Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości

Nie marnujmy poświęcenia sędziów, którzy oparli się pokusie łatwego awansu.

Publikacja: 08.12.2024 18:28

Sędziowie Piotr Gąciarek, Igor Tuleya, Paweł Juszczyszyn podczas "Marszu Tysiąca Tóg" w 2020 r.

Sędziowie Piotr Gąciarek, Igor Tuleya, Paweł Juszczyszyn podczas "Marszu Tysiąca Tóg" w 2020 r.

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Nie wiem, jakie środowisko prawnicze mają na myśli profesorowie Gutowski i Kardas, rozpoczynając swój artykuł w „Rzeczpospolitej” „Neosędziowski węzeł gordyjski”  słowami „Celem przywracania praworządności w wymiarze sprawiedliwości nie jest spełnienie oczekiwań środowiska prawniczego, że przeszłość zostanie „rozliczona”, ale stworzenie instytucjonalnych gwarancji obywatelskiego prawa do sądu”.

Czytaj więcej

Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski

Środowisko prawnicze, które ja znam, czynem wzięło odpowiedzialność za obronę niezależnych sądów. Są to sędziowie, których od wielu lat reprezentuję w postępowaniach krajowych i przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, tacy jak Paweł Juszczyszyn, Igor Tuleya, Marzanna Piekarska-Drążek, Ewa Gregajtys, Ewa Leszczyńska-Furtak, Krzysztof Krygielski, Waldemar Żurek. Wymieniam sędziów, z którymi spędziłem przez ostatnie lata dziesiątki godzin na rozmowach w związku z ich obroną przed prześladowaniami władzy korzystającej z sędziów, którzy służbę sędziowską pomylili ze służalczością wobec polityków dla osobistych korzyści. Prowadziłem i nadal prowadzę dla nich, wraz z zespołem mojej kancelarii, ponad setkę różnych postępowań.

Proces przywracania praworządności w Polsce trwa. Wyrazem tego jest ostatnia decyzja ETPC o przedłużeniu Polsce terminu na jej przywrócenie o kolejny rok. Rok wskazany w wyroku Wałęsa p. Polsce z 23 listopada 2023 r. okazał się za krótki. Przyczyną jest nie tylko obstrukcja ze strony prezydenta Dudy. Równie ważny jest brak należytej refleksji ze strony neosędziów, którzy swoje awanse – w imię osobistych korzyści – uzyskali w wyniku decyzji neo-KRS, mając świadomość orzeczeń ETPC i TSUE.

Czytaj więcej

Piotr Mgłosiek: Minister ma narzędzia, lecz z nich nie korzysta

Noblesse oblige, czyli o czym zapomnieli neosędziowie

Osoby te nie zmieniły swojego postępowania nawet po dwóch podsumowujących orzeczeniach ETPC w sprawie Wałęsa p. Polsce z 23 listopada 2023 r. i TSUE z 21 grudnia 2023 r. Przykład sędzi Anny Kalbarczyk z II Wydziału Karnego Sądu Apelacyjnego w Warszawie, która skorzystała z procedury awansowej przed neo-KRS do Sądu Apelacyjnego i która przyznała, że był to błąd, a w związku z tym złożyła wniosek o „cofnięcie” jej do orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozostał – poza sześcioma przypadkami innych sędziów – odosobniony.

Przytoczona w śródtytule maksyma mówi, że szlachta ma zobowiązanie, aby godnie reprezentować społeczeństwo. Profesor Bartoszewski powiadał: „Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto”. Neosędziowie najwyraźniej nie znają  ani maksymy „Noblesse oblige” ani spuścizny prof. Bartoszewskiego. A szkoda, skoro chcą być sędziami. Myślę, że „moi” sędziowie zasłużyli na formułowanie oczekiwań co do przywracania praworządności. Mają tylko dwa. Celem zmian legislacyjnych i pozalegislacyjnych powinno być:

  • doprowadzenie do sytuacji, w której w sądach będą orzekać prawdziwie niezawiśli i niezależni sędziowie, oraz
  • zastosowanie środków, które utrudnią powrót w przyszłości sytuacji z lat 2015–2023.

Są to również moje oczekiwania jako adwokata i profesora prawa uczącego studentów, że prawo musi być prawem, a nie więźniem bezprawia. Prawo jest prawem wtedy, kiedy o to walczymy, a nie kiedy tylko o nim mówimy. Bliskie są mi słowa profesora Mirosława Wyrzykowskiego, który przez ostatnie lata często powtarzał, że należy odróżnić prawnika od absolwenta prawa.

