O pomysłach, jakie u nas dopiero zostały wprowadzone, oraz o ich skutkach zagranica przekonała się już dekadę temu. A wszystko za sprawą niejasnych podstaw ominięcia przez firmy ustawowych zakazów i limitów przy zawieraniu umów terminowych.
Jeśli szef wskaże obiektywne powody leżące po jego stronie, będzie mógł zatrudnić pracownika powyżej dopuszczalnych 33 miesięcy oraz angażować go w sumie na więcej niż trzy umowy okresowe. Problem polega na tym, że te powody nie zostały zdefiniowane czy nawet przybliżone. Wystarczy podać bardzo ogólne podstawy, aby uzasadnić wydłużenie terminowego związania. I to nawet na długi czas.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej już dziesięć lat temu wskazał, że takie obiektywne powody muszą się odnosić do konkretnych okoliczności u pracodawcy, wynikających np. z charakteru prowadzonej działalności. U nas jest przepis, ale nie ma mechanizmu jego kontroli, np. przez inspektora pracy. Dopiero sąd, gdy pracownik zakwestionuje takie „szczególne traktowanie", może się pochylić nad jego przypadkiem.
O nowelizacji kodeksu pracy piszemy też w kontekście aneksowania umów i wypowiedzeń zmieniających. Od 22 lutego do wymówienia warunków umowy na czas określony szef nie potrzebuje już klauzuli o dopuszczalności jej wypowiedzenia. Nie ma też znaczenia okres, na jaki zawarto kontrakt. Ale jak zwykle mieszają regulacje przejściowe, co wiąże się z prawidłowym obliczaniem stażu pracy niezbędnym do właściwego ustalenia okresu wymówienia.
Ustawowe nowości nie ominęły też startu kariery. Umowa na okres próbny ma sprawdzić kwalifikacje etatowca i możliwość jego zatrudnienia w związku z wykonywaniem określonego rodzaju pracy. Dlatego wymawiając taką umowę natychmiast po jej zawarciu, bez możliwości podjęcia przez zatrudnianego zaoferowanej pracy, szef nadużywa prawa do rozwiązania angażu w tym trybie.