Z blisko trzyletnim opóźnieniem wchodzą w życie regulacje, które mają ułatwiać zgłaszanie naruszeń prawa dostrzeżonych w trakcie pracy – np. korupcji, oszustw, wycieku danych osobowych itp. To nie przypadek, że akurat te unijne rozwiązania implementowano tak długo. Wszyscy zainteresowani traktowali je jak gorący kartofel. Najpierw pokłócili się o to, kto w ogóle ma przyjmować zewnętrzne zgłoszenia od obywateli – broniła się przed tym inspekcja pracy, wymigiwał się resort sprawiedliwości (kierowany wtedy przez Zbigniewa Ziobrę). Ostatecznie padło na rzecznika praw obywatelskich, którego ustrojowa funkcja może i pasuje do roli adresata zgłoszeń sygnalistów, ale nie jest to rozbudowany urząd i pojawiają się pytania, czy Biuro RPO poradzi sobie z nowymi obowiązkami.