Banalizacja zła to początek końca

Piotr Kardas i Maciej Gutowski mówią, że osoby, które postulują powrót sędziów awansowanych z udziałem neo-KRS do sądów, z których awansowali, prezentują stanowisko radykalne oraz rygorystyczne moralnie. Przez lata walki w sądach i prokuraturze, a także za pomocą pióra i słowa w mediach, sądziłem, że takie stanowisko jest wyważone, a wręcz „miękkie”. Zakłada ono bowiem, że osoby, które złamały świadomie ślubowanie sędziego, pozostają sędziami z szansą na dalszą służbę. Trzymając się rygorystycznie zasad, powinni być wydaleni ze służby.

Czytaj więcej

Piotr Prusinowski: Polakom skradziono SN, TK i KRS

Profesorowie Kardas i Gutowski piszą, że „Stanowisko kompromisowe […] dostrzega wadliwość powołania na poziomie konstytucyjnym, prawa UE i konwencyjnym. Respektuje także wymóg i potrzebę podjęcia stosownych działań przez ustawodawcę, by zrealizować powinności wskazane w orzeczeniach Trybunału Sprawiedliwości UE, Europejskiego T rybunału Praw Człowieka. Podkreślając jednak, że stwierdzone naruszenia nie wywołują bezpośredniego skutku prawnego, lecz jako adresowane do państwa członkowskiego wymagają od niego naprawy swojego systemu prawnego”.  Jednak orzeczenia ETPC i TSUE są adresowane do wszystkich organów władzy publicznej. Oznacza to, że muszą być stosowane bezpośrednio (art. 87, 90 i 91 Konstytucji RP).  Naprawa systemu prawnego może i powinna być dokonana także w postaci ich bezpośredniego stosowania, a więc środkami pozalegislacyjnymi. W przeciwnym razie oznaczałaby to, że orzeczenia ETPC i TSUE są poddawane głosowaniu w parlamencie oraz mogą być zawetowane przez prezydenta!

W sprawach sędziów, których reprezentowałem i reprezentuję, orzeczenia ETPC i TSUE zostały zastosowane bezpośrednio przez sądy. Przyjęcie optyki profesorów Kardasa i Gutowskiego prowadzi do podważenia koncepcji prawnych, które pozwoliły mi w latach 2018–2023 ochronić sędziów kwestionujących status neo-KRS przed represjami. Przy takim założeniu wygrałem wszystkie sprawy moich sędziów, uzyskując około 40 korzystnych orzeczeń. Przy założeniu profesorów Kardasa i Gutowskiego wszystkie te sprawy dzisiaj przegrałbym, a teraz powinienem przegrać 27 spraw karnych, które wytoczyłem. Zwodnicza jest teza Kardasa i Gutowskiego, że zaletą opcji zerowej jest to, że „eliminuje powstanie sytuacji, w której „zwycięzcy” sporu o praworządność biorą wszystko. Przecież nie chodzi tu o „branie wszystkiego”, ale: o przywrócenie praworządności w imię ochrony wolności każdego z nas; o określenie, że zło jest złem; o prewencję na przyszłość, aby owo zło nie powróciło. 

Czytaj więcej

Bodnar ma gotowe wytyczne ws. neosędziów. Co będą robić prokuratorzy?

Rządy prawa nie mogą podlegać relatywizacji, bo chronią wolności i prawa człowieka

Promowane przez profesorów Kardasa i Gutowskiego stanowisko zwane przez nich koncyliacyjnym prowadzi nie tylko do relatywizacji walki o niezależne sądy. Sugerowana przez nich – jako racjonalna – opcja zerowa oznacza pozostawienie przeszłości bez rozliczenia, a więc legalizację bezprawia. Wartości takie jak rządy prawa nie mogą podlegać relatywizacji, bo rządy prawa chronią wolności i prawa człowieka. Jest to doniosły problem także współcześnie.

Wystarczy zapoznać się z diagnozami Anne Applebaum w „Autocracy, Inc.; Timothy Snyder’a w „On Tyranny” i Madeleine Allbright w „Facism”. Wystarczy przeanalizować wygraną Trumpa w USA i wsłuchać się w słowa, które wypowiedział słynny brytyjski historyk i politolog Timothy Garton Ash: „Jeśli bardzo szybko nie weźmiemy się w garść, będziemy wspominać zwycięstwo Trumpa jako punkt zwrotny, w którym Europa nie zdołała odwrócić biegu wydarzeń”.

