Igor Ostrowski: Usługi dla każdego

Czy po wyroku NSA czeka nas rewolucja na rynku telekomunikacyjnym? – zastanawia się prawnik.

Publikacja: 23.07.2014 10:00

Red

Każdy z nas co pewien czas zadaje sobie pytanie: co by było, gdyby... Prawnicy ponoć nie powinni sobie zaśmiecać umysłu tego typu pytaniami i trzymać się litery prawa. Niemniej seria niedawnych wyroków NSA prowokuje nas do zastanowienia się, co by się stało, gdyby każdy dostawca mógł świadczyć takie usługi telekomunikacyjne, jakich odbiorca zapragnie, na podstawie jednego prostego wniosku. Odpowiedź może być interesująca nie tylko dla prawników, lecz także dla każdego użytkownika internetu, abonenta usług telekomunikacyjnych czy widza programów naziemnej telewizji cyfrowej. Jeśli każdy operator będzie mógł nam oferować usługi po złożeniu odpowiedniego wniosku, to już za chwilę może się okazać, że oferta cyfrowych programów telewizji naziemnej zwiększy się o osiem kanałów (i to niekoniecznie kolejnych programów TVP), a w niedalekiej przyszłości bezprzewodowy, szybki internet w technologii LTE będzie dostępny na terenie całego kraju.

Milcząca zgoda

Czy to marzenie ściętej głowy? Wygląda na to, że jednak nie. NSA rozpatrywał ostatnio zastosowanie konstrukcji milczącej zgody organu, w tym wypadku prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE), na rynku telekomunikacyjnym. Ustawa o swobodzie działalności gospodarczej (usdg), która wprowadziła zasadę milczącej zgody, miała na celu uproszczenie skomplikowanych procedur administracyjnych oraz dopingowanie organów do sprawnego działania i wydawania odpowiednich decyzji w terminach określonych w ustawie. Artykuł 11 ust. 9 tej ustawy wprowadza zasadę, zgodnie z którą brak rozpatrzenia przez organ wniosku przedsiębiorcy w przewidzianym ustawą terminie jest równoważny z wydaniem pozytywnego rozstrzygnięcia. Do tej pory wszyscy byliśmy jednak przekonani, że to skuteczne narzędzie dające przedsiębiorcom możliwość walki z opieszałością organów administracji publicznej w rozpatrywaniu ich spraw nie ma zastosowania na rynku telekomunikacyjnym. Skomplikowane procedury, np. przydzielania częstotliwości, wymagają bowiem czasu, a standardowy 30-dniowy termin załatwienia spraw jest nierealny.

Jednak w dwóch orzeczeniach ?z 5 grudnia 2013 r. (sygn. akt II GSK 1167/12 i II GSK 1168/12) NSA zaaprobował szerokie zastosowanie art. 11 ust. 9 usdg do spraw przedsiębiorców telekomunikacyjnych ?rozpatrywanych przez UKE. W konkretnej sprawie, która dotyczyła wniosków o dopłatę do usługi powszechnej, Sąd uznał, że skoro prezes UKE przekroczył terminy ustawowe przy rozpatrywaniu odpowiednich wniosków, to w myśl konstrukcji milczącej zgody organu z usdg należało uznać, że zgodził się na przyznanie dopłaty w kwocie żądanej przez przedsiębiorcę (ostatecznie sąd pozostawił tę kwestię ocenie sądu niższej instancji, jednak z uwagi na wątpliwości innej natury, tj. dotyczące daty rozpoczęcia obowiązywania art. 11 ust. 9 usdg).

Długa kolejka

Wniosek o dopłatę do usługi powszechnej nie jest odosobniony. Przedsiębiorcy czekają na rozpatrzenie setek wniosków, często ponad ustawowy 30-dniowy termin.  Zdarza się, że prace w UKE trwają nawet rok. Ile dokładnie spraw czeka na rozpatrzenie, nie wiemy, gdyż UKE nie publikuje takich danych statystycznych, a ostatnia kontrola NIK, dzięki której dowiedzielibyśmy się, jaki jest średni czas załatwiania spraw, odbyła się w 2008 roku.

