Andrzej Kalwas o bezpłatnej pomocy prawnej

Świadczenie bezpłatnej pomocy prawnej przez osoby niedoświadczone, które nie mają ubezpieczenia, narazi na odpowiedzialność Skarb Państwa – pisze były minister sprawiedliwości.

Aktualizacja: 15.07.2015 10:43 Publikacja: 15.07.2015 09:37

Andrzej Kalwas

Andrzej Kalwas

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Hipokryzja i obłuda – tak można określić motywy, jakimi kierowało się Ministerstwo Sprawiedliwości, przygotowując projekt ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej świadczonej przez państwo (druk sejmowy nr 3338). Resort sprawiedliwości twierdzi: „wychodziliśmy z założenia, że nieodpłatna pomoc prawna ma być pomocą profesjonalną. A to oznacza, że nie może być różnicy pomiędzy nią a profesjonalną poradą udzieloną w kancelarii prawnej" (cytat z wywiadu, jakiego udzielił wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń „Rzeczpospolitej" 6 lipca br.).

Nic dodać, nic ująć. Jakież to odkrywcze, mądre i sprawiedliwe. To prawda, że ubogi obywatel naszego kraju zasługuje na profesjonalną pomoc prawną, a sprawy, z jakimi przychodzi do radcy prawnego czy adwokata, są niejednokrotnie trudne i wymagają wysokiego profesjonalizmu przy ich prowadzeniu. Tak brzmią deklaracje słowne resortu sprawiedliwości. Jaka jest rzeczywistość legislacyjna i co Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało w projekcie ustawy?

Okazuje się, że resort połowę (z 1524 punktów nieodpłatnej pomocy prawnej) powierzył organizacjom pozarządowym, które delegowały osoby nieposiadające uprawnień do świadczenia fachowej pomocy prawnej, niebędące radcami prawnymi ani adwokatami. Trzeba pamiętać, że lobby studentów prawa, reprezentowane przez tzw. kliniki prawa na wyższych uczelniach prawniczych, nadal zabiega o to, by także studenci mogli udzielać przedsądowych porad ludziom, których nie stać na profesjonalnego prawnika z wyboru.

Cel był słuszny

Jak to się ma do słusznego założenia, które rzekomo stanowiło motywację do stworzenia kompleksowego systemu pomocy prawnej, że nieodpłatna pomoc ma być profesjonalna i „nie może być żadnej różnicy pomiędzy nią a profesjonalną poradą prawną udzieloną w kancelarii prawnej" (cytat w przywołanego wcześniej wywiadu).

Resort sprawiedliwości ustami cytowanego już wiceministra wyjaśnia, że o takie rozwiązanie zabiegały organizacje pozarządowe, które obawiały się, że: „nie uda im się pozyskać wystarczającej liczby adwokatów i radców prawnych do świadczenia porad. Staraliśmy się być elastyczni (mówi minister), choć niektórzy mają wobec tego rozwiązania obawy. Podkreślają, że udzielona porada może spowodować szkodę, a to oznacza, że poszkodowany będzie mógł dochodzić roszczenia odszkodowawczego z tego tytułu".

Ale to nie powstrzymało ministra od popierania tego rozwiązania, bo znaleziono wyjście w postaci włączenia organizacji pozarządowych do świadczenia pomocy prawnej. Nie będą one musiały ubezpieczać się za szkody spowodowane udzieleniem nieprofesjonalnej pomocy prawnej. Gdyby musiały to zrobić, byłoby to dla nich za drogo. Ministerstwo uznało, że z ryzykiem błędu da sobie radę, bo osoba uboga, która będzie korzystała z nieodpłatnej pomocy prawnej, będzie o tym „uprzedzona" przez podpisanie „oświadczenia", w którym zostanie poinformowana, że jakakolwiek odpowiedzialność odszkodowawcza osoby udzielającej nieodpłatnej pomocy prawnej jest wyłączona. Osoba udzielająca nieodpłatnej pomocy nie jest zobowiązana do zachowania tajemnicy zawodowej w rozumieniu art. 180 § 2 Kodeksu postępowania karnego.

Dwie pieczenie, jeden ogień

W tym miejscu muszę zmartwić autorów ustawy, że klauzula o wyłączeniu odpowiedzialności za szkodę spowodowaną nieprofesjonalnym działaniem przez osobę udzielającą nieodpłatnej pomocy prawnej może być uznana za nieważną, a sprawy przeciwko Skarbowi Państwa będą z pewnością prowadzić profesjonalni pełnomocnicy, którzy będą potrafili wykazać, że klauzula o wyłączeniu odpowiedzialności za szkodę jest abuzywna.

Zdaniem wiceministra sprawiedliwości udział organizacji pozarządowych w świadczeniu nieodpłatnej pomocy prawnej uzasadnia też fakt, że mają one doświadczenie w poradnictwie obywatelskim, które rekompensuje ewentualny brak wiedzy prawniczej.

