Rz: SSP Iustitia obchodzi 25-lecie. Warto było je tworzyć?
Nie tworzyłem Iustitii. Gdy powstawała, nie miałem o tym pojęcia. Powołanie na sędziego otrzymałem w 1990 r., w którym powstała również Iustitia. Zanim jednak się dowiedziałem, że istnieje, myślałem sobie, że należy stworzyć w Polsce stowarzyszenie sędziów. Ale gdzie tam ja, młodziutki sędzia z dalekiego Szczecina, mógłbym się porwać na takie dzieło? Na szczęście Iustitia powstała i gdy w 1996 r. się o niej dowiedziałem, przystąpiłem do tworzenia oddziału w swoim mieście. Takie stowarzyszenie jest niezbędne, podobne organizacje istnieją we wszystkich cywilizowanych krajach świata. Sędziowie muszą się znać, łączyć, wymieniać doświadczenia i wiedzę, szkolić wzajemnie i mieć demokratycznie wybraną reprezentację. Te 25 lat działalności przekonało mnie jednoznacznie, że Iustitia była bardzo potrzebna. Niejedno usprawnienie postępowań sądowych obywatele jej zawdzięczają, bo tylko sędziowie wiedzą, co zrobić, żeby sądy sprawnie działały. I tego naprawdę chcemy, bo na nas skupia się niezadowolenie obywateli, gdy przez złe procedury musimy wykonywać zbędne czynności i nie możemy skończyć sprawy. Na polityków, którzy tworzą złe ustawy, obywatel się nie skarży. Za to chętnie napisze skargę na sędziego, i to do tego samego ministra, który napisał złe przepisy. Poza tym niekiedy musimy, niestety, bronić niesłusznie i niesprawiedliwie oskarżanych sędziów. Organizujemy też szkolenia, których resort sędziom w pełni nie zapewnia, choć ma taki obowiązek. Czy ktoś mógłby powiedzieć, że Iustitii nie należało tworzyć?
Często słyszy się, że działacie jak związek zawodowy sędziów, a przecież nie wolno wam go tworzyć...
Takie zarzuty stawiają nam przeciwnicy niezależnej władzy sądowniczej. Ustrój sądów w Polsce został tak skonstruowany, by sędziowie nie mieli demokratycznie wybieranej reprezentacji. Nie jest nią Krajowa Rada Sądownictwa, ponieważ wybory do niej są kurialne: zdecydowana większość sędziów orzeka w sądach rejonowych, a w całej historii Rady sędziowie ci tylko dwukrotnie byli w jej składzie. Fakt, że sędziowie mają organizację na tyle liczną, iż trudno odmówić jej prawa reprezentowania środowiska, przeszkadza każdemu, kto chce głos sędziów ignorować. A dlaczego konstytucja tylko nam zabrania mieć związek zawodowy? Przecież w Polsce mógłby powstać nawet związek posłów lub ministrów, gdyby nie fakt, że rządzą krajem i związku nie potrzebują. Gdyby przestrzegano zasad dotyczących sądownictwa, które są określone w konstytucji, nie musielibyśmy się o nic upominać. Tymczasem te zasady, zapewniające władzy sądowniczej niezależność i należytą pozycję ustrojową, a sędziom gwarancje niezawisłości, są ostatnio regularnie łamane. Gdy protestujemy, słyszymy, że to my łamiemy konstytucję, bo nie jesteśmy związkiem zawodowym. Jednym wolno, innym nie... Nie da się prawnie nakazać milczenia żadnej grupie, a zwłaszcza znającym prawo sędziom. Tak naprawdę nie są Iustitii potrzebne uprawnienia związkowe, bo i tak nie moglibyśmy ogłosić np. strajku: czy ktoś widział strajkującą władzę? Przydałaby się nam natomiast posiadana przez związki zawodowe możliwość zaskarżania ustaw do Trybunału Konstytucyjnego. Mogą to robić w Polsce wszystkie grupy zawodowe oprócz sędziów. Politycy jednak bardzo się boją naszych skarg, bo wiedzą, że umiemy udowodnić ich słuszność. Dlatego nam tego prawa nie przyznają, a gdy nie mają argumentów w sporach, nazywają nas związkiem zawodowym.
Największy sukces i porażka...