Marek Isański: Po co NSA koryguje błędne linie orzecznicze?

Praworządność wg NSA to nazbyt często przyzwolenie na okradanie obywateli przez fiskusa.

Publikacja: 18.02.2024 08:35

Marek Isański: Po co NSA koryguje błędne linie orzecznicze?

Foto: AdobeStock

Jedyną możliwością przewidzianą w Ordynacji podatkowej uchylenia błędnych, ale ostatecznych decyzji jest stwierdzenie ich nieważności z powodu rażącego naruszenia prawa. Dopóki sąd administracyjny nie zmieni własnej anachronicznej (rodem z czasów komunizmu) linii orzeczniczej w tym zakresie, to raczej nie ma sensu korygowanie przez NSA błędnych linii orzeczniczych, w szczególności gdy dotyczy przepisów, które przestały obowiązywać.

Korygowanie błędnych linii orzeczniczych przez sądy administracyjne w sprawach podatkowych jest zjawiskiem dość powszechnym. Rzeczywistość zaś jest taka, że powoduje iż sąd jedynie w kolejnych takich samych sprawach będzie wydawał zgodne z prawem wyroki. Wszyscy ci, którzy wcześniej pozbawieni zostali majątku wskutek funkcjonowania błędnych linii orzeczniczych, będą wiedzieli, że zostali oszukani przez własne państwo, ale nie odzyskają pieniędzy, bo kreatywna sądowa wykładnia innych przepisów dotyczących rażącego naruszenia prawa uczyniła z tego ważnego trybu fikcję prawną.

Czytaj więcej

Marek Isański: Przekręt NSA w sprawie rażącego naruszenia prawa

Nie przyznanie się NSA do błędnej linii orzeczniczej powoduje, że obywatele nie mają pewności, że państwo ich okradło. Paradoksalnie więc naprawa błędnego orzecznictwa bardziej niszczy zasady państwa niż je przywraca. Może taki spowoduje refleksję wśród sędziów i odejdą od komunistycznej interpretacji rażącego naruszenia prawa?

Jaskrawym przykładem jest dokonana po 7 latach korekta przez NSA własnej niezgodnej z prawem linii orzeczniczej dotyczącej tzw. ofiar ulgi meldunkowej. Przepisy zostały jako złe uchylone przez Sejm już po 2 latach, ale przez kolejnych 10 lat nakładany był podatek na ich podstawie, a właściwie na podstawie błędnej linii orzeczniczej, bo żaden podatek na tych obywatelach nie ciążył.

Wskutek wykazania przez FPP, że NSA przez tak długi czas błądził, czym skrzywdził prawie 20 tysięcy polskich rodzin, sąd zmienił orzecznictwo, co przełożyło się na to, że 1-2% ulgowiczów nie utraciło majątku. Pozostałym organy odmawiają zwrotu tego z czego ich ograbiły powołując się właśnie na sądową wykładnie przepisów o stwierdzeniu rażącego naruszenia prawa w ostatecznych decyzjach, która z tego trybu uczyniła pozór prawa. W tej sytuacji wydaje się racjonalny wniosek, że bardziej „praworządnie” byłoby gdyby NSA pozostał przy swoim błędnym poglądzie i cały czas wydawał niezgodne z prawem wyroki. Wówczas nikt nie byłby pewien, a miałby jedynie domysły, że został przez państwo skrzywdzony. Natomiast po korekcie przez sąd błędnego orzecznictwa wszyscy ludzie wiedzą, że państwo ich okradło, a odzyskać majątku nie mogą. Po co obywatelom taka wiedza i jak mają wierzyć, że państwo jest praworządne?

FPP wykonała bardzo ciężką pracę, aby przekonać sąd do tego by zmienił on linię orzeczniczą w tej i kilku innych sprawach. W tym celu musiała przystąpić do dziesiątek podobnych spraw i mógł przedstawiać ciągle modyfikowane argumenty wykazujące, że dotychczasowe podejście sądu było błędne, powodowało okradanie obywateli zamiast ich ochronę przez sąd.

To niezwykle kosztowne i pracochłonne przedsięwzięcie kosztujące tysiące roboczo godzin najwybitniejszych prawników jakie wykonała w tej sprawie FPP aby doprowadzić do zmiany orzecznictwa przez NSA okazało się Pyrrusowym zwycięstwem. Celem Fundacji nie było ani narobić się ani pomóc nielicznym.