I tak oto upieczono dwie pieczenie przy jednym ogniu. Uniknięto konfliktu z organizacjami pozarządowymi (a to bardzo silne lobby), bo po co to rządowi w roku wyborczym. Zaoszczędzono też na honorariach, płacąc niskie stawki za przedsądową pomoc prawną. Taką postawę resortu należy także ocenić w sferze zasad etycznych i moralnych. Zachowanie takie to nic innego jak żerowanie na ludzkiej słabości, niewiedzy ubogich, którzy często bezrefleksyjnie przyjmują pomoc prawną, nie zwracając uwagi na klauzule umowne, przyjmując każdą pomoc, także związaną z ryzykiem złą poradę, byle za darmo.

Czas był po temu, aby projekt o nieodpłatnej pomocy prawnej organizowanej przez państwo dobrze przygotować, przedyskutować i rozumnie uchwalić przez parlament.

Unia Europejska już wielokrotnie nam wypominała, że jesteśmy jednym z ostatnich krajów, który tego problemu nie rozwiązał. Czy zawsze musimy się zasłaniać brakiem środków w budżecie i niechęcią ich wydatkowania na stworzenie spójnego i kompleksowego systemu pomocy prawnej dla ludzi ubogich? Przemawia za tym nie tylko altruistyczna, w co nie należy wątpić, postawa rządzących, ale także interes publiczny. Przecież dobre i rzeczywiste, a nie pozorne, funkcjonowanie tego systemu to szansa na odciążenie wymiaru sprawiedliwości od zbędnych spraw sądowych, które w ramach przedsądowej pomocy prawnej można załatwić bez ingerencji sądu. To także istotne podnoszenie bardzo w naszym kraju niskiej świadomości prawnej społeczeństwa.

Na koniec chciałbym się odnieść do argumentu braku odpowiedniej liczby adwokatów i radców prawnych do świadczenia nieodpłatnej pomocy prawnej. Resort sprawiedliwości ma, a w każdym razie powinien mieć, dokładne dane o liczbie radców prawnych, adwokatów i doradców podatkowych na rynku pomocy prawnej w Polsce. Obecnie według danych oficjalnych na rynku funkcjonuje ok. 50 000 adwokatów, radców prawnych i doradców podatkowych, a co roku przybywa kilka tysięcy osób na listach tych samorządów.

Ustawa o nieodpłatnej pomocy prawnej świadczonej przez państwo powinna być szansą na to, by stworzyć niszę rynkową, by zmniejszyć rosnące bezrobocie wśród radców prawnych i adwokatów. Jeżeli ministerstwo uważa, że nie będzie wystarczającej liczby adwokatów i radców prawnych chętnych do świadczenia przedsądowej pomocy prawnej opłacanej przez państwo, to jest w błędzie.

Narobią szkód

Ubodzy obywatele naszego kraju oczekiwali na przyjazny dla nich system pomocy prawnej opłacanej przez państwo, który nie będzie obarczony ryzykiem poważnych błędów i szkód z nich wynikających. Świadczenie pomocy prawnej przez osoby nieprofesjonalne, których nie dotyczy zakaz ujawniania tajemnicy zawodowej i niemających obowiązku ubezpieczenia od odpowiedzialności za szkody z tytułu błędów zawodowych, to sankcjonowanie przez rząd podziału społeczeństwa na lepszych i gorszych, czyli na tych, których stać na profesjonalną pomoc prawną posiadającą wszystkie cechy, jakie wolny zawód powinien mieć, i na tych, którzy mogą otrzymać nieodpłatną pomoc prawną wykonywaną przez osoby nieponoszące odpowiedzialności za błąd zawodowy, nieubezpieczone, których nie obowiązuje tajemnica zawodowa.

Jako były minister sprawiedliwości, który przygotował, a premier złożył do laski marszałkowskiej, pierwszy i jedyny projekt ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej (druk sejmowy nr 29, październik 2005 r.), który też uznano za zbyt drogi i skomplikowany, ze smutkiem i żalem muszę się krytycznie wypowiedzieć o obecnie uchwalonej ustawie, do której nie powinno się stosować reguły: „lepszy rydz niż nic", bo jest to zbyt ważna dla interesu publicznego sprawa.

Autor jest byłym ministrem sprawiedliwości, radcą prawnym w Kancelarii Radców Prawnych Kalwas i Wspólnicy s.c.

Hipokryzja i obłuda – tak można określić motywy, jakimi kierowało się Ministerstwo Sprawiedliwości, przygotowując projekt ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej świadczonej przez państwo (druk sejmowy nr 3338). Resort sprawiedliwości twierdzi: „wychodziliśmy z założenia, że nieodpłatna pomoc prawna ma być pomocą profesjonalną. A to oznacza, że nie może być różnicy pomiędzy nią a profesjonalną poradą udzieloną w kancelarii prawnej" (cytat z wywiadu, jakiego udzielił wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń „Rzeczpospolitej" 6 lipca br.).

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Szewdowicz-Bronś, Małecki: Zbudujmy przejrzysty nadzór nad służbami specjalnymi
Opinie Prawne
Jerzy Kowalski: Szambo… szambu nierówne
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Tomasz Szmydt – sędzia, wariat czy szpieg?
Opinie Prawne
Isański: Podatek dochodowy od spadku i darowizny? Dlaczego prawo tego zabrania
Opinie Prawne
Maciej Sobczyk: Nowe prawo autorskie. Pierwszy milion trzeba ukraść…?