Etyka prawnicza: Milczący adwokat jest nikim, adwokat gaduła niczym

Nie można nakazywać milczenia, jeżeli niczemu już ono nie służy, jeżeli straciło rację bytu – pisze adwokat.

Publikacja: 21.05.2013 09:05

Red

Kiedyś dziennikarze obsługujący pewien wyścig kolarski ukradli suszarki z hotelowego pokoju. Chciałem ich ścigać, ale organizator zawodów mnie powstrzymał: „Sami zapłacimy za straty, bo nas obsmarują w mediach". Mój klient zapomniał kiedyś o tej zasadzie, wszedł w drobny konflikt z korespondentami z trasy wyścigu i... w relacjach prasowych ukazały się wyrazy współczucia dla pięknej aktorki, która złamała nogę, towarzysząc dyrektorowi wyścigu na trasie. Wieczorem do kolumny wyścigu dołączyła żona klienta, która zażądała szczegółowego sprawozdania... Media mają straszną siłę. Często wykorzystują ją we własnym interesie. Czasem siła ta jest ślepa i nie zależy od nikogo. Z pewnością zaś bardziej zależy od odbiorców niż dziennikarzy lub podejmujących grę z mediami. Współcześni adwokaci muszą odpowiadać na oczekiwania mediów. Muszą jednak pamiętać, że nie jest to rozgrywka tożsama z tą znaną im z sądowej sali.

Zyski i straty

Występowanie w mediach to pokusa. Adwokat staje się rozpoznawalny. Można wiele załatwić, dobrze rozgrywając sprawy w mediach – i uzyskanie swoistej przewagi sympatii, i obawę sędziego, że opinia publiczna go skrytykuje, i nacisk na przeciwnika ze strony dziennikarzy. Ważne są techniczne umiejętności – małpia umiejętność wygłoszenia tzw. setki trwającej dokładnie tyle, ile czasu przeznaczono na emisję (publikację) i zawierającej zgrabne sformułowania, które zapadają w pamięć. Utrudnia to merytoryczną wypowiedź, ale zapewnia stały dostęp do dziennikarzy.

Zawsze należy też pamiętać o skutkach publicznych wypowiedzi adwokatów w mediach – niestety jesteśmy utożsamiani ze swoimi klientami i sprawami. Naturszczycy adwokaci rzadko dobrze wypadają, bo popadają w ton mentorski, zawile cytują przepisy, marszczy się im marynarka na ramionach, albo patrzą w sufit zamiast do kamery. A do tego nie wszystko im wolno, więc czasem nie warto zaczynać publicznych medialnych sporów, bo głupiec przeciwnik zawsze ich pokona doświadczeniem w upraszczaniu i niewiedzy. Wystąpienia na konferencjach naukowych, eksperckie komentowanie zawiłości prawnych, wspieranie wydarzeń społecznych i kulturalnych – jeśli nie są powiązane z nachalnym pozyskiwaniem klientów – nie mogą budzić wątpliwości. Problemy się zaczynają, kiedy adwokaci konferencjami prasowymi zastępują czynności procesowe.

Polemika z dawnym klientem

Dyskusję wokół wypowiedzi publicznych jednego z adwokatów strywializowano, sprowadzając do zemsty urzędników samorządu adwokackiego na nawróconym synu marnotrawnym. Ani rzecznicy adwokackiej sprawiedliwości nie są tacy podstępni, ani on taki nawrócony. Są siebie warci: gdyby nie uprzednie gromkie słowa o rozpylonym helu oraz gdyby troska o brak politycznej łatki samorządu nie była uzależniona od doraźnych interesów, media nie rozgrywałby tej sprawy tak łatwo. Warto jednak zastanowić się nad sprawą w sposób odpowiedzialny i merytoryczny, a nie naskórkowy. O banał ocierają się twierdzenia zakazujące wypowiedzi naruszających dobre obyczaje, prawo prasowe, dobra osobiste, tajemnicę zawodową. Chociaż akurat w sprawie publicznych występów adwokata części rodzin smoleńskich sprawa tajemnicy stanowi raczej prosty wytrych niż rzeczywistą przyczynę sporu. Adwokat dyskutował o sprawach znanych powszechnie.

Problemem jest raczej publiczne komentowanie przebiegu postępowania przez pełnomocnika uczestniczącego w tym postępowaniu, zwroty poglądów, w tym aktywne dystansowanie się od poglądów dotychczasowych klientów i prowadzenie publicznej polemiki z nimi. Adwokat w mediach to nie gwiazdka „You Can Dance" i jeżeli rzecz sprowadzi do wygłupu, do anegdoty tylko, to zostanie ukarany. Nie przez samorząd, a przede wszystkim przez klientów głosujących nogami. Dla równowagi jednak pamiętajmy, że skuteczność zakazów jest zależna od autentyczności postaw ich strażników, a prowadzona niedawno przez samorząd adwokacki promocja ubezpieczeń prawnych odwoływała się do analogii potrzeby ubezpieczania się od stosunku z kosmitą. Nie tylko więc jednostkowe wypowiedzi adwokatów, ale także stan świadomości wielu nie odpowiadają standardom, które są powszechnie deklarowane.

