Jest to ponoć „niezbędne do przywrócenia praworządności w Polsce oraz zagwarantowania obywatelom Polski i innych państw członkowskich prawa do niezależnego sądu”. Podzielam opinię Iustitii, że KRS w 2018 r. powołano niezgodnie z konstytucją, skracając kadencje sędziom, którzy wchodzili w jej skład. Ale co jest nie tak z KRS funkcjonującą od 2022 r.?
Otóż niektórzy sędziowie się upierają, że tylko oni mają prawo wybierania sędziów, którzy stanowią większość KRS, i decydują tym samym, kto może zostać sędzią – bo prezydent powołuje sędziów na wniosek KRS. Oczywiście prezydent może wniosku nie przyjąć, choć nie było to takie oczywiste. Jak 14 lat temu prezydent Kaczyński wskazanych mu kandydatów na sędziów nie powołał, to za namową niektórych z nich ówczesny rząd próbował przemycić do systemu prawnego obowiązek prezydenta dokonywania takich powołań nie później niż w ciągu 30 dni. Na szczęście Trybunał Konstytucyjny na wniosek prezydenta Kaczyńskiego uznał ten przepis za niezgodny z konstytucją, ale sam fakt jego uchwalenia przez ówczesną większość sejmową pokazuje pewną mentalność dzisiejszych obrońców praworządności.
Czytaj więcej
Podczas XXIX Zebrania Delegatów Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” wystosowano apel do Komisji Europejskiej o natychmiastowe wszczęcie postępowania przeciwnaruszeniowego w związku z funkcjonowaniem nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
Zasada kooptacji sędziów jest sprzeczna i z art. 10 konstytucji – bo Monteskiuszowski podział władzy to nie tylko odróżnienie funkcjonalne trzech władz, ale i zasada ich wzajemnego ograniczania się – i z art. 4 konstytucji, który stanowi, że „władza zwierzchnia” w Rzeczypospolitej należy do narodu – ergo, nie może być on pozbawiony jakiegokolwiek wpływu na władzę sądowniczą. Nie tylko władza ustawodawcza i wykonawcza nie mogą się same „klonować”. Sądownicza też nie.
Podzielam również opinię Iustitii, że KRS „w praktyce swojego funkcjonowania wielokrotnie udowodniła, że jest organem realizującym oczekiwania władzy, która wybrała sędziów do jej składu”. Ale to nie oznacza, że warunkiem praworządności „w Polsce i w innych państwach członkowskich” jest to, by w Polsce sędziów wybierali sędziowie.