Niemniej sięgnijmy po pierwszy z brzegu przykład – opóźniające się procesy rozdysponowania ważnych dla rynku częstotliwości z pasm 800 MHz (kluczowych dla zapewnienia dostępu do internetu w technologii LTE) oraz 174–230 MHz (przeznaczonych pod kolejny multipleks naziemnej telewizji cyfrowej). W obu wypadkach jeszcze w 2013 r. do prezesa UKE wpłynęły wnioski przedsiębiorców zainteresowanych pozyskaniem częstotliwości z ww. zakresów (w połowie roku wpłynęły wnioski o 800 MHz, a w październiku – o 174-230 MHz). Zgodnie z procedurą organ zwrócił się do pozostałych uczestników rynku z zapytaniem o zainteresowanie tymi częstotliwościami i uzyskał żywy odzew. W tej sytuacji prezes UKE miał obowiązek rozdać rezerwacje tych częstotliwości na drodze konkurencyjnych procedur (przetarg/aukcja/konkurs), które powinny się zakończyć w terminie ośmiu miesięcy od wpływu pierwszych wniosków. Te terminy dawno już minęły, a UKE dotąd nie ogłosił nawet rozpoczęcia właściwych postępowań. Organ miał również obowiązek odmówić rezerwacji tym wnioskodawcom, którzy się zgłosili przed przetargiem, w terminie sześciu tygodni od wpływu wniosków. Tu również terminy zostały przekroczone, bo podmioty wnioskujące o pasmo 800 MHz otrzymały odmowę dopiero po pół roku, a podmioty wnioskujące o pasmo telewizyjne nadal jej nie otrzymały. Gdyby w obu wypadkach prezes UKE musiał się liczyć z groźbą milczącej zgody organu, wówczas scenariusz wydarzeń mógłby wyglądać całkiem inaczej, a częstotliwości potrzebne do zapewnienia szybkiego internetu i cyfrowej telewizji byłyby już dawno rozdane.

Poglądy NSA nie są jednak jednolite, co pokazują dwa kolejne wyroki wydane 13 maja 2014 r. (II GSK 1863/12 i II GSK 1936/12) w analogicznych sporach (dopłata za lata 2008 i 2009). Skład orzekający w tych sprawach uznał, że nie doszło do milczącego wyrażenia przez UKE zgody na dopłatę w zawnioskowanej wysokości. Zdaniem sądu skutek milczącej zgody z art. 11 ust. 9 usdg znajduje zastosowanie tylko do wąskiej kategorii spraw bezpośrednio związanych z podejmowaniem, wykonywaniem i zakończeniem działalności gospodarczej (art. 1 usdg), do której to kategorii wniosek o dopłatę się nie zalicza.

Silny impuls

Trudno przewidzieć, w jakim kierunku ostatecznie pójdzie orzecznictwo NSA. Gdyby jednak sądy opowiedziały się za szerokim stosowaniem fikcji milczącej zgody do spraw telekomunikacyjnych, wówczas przedsiębiorcy zyskaliby nową broń do walki z opieszałością organów, organy zaś silny impuls do sprawnego prowadzenia postępowań mających kluczowe znaczenie dla dalszego rozwoju rynku telekomunikacyjnego.

Autor jest byłym wiceministrem administracji i cyfryzacji, radcą prawnym z kancelarii Dentons

Każdy z nas co pewien czas zadaje sobie pytanie: co by było, gdyby... Prawnicy ponoć nie powinni sobie zaśmiecać umysłu tego typu pytaniami i trzymać się litery prawa. Niemniej seria niedawnych wyroków NSA prowokuje nas do zastanowienia się, co by się stało, gdyby każdy dostawca mógł świadczyć takie usługi telekomunikacyjne, jakich odbiorca zapragnie, na podstawie jednego prostego wniosku. Odpowiedź może być interesująca nie tylko dla prawników, lecz także dla każdego użytkownika internetu, abonenta usług telekomunikacyjnych czy widza programów naziemnej telewizji cyfrowej. Jeśli każdy operator będzie mógł nam oferować usługi po złożeniu odpowiedniego wniosku, to już za chwilę może się okazać, że oferta cyfrowych programów telewizji naziemnej zwiększy się o osiem kanałów (i to niekoniecznie kolejnych programów TVP), a w niedalekiej przyszłości bezprzewodowy, szybki internet w technologii LTE będzie dostępny na terenie całego kraju.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi