Rozwiązanie przyjęte przez Sąd Najwyższy w uchwale o przenoszeniu sędziów jest z prawnego punktu widzenia głęboko niesatysfakcjonujące. Zakrawa też na niebezpieczną uzurpację kompetencji do zmieniania prawa, których sędziowie w demokratycznym państwie mieć nie powinni. Jednocześnie Jarosław Gowin, winny tego kryzysu, ogłasza swoje zwycięstwo (i czarną listę sędziów). W odpowiedzi proponuję spojrzeć na zdarzenia w inny sposób – taki, który pozwoli nazwać rzeczy po imieniu: mamy do czynienia z udanym zamachem stanu w prawie. Mimo że się udał, jego instygatorzy wciąż zasługują na stanowczą krytykę.
Enigmatyczny punkt
Pełny skład SN podjął 28 stycznia 2014 r. uchwałę składającą się z dwóch punktów. Pierwszy stwierdza, że „w wydaniu decyzji o przeniesieniu sędziego na inne miejsce służbowe (...) minister sprawiedliwości nie może być zastąpiony przez sekretarza ani podsekretarza stanu". Innymi słowy, decyzje takie jak wydane przez podwładnych Jarosława Gowina w jego zastępstwie są nielegalne. Uchwała zawiera też enigmatyczny punkt drugi, który stanowi, że wykładnia prawa przyjęta tu przez SN wiąże od chwili podjęcia uchwały.
W niedostępnym jeszcze publicznie uzasadnieniu dowiemy się najprawdopodobniej, że drugi punkt ma być rozumiany tak, że SN nie stwierdza nielegalności decyzji o przeniesieniu podjętych wcześniej, a więc także orzecznictwa sędziów, którzy w tym trybie byli przeniesieni.
Z tego jednak, że SN uchyla się od stwierdzenia nielegalności wydanych w przeszłości decyzji o przeniesieniu sędziów, nie wynika, że decyzje te były legalne.
Według konwencjonalnego schematu myślenia o prawie w Polsce, który wpaja się kolejnym pokoleniom studentów, normy prawne nie zmieniają swojej treści bez prawidłowej interwencji ustawodawcy. Jeśli więc SN rekonstruuje normę, zgodnie z którą decyzje o przeniesieniu sędziów mogą być wydane wyłącznie przez samego ministra sprawiedliwości, to wykładnia ta ma zastosowanie do każdej decyzji wydanej, gdy przepisy miały tę samą treść co ta, do której odniósł się SN. Punkt drugi uchwały w tym modelu jest więc bezskuteczny. SN nie może prawa zmieniać, a już na pewno nie z mocą wsteczną. W efekcie z pewnością dla wielu niepokornych sędziów silna będzie pokusa, by uznać, że skoro uchwała nie wiąże wstecz, to znaczy, że wciąż mogą utrzymywać, że decyzje o przeniesieniu były nielegalne i nieważne od początku.