Celem FPP było rozwiązanie problemu, jakim było wykazanie, że sąd przyzwala swą błędną linią orzeczniczą na ograbianie obywateli. Więc skoro to zostało wykazane to państwo powinno oddać obywatelom to co im niesłusznie zabrało. Nikt a w szczególności państwo nie może odnosić korzyści z własnej niegodziwości. Muszą być wbudowane w system prawny praworządnego państwa odpowiednie procedury i mechanizmy do rozwiązywania takich jakże żenujących problemów. I są wbudowane. To tryby wzruszania decyzji ostatecznych.

Jednak wskutek kreatywnej prawotwórczej wykładni przez orzecznictwo przepisów o stwierdzeniu nieważności obywatele pozbawieni zostali tego zabezpieczenia. Okazuje się , że sądu administracyjnego nie interesują skutki jego prawomocnych, ale błędnych orzeczeń. Zajmuje się tylko sprawami, których jeszcze nie sądził. I skoro zmienił linię orzeczniczą to kolejnych już krzywdził nie będzie. Tyle, że jeśli przepisy, które błędnie interpretował już nie obowiązują to już takie sprawy do niego wpływać nie będą. Dla NSA sprawy zamknięte nie mają żadnego znaczenia, nawet te w których wydał błędne wyroki, krzywdzące ludzi. Tzn. mają znaczenie, ale jako trwałość rozstrzygnięć. Prowadzi to do tego, że NSA pilnuje aby najgorsze nawet jego wyroki nie zostały skasowane i ludzie nie odzyskali tego co im niesłusznie z jego winy zabrano.

To dość „oryginalne” podejście do praworządności, do tego jakie zadania Konstytucja postawiła przed sądem administracyjnym. Wydaje się oczywiste, że po to został powołany sąd administracyjny aby państwo nie okradało obywateli, czyli nie nakładało jako podatki coś co się państwu nie należy, a jednocześnie aby oddało to co zagrabiło w okresie „błędów i wypaczeń”.

Sąd administracyjny, jako instytucja wymierzająca sprawiedliwość, najpierw po raz kolejny skompromitował państwo w oczach tych wszystkich obywateli, którzy zasadnie utracili zaufanie do niego za to, że tak lekceważąco podchodził przez 7 lat do ich słusznych skarg i je bezrefleksyjnie oddalał. Po czym znowu skompromitował państwo w oczach tych samych i wielu innych obywateli twierdząc, że nie ma w prawie środka umożliwiającego naprawę krzywd, które wyrządziło państwo (sąd administracyjny).

Obywatele w ten sposób otrzymali kolejny „dowód”, że prawo stanowione jest nie dla obywateli, a przeciw nim. Podczas gdy to nie jest prawda, to orzecznictwo NSA błędnie interpretuje prawo. NSA powinien bezzwłocznie dokonać korekty własnego podejścia do rażącego naruszenia prawa aby przestało być ono fikcją prawa, a obywatele odzyskać mogli utracony majątek i zaufanie do własnego państwa.

Jedyną możliwością przewidzianą w Ordynacji podatkowej uchylenia błędnych, ale ostatecznych decyzji jest stwierdzenie ich nieważności z powodu rażącego naruszenia prawa. Dopóki sąd administracyjny nie zmieni własnej anachronicznej (rodem z czasów komunizmu) linii orzeczniczej w tym zakresie, to raczej nie ma sensu korygowanie przez NSA błędnych linii orzeczniczych, w szczególności gdy dotyczy przepisów, które przestały obowiązywać.

Korygowanie błędnych linii orzeczniczych przez sądy administracyjne w sprawach podatkowych jest zjawiskiem dość powszechnym. Rzeczywistość zaś jest taka, że powoduje iż sąd jedynie w kolejnych takich samych sprawach będzie wydawał zgodne z prawem wyroki. Wszyscy ci, którzy wcześniej pozbawieni zostali majątku wskutek funkcjonowania błędnych linii orzeczniczych, będą wiedzieli, że zostali oszukani przez własne państwo, ale nie odzyskają pieniędzy, bo kreatywna sądowa wykładnia innych przepisów dotyczących rażącego naruszenia prawa uczyniła z tego ważnego trybu fikcję prawną.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Kajetan Bartosiak: O badaniu trzeźwości nie tylko w Dniu Strażaka
Opinie Prawne
Zubik, Kaczmarczyk: Równi i równiejsi w wyborach sejmowych
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Znasz Tomasza Szmydta, a powiem ci kim jesteś
Opinie Prawne
Szewdowicz-Bronś, Małecki: Zbudujmy przejrzysty nadzór nad służbami specjalnymi
Opinie Prawne
Jerzy Kowalski: Szambo… szambu nierówne