Wyobraźmy sobie dziennikarza, który wykorzystuje materiał swojego kolegi lub naukowca, który – idąc na skróty – nadmiernie czerpie z dorobku innych wbrew przyjętym regułom. Reakcja na takie postępowanie wydaje się oczywista. Dziennikarza uznaje się za nierzetelnego, a w przypadku naukowca pojawiają się wątpliwości co do uczciwości i wiarygodności jego badań.
Analogia do sędziego nie jest tu bezpośrednia. Sądownictwo to sfera bardziej wrażliwa, ponieważ operuje na żywym organizmie. Sędzia często rozstrzyga o życiu, przyszłości i o całym dorobku stającego przed nim człowieka, często w sposób nieodwracalny. Jednak reakcje na takie praktyki są różne. Kariera dziennikarza, który poszedł na skróty, podobnie jak naukowca, zawisłaby na włosku. Byłby zapewne obiektem środowiskowego ostracyzmu (choć pewnie nie we wszystkich mediach), a redakcja czy uczelnia mogłaby wszcząć postępowanie dyscyplinarne.