Czy godzina 18.30 to dobry czas na odebranie sądowej przesyłki? Dla nowego operatora pocztowego raczej tak, skoro coraz częściej zwycięzca przetargu, który pozwolił Skarbowi Państwa zaoszczędzić 84 mln zł, puka do drzwi o takiej porze. Pozorne oszczędności, jakie przyniosło odsunięcie poczty państwowej od przesyłek z sądów i prokuratur, nie pokryją strat z powodu przeciągania procesów, które wywołuje nieodebranie awiza.
Bezpośrednim przyczynkiem do napisania tego krótkiego felietonu jest jednak treść listu poleconego odebranego o godz. 18.30. Otóż jest to postanowienie sądu o zwrocie kosztów dojazdu świadka do sądu w kwocie 12,50 zł! Takie samo orzeczenie musieli otrzymać prokurator, oskarżony, oskarżyciel posiłkowy oraz jego pełnomocnik. Zgodnie bowiem z art. 100 § 2 kodeksu postępowania karnego (dalej k.p.k.) orzeczenie lub zarządzenie wydane poza rozprawą należy doręczyć prokuratorowi, a także stronie i osobie niebędącej stroną, którym przysługuje środek zaskarżenia, jeżeli nie brali oni udziału w posiedzeniu lub nie byli obecni przy ogłoszeniu. Koszty samych doręczeń, bez liczenia czasu pracy sędziego i sekretarza sądowego, papieru i tuszu, znacząco przewyższają kwotę zwrotu ceny biletu autobusowego świadka.
Taki stan prawny obowiązuje od 5 listopada 2012 r., czyli od wejścia w życie ustawy nowelizującej k.p.k. z 31 sierpnia 2012 r. (DzU z 2012 r., poz. 1101). Nowy przepis art. 618l § 1 k.p.k. stanowi: „Należności świadka, osoby mu towarzyszącej, biegłego, tłumacza oraz specjalisty nie będącego funkcjonariuszem organów procesowych ustala i przyznaje sąd lub organ prowadzący postępowanie przygotowawcze". Nowelizacja ta została wymuszona wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 22 marca 2011 r. w sprawie SK 13/08 (OTK-A 2011/2/11). Orzekł on o niezgodności z art. 64 ust. 2 Konstytucji RP jedynie art. 4 ust. 1 dekretu z 26 października 1950 r. o należnościach świadków, biegłych i stron w postępowaniu sądowym (DzU nr 49, poz. 445 ze zm.). Orzeczenie Trybunału zezwalające na zwrot rzeczywistych kosztów stawiennictwa w sądzie świadka podróżującego samochodem, a nie jedynie równowartości ceny przejazdu środkiem transportu masowego, jest jak najbardziej słuszne. Jednak ustawodawca, wykonując wyrok Trybunału Konstytucyjnego, uchylił cały wskazany wyżej dekret, który w art. 15 ust. 1 przewidywał, że w przypadku zgłoszenia żądania zwrotu należności świadków, biegłych i stron w postępowaniu sądowym po zamknięciu rozprawy oprócz sądu należności te mógł przyznać i ustalić także kierownik sądu. W praktyce każdy sekretarz sądu, nie tylko kierownik sekretariatu, przygotowywał rachunek wypłaty należności świadka, który sędzia jedynie podpisywał – bez wydawania postanowienia i jego doręczania stronom i ich pełnomocnikom. Co przeszkadzało, aby utrzymać ten stan rzeczy? Jaki sens ma wydawanie postanowienia o przyznaniu zwrotu kosztów dojazdu świadka do sądu w kwocie 12,50 zł i doręczanie go stronom i ich pełnomocnikom?
Rację ma S. Steinborn, że: „w przypadku należności świadków wezwanych na rozprawę główną celowe jest wydawanie postanowienia o ustaleniu i przyznaniu im należności od razu na tej rozprawie, gdyż w ten sposób umożliwia się zadośćuczynienie dyrektywie niezwłocznego wypłacenia należności określonej w art. 607l § 2, a przy tym unika się konieczności odrębnego doręczania odpisu postanowienia zarówno świadkowi, jak i stronom" (Komentarz do art. 618 k.p.k., Lex Omega). Jednak załatwienie tego na rozprawie głównej nie zawsze jest możliwe, ponieważ świadkowie raczej nie dysponują gotowym oświadczeniem o korzystaniu z prywatnego samochodu i wyliczeniem kosztów podróży do sądu. A ustalanie tego na rozprawie to zabieranie cennego czasu sądowi. Ten cenny czas powinien być wykorzystany na wymierzanie sprawiedliwości, a nie wydawanie i doręczanie postanowień sądowych dotyczących zwrotu kosztów biletu świadka.
W związku ze wzrastającą liczbą spraw wpływających do sądów nie można mnożyć biurokratycznych obowiązków obciążających sędziów. Ich kompetencje i umiejętności mogłyby zostać lepiej wykorzystane, niż do wydawania zbędnych orzeczeń w sprawach, w których wystarczyłby ich podpis.