Gdy deportowani wchodzą na pokład samolotu, jeden z nich nie chce usiąść w fotelu. Pielęgniarka ocenia jego zachowanie jako agresywne i groźne, dlatego proponuje mu tabletkę, ten jednak odmawia. Wstrzykuje wówczas delikwentowi na uspokojenie stesolid. To Bensodiazepin zakwalifikowany jako narkotyk. Kiedy pasażer się uspokaja, pyta, co mu na siłę zaaplikowano. Wiadomo, że zastosowanie leku wbrew czyjejś woli należy do działań nielegalnych. Według aktu o formie rządu, będącego częścią konstytucji, do tego rodzaju ingerencji może dojść jedynie, gdy pozwala na to prawo. Można zatem podać medykamenty z użyciem przemocy tylko wówczas, gdy osoba poddana jest regułom ustawy o przymusowej opiece psychiatrycznej lub ustawy o przymusowej opiece psychiatrii sądowej. Osoba, której taka formuła nie obejmuje, musi wyrazić swoją zgodę na zażycie leku. Musi być także poinformowana, jaki jest powód i rodzaj terapii. Zaaplikowanie opornemu zastrzyku, by się opanował lub by było łatwiej z nim współpracować, nie ma poparcia w przepisach.
Imigrant, któremu Urząd Migracyjny odmówił azylu, powinien opuścić kraj dobrowolnie. Niektórzy przybysze wybierają jednak inne wyjście: „schodzą do podziemia", by np. po 18 miesiącach wystąpić ponownie o azyl. Gdy jednak dochodzi do deportacji, mogą się zdarzyć nadużycia. Nawet jeśli bowiem władze mają daleko idące uprawnienia, czasami posuwają się, jak wynika z raportów, za daleko...
Radiowy program Kaliber, który bada nieprawidłowości, dotarł do raportów Opieki Penitencjarnej i otrzymał je z zastrzeżeniem, by nie podawać nazwisk ani nawet płci. Procedurę deportacji opisali pracownicy służby zdrowia wynajęci przez Opiekę Penitencjarną. W jednej z relacji jest mowa o osobie, która została siłą doprowadzona do samolotu, bo stawiała opór i pluła. Personel nałożył jej wówczas kask i kaptur i zaaplikował zastrzyk ze środkami uspokajającymi. Było to konieczne, ponieważ, jak raportowano, „destruktywne zachowanie mogło spowodować uszczerbek na zdrowiu migranta". Inny imigrant z kolei okazywał agresję w czasie kontroli. Pielęgniarka próbowała go namówić na przyjęcie leku, ale naraziła się na kopniaki. Wówczas zrobiła deportowanemu iniekcję ze środkiem sedatywnym.
O dawaniu uspokajających zastrzyków mówią też deportowani. Jeden z nich opowiada, że w czarterowanym do Iraku samolocie personel groził nawet, że jeżeli nie zachowają spokoju, dostaną zastrzyk, po którym będą spać aż do wylądowania w Bagdadzie. Kilka osób deportowanych opowiadało też o podejrzeniach, że otrzymały środki uspokajające w posiłku na pokładzie samolotu.
Policja szwedzka z Centralnego Urzędu Kontroli Granicznej podkreśla, że ma obowiązek podporządkować się regułom Frontexu o współpracy granicznej w Unii Europejskiej, według których przymusowe użycie środków sedatywnych jest zabronione. Istnieją jednak wyjątki. Na pokładzie może np. powstać sytuacja stwarzająca zagrożenie dla bezpieczeństwa lotu. Jeżeli lekarz uzna, że iniekcja jest konieczna, to ma wesprzeć go policja.