Stanisław Lem napisał kiedyś, że gdyby nie Internet, nie wiedziałby, że na świecie jest tylu idiotów... i ani adwokatowi, ani samorządowi zawodowemu nie wolno się w taką rzeczywistość wpasowywać.

Równowaga interesów

Chodzi nie o adwokatów, ale o klientów i sprawiedliwość. O wpływ publicznych wypowiedzi adwokatów na toczące się postępowania i traktowanie zawodu jak trampoliny do nieadwokackiej kariery, o budowanie własnej pozycji poprzez aktywność w mediach kosztem klientów.

Ale postulaty ograniczenia wypowiedzi publicznych adwokatów nie mają szans. Dzisiaj niemal każda wypowiedź jest publiczna, a na straży swobody wypowiedzi stoi nie adwokacki zbiór zasad etycznych, ale art. 54 konstytucji. Jednak dyskusję o sposobach dyskusji, o dopuszczalnych granicach wypowiedzi publicznych adwokatów należy prowadzić. Za pomocą argumentów. Argumentów zaś dostarcza sprawa Schöpfer przeciwko Szwajcarii, która została rozstrzygnięta przed Europejską Komisją Praw Człowieka w 1998 r. Adwokat Alois Schöpfer zwołał w swoim biurze konferencję, podczas której zarzucił bezprawne aresztowanie jednego z klientów.

Rada Adwokacka ukarała go grzywną  za naruszenie zasad etyki zawodowej. Komisja uznała, że ukarała słusznie, bowiem co prawda adwokaci mogą publicznie komentować procedury sprawiedliwości, jednak nie wolno im przekroczyć pewnych granic.

Komisja uznała, że adwokaci mają specjalny status jako pośrednicy między obywatelami i sądami – tym bardziej uprawnione jest oczekiwanie, iż będą przyczyniać się do zachowania publicznego zaufania do wymierzania sprawiedliwości. Schöpfer twierdził, że chciał podjąć publiczną debatę, a wypowiadał się nie tylko jako adwokat, ale również jako obywatel. Komisja rozróżniła wypowiedzi adwokata w związku z postępowaniem sądowym oraz oświadczenia składane poza nim. Uznano, że można nałożyć na adwokatów większe ograniczenia przy publicznym wyrażaniu opinii, dopuszczając takie wypowiedzi tylko wyjątkowo i pod warunkiem zachowania obiektywizmu i umiarkowanego tonu. Krytyka prowadzona przez adwokata nie może być formułowana w przesadny sposób i musi mieć podstawy.

Adwokatowi nie wolno stawiać zarzutów w sposób agresywny, nie zachowując niezbędnej dyskrecji, uczciwości i godności. Nie wolno też zastępować czynności procesowych wystąpieniami w mediach. Komisja podkreślała ponadto, że ze względu na bezpośredni kontakt ze swoimi członkami to władze adwokatury mają najlepszą możliwość ustalenia sposobu zachowania właściwej równowagi. Dlatego też mają pewien margines swobody przy ocenie potrzeby ingerencji w tej sferze.

Komisja opisała pogranicze adwokackiego milczenia i mówienia. Zgłaszane bywają wątpliwości, czy występowanie adwokatów w mediach jest w ogóle dopuszczalne, etyczne.  Najwięcej wątpliwości mają ci, którzy sami nie występują. Niektórzy bardziej krytykują samą aktywność niż treść wypowiedzi. Jeden z kolegów szydził zaczepnie z medialnego adwokata: „Gdyby mnie zaproponowali komentowanie, to bym odmówił". Usłyszał szyderczą odpowiedź: „Kiedy ci wreszcie zaproponują, odmów..." Można, należy, a czasem trzeba prezentować stanowisko swoich klientów w mediach. Adwokaci mają też obywatelskie prawo do publicznego prezentowania własnych poglądów. Należy wykorzystywać jak najwięcej takich szans – nie tylko w telewizji i prasie – przede wszystkim w Internecie (blogi, strony kancelarii). Problem tkwi nie w tym, czy mówić, ale co i jak mówić. Często ważne jest, kto mówi – wypowiedź bowiem jest znacząca tylko wtedy, gdy jest autentyczna i nie ma rozdźwięku pomiędzy treścią wypowiedzi a wypowiadającym się. Podstawową regułę pięćdziesiąt lat temu wskazał prezes NRA adw. Kazimierz Łojewski, pisząc w „Palestrze" nr 11/12 z 1964 r.: „Nie można nakazywać milczenia, jeżeli milczenie to niczemu już nie służy, jeżeli straciło swą rację bytu. Nie można stać na straży czegoś, co istnieć przestało, nie można egzekwować obowiązku w imię abstrakcji i mitu".

CV

Autor jest adwokatem, byłym wiceprezesem Naczelnej Rady Adwokackiej

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego