Prawa autorskie. Nauka potrzebuje ochrony

Wolny dostęp do niektórych publikacji naukowych byłby możliwy, gdyby całość prac była zlecana w przetargach z funduszy publicznych. Jesteśmy jednak coraz dalej od tego modelu – wskazuje radca prawny Maria Grzeszczyk.

Publikacja: 19.03.2013 10:25

Red

Artykuł Krzysztofa Siewicza pt. „Czy nauka potrzebuje prawa autorskiego", opublikowany w „Rzeczpospolitej" z 6 lutego 2013 r., nasuwa uwagi krytyczne. Gdyby Krzysztof Siewicz zetknął się z pracą wydawnictw, nie postawiłby takich tez, jakie tam zaprezentował.

Kto płaci

Nie jest prawdą to, że w Polsce autor płaci wydawnictwu za opublikowanie jego utworu. Tylko w nielicznych czasopismach naukowych, wydawanych w Polsce i to w języku angielskim przez towarzystwa naukowe, autor wnosi opłatę. Jeżeli wydawcą czasopisma jest podmiot nieprowadzący działalności gospodarczej, to jest oczywiste, że nie ma on środków na koszty wydawania czasopisma naukowego i czasami pobiera opłatę za publikację. Zdarza się też niekiedy, że wydawnictwo wydaje monografię na zlecenie autora, który w całości pokrywa koszty z tym związane i odbiera wyprodukowany niewielki nakład książki. Poza tymi wyjątkowymi sytuacjami profesjonalny wydawca nie pobiera opłaty od autora, to wydawca zobowiązany jest do regulowania autorowi należności za każde wykorzystanie utworu.

W Polsce autor nie płaci wydawnictwu za opublikowanie jego utworu

Z treści  art. 43 – 45 ustawy  z 4 lutego 1994 o prawie autorskim i prawach pokrewnych wywodzi się prawo autora do wynagrodzenia za napisanie utworu i przekazanie praw wydawcy do jego wykorzystania. Taka praktyka jest powszechna i takie są oczekiwania autorów. Poza tym, że autor może pochwalić się swoim dorobkiem, to ma również przychód ze swojej pracy. Jak głosi w punkcie (10) Dyrektywa 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 22 maja 2001 r.,„autorzy i artyści wykonawcy, aby móc kontynuować swoją twórczą i artystyczną pracę, muszą otrzymywać stosowne wynagrodzenie za korzystanie z ich utworów".

Nie jest prawdą, że w ramach finansowania badań naukowych, z pieniędzy publicznych pokrywane są koszty publikacji poniesione przez wydawnictwa. Badania naukowe są istotnie w wielu przypadkach pokrywane z grantów naukowych. Wyniki badań naukowych, aby nadawały się do rozpowszechnienia, muszą zostać opracowane na potrzeby publikacji. „Same idee, tezy, rozwiązania naukowe w sensie szerokim jako takie nie podlegają ochronie prawno-autorskiej „– orzeczenie SN z 8 lutego 1978 r. II CR 515/77 ( OSPiKA 1979 nr 3, poz. 52). Opracowanie wyników badań w formie nadającej się do rozpowszechnienia to praca autorska, która nie wchodzi do kosztów badań i autor, o ile nie znajdzie sponsora, ma nikłe szanse na znalezienie funduszy na pokrycie tych kosztów. Obecnie państwo w bardzo nikłym zakresie udziela wydawnictwom dotacji. Dotyczy to pierwszych wydań podręczników akademickich. Z roku na rok liczba dotacji oraz kwoty dotacji są pomniejszane. Odsyłam w tym zakresie do projektu z  5 grudnia 2012 r. rozporządzenia ministra edukacji i szkolnictwa wyższego w sprawie dotacji przedmiotowych do podręczników akademickich. Zgodnie z tym projektem dotacja może być udzielona, jeśli spełnia aż siedem przesłanek, w tym „zawiera oryginalne rozwiązania i w innowacyjny sposób dokonuje prezentacji treści przydatnych w procesie kształcenia". Stawka dotacji wynosi do 50 proc. kosztów wyliczonych z 80 proc. nakładu handlowego. Wydawca, któremu udzielona została na tych zasadach dotacja, będzie miał obowiązek przekazania wersji elektronicznej do zbiorów Biblioteki Narodowej, udostępnienia na platformie cyfrowej wymiany międzybibliotecznej i umieszczenia w formie e-book lub w Internecie.

Gwarancje zarobku

Nie jest też prawdą to, że opłaty od autorów za publikacje i zyski ze sprzedaży dzieł bibliotekom i placówkom naukowym „nie tylko pokrywają wydawcom koszty, ale są też poważną gwarancją zarobku".  To stwierdzenie wymaga bliższego omówienia.

Otóż jeżeli mówimy o utworach naukowych, to należy wyjaśnić znaczenie tego pojęcia. Za utwory naukowe uważa się słowniki językowe i dwujęzyczne, encyklopedie, podręczniki, komentarze dotyczące przepisów prawa, monografie naukowe, dzieła zbiorowe dotyczące określonych dziedzin nauki, opracowania określonego tematu naukowego, artykuły naukowe, o ile spełniają  przesłanki wymienione w art. 1 ust. 1 ustawy o prawie autorskim.

Od rodzaju utworu zależy, czy większa część prac obciąża wydawcę, czy autora. W utworach zbiorowych wydawca dobiera zespół autorów i redaktorów naukowych, tworzy koncepcję i plan pracy, a następnie ocenia pracę autorów przez zatrudnionych redaktorów i z pomocą recenzentów. Tak tworzy się encyklopedie, słowniki, dzieła zbiorowe. Sąd Najwyższy w wyroku wydanym w 15 listopada 2002 r. w sprawie II CKN 1289/00 (opubl. w OSN Izba Cywilna rok 2004, nr 3, poz. 44 ) szczegółowo oceniał prace twórcze wydawnictwa i autorów przy słowniku języka polskiego, uznając, że opracowanie siatki haseł, sposób definiowania haseł oraz kompozycja haseł trudnych stanowią przejaw twórczej działalności w rozumieniu art. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Prace dotyczące słowników, encyklopedii i dzieł zbiorowych trwają kilka lat. Poniesione przez wydawnictwo nakłady finansowe mogą być pokryte z dochodów ze sprzedaży, jeżeli liczba egzemplarzy sprzedanych jest odpowiednio duża. Większość wydawnictw naukowych rozpowszechnia swoje publikacje w Internecie lub jako e-booki na własnych platformach umożliwiając w ten sposób szeroki dostęp do tych treści z dowolnego miejsca. Opłaty są niewielkie.

Gdyby, jak radzi autor, wydawca zrezygnował z korzyści, jakie wynikają z przekazanych jemu przez autora majątkowych praw autorskich, to w jaki sposób pokryłby poniesione koszty? To kto podejmie się przygotowania i wydania publikacji naukowych?

Rzeczywistość sobie

Na samym końcu artykułu autor wyjaśnia, że przedstawiona propozycja dotyczy publikacji finansowanych z publicznych środków. Zaprezentowany zatem przez autora schemat – autor płaci wydawcy za publikację, wydawca otrzymuje dotację, a biblioteki kupują książki – daleki jest od rzeczywistości.

Otwarcie wolnego dostępu dla niektórych rodzajów publikacji naukowych, przykładowo podręczników akademickich, byłoby możliwe, gdyby całość prac była zlecana w ramach zamówień publicznych z funduszy publicznych. Jesteśmy jednak coraz dalej od takiego modelu.

Jest jeszcze inny aspekt postulowanego otwarcia dostępu do twórczości, o którym nie wspomniałam. Ale lepiej przytoczę opinię pana Jerzego Stuhra, pochodzącą z książki. Tak sobie myślę: „Nie chcę, żeby te teksty wykonywali źli aktorzy, po prostu, prowadzeni przez złego i jeszcze nieprzyjaznego mi reżysera w jakiejś marnej inscenizacji. Żeby z tej mojej pisaniny kpiono na przykład... I co? I za chwilę nie będę miał prawa do protestu. Bo teraz jest walka o wolność Internetu, ale jak się raz zrobi wyłom, to pójdzie lawinowo na wszystkie prezentacje audiowizualne".

Maria Grzeszczyk jest radcą prawnym w wydawnictwach Grupy PWN

Artykuł Krzysztofa Siewicza pt. „Czy nauka potrzebuje prawa autorskiego", opublikowany w „Rzeczpospolitej" z 6 lutego 2013 r., nasuwa uwagi krytyczne. Gdyby Krzysztof Siewicz zetknął się z pracą wydawnictw, nie postawiłby takich tez, jakie tam zaprezentował.

Kto płaci

Pozostało 97% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi