Po serii głośnych wpadek policji, z których wystarczy wymienić postawienie zarzutów natury korupcyjnej 10 z 15 policjantów z „drogówki" z Łowicza oraz kompromitujące nagrania wyznaczania minimalnej liczby mandatów w toruńskiej komendzie policji czy kuriozalne przypadki wystawienia mandatu samemu sobie przez funkcjonariusza policji z Białogardu, nasuwa się pytanie o kondycję polskiej policji.
Czy bulwersujący film Wojciecha Smarzowskiego zatytułowany „Drogówka" kreuje zupełnie fikcyjny obraz stróżów prawa w Polsce? Oczywiście, prawem twórców filmu jest zniekształcanie rzeczywistości i przyciąganie widza żelaznymi pewnikami: przemocą i seksem. Jednak przerysowany obraz policji nie jest w 100 procentach zmyślony, może zawierać szczyptę prawdy.
Pogoń za statystyką
Powszechnie wiadomo, że miernikiem wydajności pracy zarówno policji, jak i innych służb, inspekcji i straży jest magiczna liczba wykrywalności stwierdzonych przypadków łamania prawa. Nigdzie nie dochodzi tak często do naruszania norm prawnych jak na drogach publicznych. Wprawdzie liczba śmiertelnych wypadków w Polsce maleje, jednak najwięcej wykroczeń wciąż popełniają kierowcy.
Pogoń za statystyką doprowadza zatem do opisanego wcześniej ustalania minimów mandatów, co jest zgodne z założeniami administracji rządowej, która przewiduje wpływy z mandatów na poziomie 1,5 miliarda złotych rocznie.
Szlachetnym celem ustawiania wszechobecnych fotoradarów oraz tradycyjnych kontroli policyjnych kierujących pojazdami jest poprawa bezpieczeństwa na drogach. Jednak fatalny stan dróg w połączeniu z radarami sprawia, że poruszanie się po polskich drogach staje się koszmarem. Za stan dróg nie odpowiada policja, ale jeżeli przełożeni w wulgarnym języku wyznaczają swoim podwładnym limity mandatów, to już co najmniej budzi zażenowanie. Pomijając fakt, że ten sam policjant może wystawić mandat za używanie słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym, a ma problem z doborem słów, to zmuszanie podwładnych do kolekcjonowania mandatów wystawia fatalną ocenę pracy policji. Sytuacja ta dowodzi, że nie prewencja, zapobieganie czynom zabronionym, lecz praca na wskaźniki statystyczne jest priorytetem akurat toruńskiej komendy. Zarzuty korupcyjne postawione dwóm trzecim funkcjonariuszy „drogówki" z Łowicza są dowodem nie tylko nieodpowiedniego wynagradzania policjantów, ale też słabej selekcji przy ich zatrudnianiu, gdzie umiejętność rzutu piłką lekarską jest ważniejsza od zbadania kręgosłupa moralnego kandydata.