Profesor Ash przestrzega, że wygrana Donalda Trumpa w   wyborach prezydenckich może być końcem liberalnej, czyli praworządnej Europy, wzmacniając Orbana, Ficę, Kaczyńskiego, Wildersa, Marine Le Pen, Farage’a w Wielkiej Brytanii i Vox w Hiszpanii, czyli partię Trumpa w Europie. Wolność nie jest nam dana raz na zawsze. Wolność jest delikatna. Wolność była, jest i będzie zawsze zwalczana przez ludzi władzy, bo wolności i prawa człowieka paradoksalnie ograniczają władzę polityków. Prawo to kontekst.

Kiedy czytalem opinię profesorów Kardasa i Gutowskiego, przypomniał mi się wiersz Zbigniewa Herberta „Potęga smaku”, który zadedykował prof. Izydorze Dąbskiej. Herbert rozpoczyna od słów:

„To wcale nie wymagało wielkiego charakteru

Nasza odmowa niezgoda i upór

Mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi

Lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku tak smaku

W którym są włókna duszy i chrząstki sumienia”.

Obserwowałem i dalej widzę, ile zła wyrządzono z wykorzystaniem instytucji Państwa Polskiego sędziom Juszczyszynowi, Tulei, Piekarskiej-Drążek, Gregajtys, Leszczyńskiej-Furtak, Żurkowi, aby wywołać efekt mrożący wśród innych sędziów, więc wiem, że moi klienci wykazali się wielkim charakterem, aby dać przykład innym sędziom. Ich ofiara nie może być zmarnowana w imię zwodniczego pragmatyzmu opcji zerowej.

Wszystkim, którzy debatują nad sposobem przywracania praworządności, przypominam rzymską paremię Ius est ars boni et aequi  („Prawo jest sztuką czynienia tego, co dobre i słuszne”).

Herbert w wierszu „Potęga smaku” pięknie zadedykowanym miłości jego życia Pani prof. Izydorze Dąbskiej, pisał:

„Tak więc estetyka może być pomocna w życiu

Nie należy zaniedbywać nauki o pięknie”.

Czytaj więcej

Weryfikacja tzw. neosędziów po nowemu. Resort przedstawił szczegóły

Słusznym sprawo prawo sprzyja, czyli o przywróceniu praworządności 

W przywracaniu praworządności racją stanu jest sprawienie, że sąd będzie rozpoznawał sprawy, a nie załatwiał je. Sąd wszak decyduje o życiu człowieka. W przywracaniu praworządności chodzi o to, aby ślubowanie sędziowskie miało treść, a nie było frazesem.

Demontaż sądownictwa dokonany przez Dudę, Ziobrę i Kaczyńskiego paradoksalnie staje się szansą na zbudowanie DNA prawdziwie niezależnego sędziego. Drugiej takiej szansy Polska może już nie mieć. Sąd jako instytucja nie obroni się sam. Do tego są potrzebni sędziowie, którzy swoją pracę postrzegają jako służbę, a nie służalczość.

Nie marnujmy poświęcenia sędziów, którzy oparli się pokusie łatwego awansu dla korzyści osobistych. Pamiętajmy, że na sposób rozwiązania problemu patrzą studenci Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury i studenci prawa. Profesorowie prawa powinni pamiętać o przesłaniu hymnu studenckiego Gaudemaus Igitur, gdzie studenci śpiewają „Vivat Academia, Vivat Profesores” wierząc, że profesorowie uczą ich wartości, których należy przestrzegać w życiu, a nie pragmatyzmu opcji zerowej. I pamiętajmy. Sądy, czyli sędziowie ,mają rozpoznawać sprawy, a nie załatwiać je. 

Ci, którzy znają mnie, nie będą zaskoczeni, że kończę ten artykuł słowami, które prof. Dumbledore skierował do Harry' ego Pottera:

„[Bo widzisz, Harry,] to nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności”.

Autor jest profesorem prawa Uniwersytetu Warszawskiego, adwokatem w kancelarii Romanowski i Wspólnicy 

Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Jak rząd pozbawił się legitymacji do przywracania praworządności
Opinie Prawne
Marcin Chałupka: Kłopotliwa "alienacja rodzicielska". Nie ma terminu, nie ma problemu?
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Sytuacja w USA wpłynie na klimat inwestycji zagranicznych
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Anarchia prawna zniszczy Polskę szybciej, niż zniszczyła Rzeczpospolitą szlachecką
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Domański do Marciniaka, Marciniak do Domańskiego, a wybory za pasem