Wiosną 2025 roku grupa mieszkańców Wrocławia podjęła próbę odwołania miejskiego włodarza – prezydenta miasta Jacka Sutryka. Zarzuty względem samorządowca odnosiły się do wydarzeń sprzed kliku miesięcy. 15 listopada 2024 roku prezydent Jacek Sutryk został zatrzymany i doprowadzony do siedziby śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej, gdzie postawiono mu cztery zarzuty: jeden z nich dotyczy korupcji, kolejne trzy – oszustwa.
Według Prokuratury Krajowej Jacek Sutryk miał wręczyć korzyść majątkową rektorowi dawnej uczelni Collegium Humanum w zamian za uzyskanie dokumentu poświadczającego nieprawdę, a konkretnie – świadectwa ukończenia studiów podyplomowych „Executive Master of Business Administration” (bez ich faktycznego zrealizowania). Takie studia są na „wagę złota”, bowiem uprawniają do zasiadania w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Za powyższe studia zapłacił urząd miasta – czyli de facto wszyscy mieszkańcy grodu nad Odrą.
Czytaj więcej:
Prokurator zastosował wobec włodarza miasta poręczenie majątkowe w wysokości 200 tys. zł i dozór policyjny. Mimo oskarżenia samorządowiec nadal sprawuje swoją funkcję, lekceważąc stawiane zarzuty. Jak relacjonował serwis PAP, na pytanie, czy zamierza rezygnować z urzędu, prezydent Wrocławia odpowiedział, że nie ma takiego powodu.
Lokalne stowarzyszenie podjęło wówczas próbę zebrania wymaganych podpisów pod wnioskiem o referendum odwoławcze, których powinno być ok. 46 tys. W ciągu wymaganego okresu dwóch miesięcy zebrano ich 33 tys. Powyższy wrocławski kazus należy jednakże rozpatrywać na szerszym tle obowiązujących rozwiązań ustrojowych.