Ile razy słyszeliśmy od ministra Zbigniewa Ziobry, że „nie ma świętych krów” i że nie zawaha się ścigać przestępczości wszędzie tam, gdzie zostanie wykryta? Przestałem liczyć po dwudziestej takiej wypowiedzi, a było to już ładnych parę lat temu. No więc właśnie pojawia się okazja do wykazania się przez specjalny wydział Prokuratury Krajowej, ścigający dotąd z taką surowością sędziów i prokuratorów krytycznych wobec obecnej władzy.

Jak bowiem pisze „Gazeta Wyborcza”, kilkanaście lat temu, za pierwszych rządów PiS, miało dojść do rozmowy, w której Stanisław Piotrowicz, wówczas parlamentarzysta rządzącego ugrupowania, dziś wyniesiony do godności sędziego Trybunału Konstytucyjnego, miał nakłaniać znajomych sędziów do tego, by pomogli jego córce zdać egzamin sędziowski, dopisując poprawne odpowiedzi do jej formularza egzaminacyjnego. Pomagać w tym miał jeszcze inny sędzia, zaś ci z komisji egzaminacyjnej mieli się na to nie zgodzić. Wszystko zaś wyszło na jaw przypadkiem, po 13 latach, w trakcie wycieczki podkarpackich prawników do Chin, gdy ten fragment rozmowy dwóch z nich został utrwalony na nagraniu, którego głównym celem miały być piękne widoki. Przypadkiem jednak pokazały się widoki na śledztwo.

Sędzia Piotrowicz twierdzi, że to wszystko insynuacje, które „nie polegają na prawdzie”. Jednak czy tak rzeczywiście było, powinna rzetelnie zbadać prokuratura, która ma przecież do tego narzędzia, także te zakupione z zarządzanego przez resort ministra Ziobry Funduszu Sprawiedliwości. I nie powinno być tu przeszkodą, że Barbara Piotrowicz, której przed laty nie poszedł sędziowski egzamin, jest teraz prokuratorką, która zwalcza na Podkarpaciu przestępczość zorganizowaną… Niekoniecznie też sprawa jest przedawniona – wbrew temu co piszą media. Tak się bowiem składa, że wprowadzone przed dwoma laty przepisy covidowe wstrzymały bieg terminów karalności przedawnienia czynów takich jak przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązku funkcjonariusza publicznego, co może nie wszystkim się podoba, ale jest obiektywnym faktem, który może mieć znaczenie dla tej sprawy. Pora więc na test niezależności prokuratury.

Słowa o wysokich standardach rządzących wymagają weryfikacji. W przeciwnym razie pozostaną tylko nic niewartymi słowami.