne, politycy i autorytety prawnicze. Wszyscy ochoczo komentowali sprawę śmierci małej Madzi. Katarzyna W. stała się zaś jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w Polsce, z rozkoszą pozującą do zdjęć w bikini.
Dwugłos: przeczytaj opinię Bogusława Chraboty: Dziennikarze, precz z sali sądowej!
To ponure i obrzydliwe, lecz jest w tym jakaś prawidłowość niezależna od czasów, w jakich przyszło nam żyć. Gawiedź zawsze lubiła igrzyska, a przed wiekami publiczne egzekucje odbywały się na rynkach miast i miasteczek.
W poniedziałek rozpoczął się drugi sezon serialu pod tytułem: Katarzyna W. Sąd zdecydował, że proces będzie jawny. „Jawność rozprawy jest gwarancją społecznej kontroli i obiektywizmu” – stwierdził sędzia. Czy w kontekście wielomiesięcznego smutnego show to dobra decyzja? Paradoksalnie tak. Polacy dostają bowiem szansę zobaczenia procesu takim, jaki jest w rzeczywistości.
Przed sądem stoi jednak duże wyzwanie. Do opinii publicznej powinien docierać jasny i klarowny przekaz. Chodzi bowiem o to, by owa jawność niosła ze sobą przede wszystkim funkcję edukacyjną, a nie sensacyjną.