Pietryga: Naśladowcy Gatesa czy twardogłowi sędziowie

Zamieszanie z e-protokołem i miażdżąca krytyka tej innowacji w środowisku prawniczym każą zapytać, jakie były prawdziwe powody jej wprowadzenia.

Publikacja: 30.04.2014 02:00

Pietryga: Naśladowcy Gatesa czy twardogłowi sędziowie

Foto: Rzeczpospolita

Czy rzeczywiście poprawa szybkości postępowania, ułatwia życia wszystkim uczestnikom procesu czy może chodziło o coś zupełnie innego?

Sytuacja jest wręcz schizofreniczna. Z jednej strony sędziowie (podobnie jak pełnomocnicy) nie zostawiają suchej nitki na nowym rozwiązaniu. Mówią wprost, że e-protokół nie tylko nie ułatwił im pracy, ale wręcz ją wydłużył i skomplikował. Czynność, która zajmowała kilka minut, zajmuje teraz nawet kilkadziesiąt – co przełoży się na długość procesu. Że normą w sądach jest robienie prywatnych notatek z rozprawy, bo sędziowie chcą uniknąć „ułatwień" związanych z dobrodziejstwami e-protokołu, pełnego trzasków, niedomówień, przydługich pauz, składających się na wielogodzinne nagranie.

Wypowiedzi takich w ostatnich miesiącach były setki, również na łamach „Rz".

Z drugiej strony mamy Ministerstwo Sprawiedliwości, które konsekwentnie chwali nowe rozwiązania, wskazując na ogromny skok technologiczny wymiaru sprawiedliwości, ułatwienie i przyspieszenie pracy w sądach, a także jej transparentność. Przeczytałem już dziesiątki analiz, że jest dobrze, że nieuzasadniona jest krytyka „sądowych malkontentów", i powiem szczerze: mój dysonans poznawczy z czasem tylko się pogłębia. Bo trudno mi zrozumieć, o co w tym tak naprawdę chodzi. Dlaczego jeżeli jest tak dobrze, jest źle.

Czy wzorem starych doświadczeń ministerialnych reform ktoś znowu stał się zakładnikiem czyjegoś nie do końca przemyślanego pomysłu? I „wkręcony", jak choćby wcześniej w tzw. reformę małych sądów, teraz pluje sobie w brodę, że taki był naiwny, ale robi dobrą minę do złej gry, broniąc nowych rozwiązań jak niepodległości?

Czy to może tylko niechęć twardogłowego sędziowskiego betonu, opornego na nowinki technologiczne i postęp cywilizacyjny, który przecież ma ułatwić im życie? Krytykującego wszystko, co nowe, co burzy stary porządek i przyzwyczajenia.

A może chodzi o coś zupełnie innego. Jak pisze dziś na łamach „Rzeczy o Prawie" sędzia Maciej Strączyński, może w ten sposób przejawia się nieodparta chęć władzy wykonawczej w osobie ministra sprawiedliwości do kontrolowania władzy sądowniczej. A wszystko pod sztandarem walki z patologiami i układami, tylko w  wersji zapisu cyfrowego.

Zastanawiam się, które z tych pytań jest słuszne i dlaczego nie znajduje odpowiedzi. Wiem, że reforma pod nazwą e-protokół przeszła szlak wielu poprzednich (choćby ostatnio) doręczeń, tzn. nie była w wystarczającym stopniu konsultowana i testowana. Doprawdy, trudno sobie wyobrazić, że tym razem było inaczej.

Jedno jest pewne: kontrowersje wokół całej sprawy narastają. I chyba nadszedł czas, aby minister z przeprowadzonej reformy w końcu się wytłumaczył. Rzetelnie, rzeczowo, bez entuzjazmu.

Zapraszam do lektury najnowszej "Rzeczy o Prawie".

W najnowszym wydaniu:

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego