Tomasz Pietryga: Czy Andrzej Duda zdradzi konserwatystów

Jeżeli prezydent zawetuje „Lex Czarnek” odwróci się od konserwatywnych środowisk, z których się wywodzi.

Publikacja: 01.02.2022 12:45

Tomasz Pietryga: Czy Andrzej Duda zdradzi konserwatystów

Foto: KPRP/ Grzegorz Jakubowski

Największy problem z reformami szkolnictwa w Polsce polega na tym, że toczą się w cieniu ideologicznych wojen. Na plan dalszy schodzi : jakości edukacji, poprawa organizacji pracy szkoły i funkcjonowanie w niej społeczności szkolnej.

 Kluczowe w debatach stają się kwestie, które naznaczone są ideologią. Gustuje w tym szczególnie lewica i lewicujący Związek Nauczycielstwa Polskiego, który nadaje takim debatom ton. Kiedy ministrem edukacji został wyrazisty, konserwatywny Przemysław Czarnek, który nigdy nie krył swojego stosunku do lewicowych środowisk w szkole, stało się jasne, że do zwarcia musi dojść.

Czytaj więcej

Prof. Konopczyński: Nauczyciele już od strajku wołają o pomoc

Nowy minister szybko został wykreowany, jako postać, uosobienie ciemnoty, zacofania i promocji prawicowego zamordyzmu, który zagraża nowoczesnej szkole, a co za tym idzie dobru uczniów. Obserwując emocjonalne debaty w komisjach sejmowych, które toczyły się nad „Lex Czarnek” można było dojść do wniosku, że najważniejszym problemem polskiej szkoły nie jest nie-życiowy program edukacji, jakość nauczania, słabe kadry, ale zajęcia pozalekcyjne. Tej sprawie poświęcono najwięcej miejsca, wynosząc ją do rangi fundamentalnego problemu, nie tylko dla uczniów, rodziców, nauczycieli, ale wręcz czegoś co zagraża demokracji i wolności.

Balon pompował się szybko. Choć, patrząc z perspektyw przeciętnego rodzica kwestia tzw. zajęć pozalekcyjnych jest sprawą marginalną i nie w nich należy szukać głównych problemów w edukacji. Dla protestujących posłów i  aktywistów - nie miało to jednak znaczenia. Mogli zabłysnąć, prezentując się jako obrońcy wolności przed barbarzyńcami. Nie miało też znaczenia, że ustawa zawierała wiele dobrych, postulowanych przez rodziców rozwiązań np. rozwijających zasady nauki zdalnej poza pandemią, polepszających sytuację uczniów niepełnosprawnych, czy samych nauczycieli. Kwestia nowych kompetencji dla kuratorów - była dyskusyjna, ale ich krytyka prowadzona była bezdyskusyjnym tonem, jako zamach na najwyższe wartości i kropka.

Czytaj więcej

"Jest Pani nauczycielką..." Posłanki KO spotkają się z Agatą Dudą ws. Lex Czarnek

I na tym dyskusja się kończyła. A może uczciwie należało ją odbyć?. Zapytać na czym polega dysfunkcja dzisiejszego nadzoru kuratorskiego i relacji z władzami szkoły i dyrektorami. Dyskredytowanie problemu, lawiną populistycznych argumentów, wcale nie sprawiło, że problem nie istnieje. Faktem jest, że niektóre szkoły są źle zarządzane, a dyrektorami są osoby niekompetentne,  owoce lokalnych towarzysko-politycznych układów. 

Rodzic w starciu z dyrektorem, który działa na niekorzyść ucznia - jest bezsilny. Powszechne są przypadki przepełnionych, nawet 35-osobowych klas, (czy fatalnie skonstruowanych planów lekcji). Szef szkoły, który zgodził się na tak liczebne klasy, ma ewidentny problem z zarządzaniem i priorytetami. Nie działa dla dobra uczniów, bo trudno o dobrą jakość edukacji, w przepełnionych szkołach, podobnie jak przy dziewięciogodzinnych, dziennych planach lekcji. 

Rodzice w takiej sytuacjach są bezsilni, nie mają wpływu na dyrektora. W tym kontekście dodanie silniejszych uprawnień kuratorowi, do którego mogą zwrócić się rodzice, może być czynnikiem dyscyplinującym. Dzisiaj kurator nie wiele może, a rodzice nie maja żadnej realnej „instancji” odwoławczej.

A w aspekcie, który wywołał najwięcej emocji, czyli zajęć pozaszkolnych, jest wiele przekłamań. Bezdyskusyjnie ustawa wzmocniła głos rodziców w decydowaniu, jakie zajęcia w szkole będą, a jakie nie. Obecne przepisy sprawiały, że zdanie rodziców mógł być w tej kwestii marginalizowane, lub nawet pomijane. Ustawa zwiększa transparentność takich zajęć, gdyż organizatorzy będą musieli przedstawić ich szczegółowy konspekt. W ten sposób łatwiej kontrolować dodatkową edukacje. 

Oczywiście prawdą jest, że w obecnej konfiguracji politycznej, gdzie administracja rządowa ma wpływ na wybór kuratorów preferowane będą zajęcia pozaszkolne o profilu bliższym rządzącej opcji politycznej. Zapewne przychylniej będą traktowane lekcje o historii, patriotyzmie, czy Janie Pawle II. Natomiast „tęczowi seks edukatorzy” nie będą mile widziani, co jest akurat dla rodziców mających bardziej konserwatywne podejście do szkoły i wychowania, dobrą wiadomością. Czy podobnie myśli prezydent, wybrany głosami konserwatywnej części wyborców. W kontekście różnych „konsultacji” przeprowadzanych w pałacu, wcale nie jest to takie oczywiste. 

Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Lewicowy sen o krótszej pracy - czy rynek to wytrzyma
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Przepisy Apteka dla Aptekarza – estońskie nauki dla Polski
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Reforma SN, czyli budowa na spalonej ziemi
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy Adam Bodnar odsłonił już wszystkie karty w sprawie tzw. neosędziów?