To jest otwarta i niełatwa kwestia. Na pewno Brytyjczycy chcieliby dalej korzystać z dobrodziejstw wspólnego europejskiego rynku. Trudno jednak sobie wyobrazić, by mieli do niego dostęp, a przy tym nie przestrzegali jego reguł, w tym swobody przepływu pracowników. Takie rozwiązanie kłóciłoby się z zasadami, na jakich opiera się funkcjonowanie Europejskiego Obszaru Gospodarczego, do którego wchodzą obok państw UE również państwa należące do Stowarzyszenia wolnego handlu EFTA, w szczególności takie jak Norwegia czy Islandia. Byłoby więc dla Wielkiej Brytanii dość niekomfortową sytuacją, gdyby musiała przestrzegać regulacji, na które nie ma wpływu. Tak właśnie się stanie, jeśli opuści Unię Europejską. Między innymi właśnie dlatego stawiane jest pytanie o sens tego wyjścia.
Do jakiego stopnia orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości ma zastosowanie do państw należących do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, a niebędących członkami UE?
Gdyby Wielka Brytania ukształtowała swoje relacje z UE na zasadach takich jak Norwegia, to musiałaby respektować wszystkie wolności gospodarcze określone w traktatach unijnych, w tym swobody przepływu pracowników. Państwa należące do Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (EFTA) muszą bowiem respektować wszelkie reguły unijne związane z funkcjonowaniem wspólnego rynku, w tym orzecznictwo TS UE. Kraje te mają wprawdzie własny sąd, czyli Trybunał EFTA, jednak jest on także zobowiązany do stosowania orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości na mocy wyraźnego porozumienia państw należących do EFTA. Może warto także przypomnieć w tym miejscu, że Wielka Brytania była do 1973 r. członkiem EFTA, a więc w okresie poprzedzającym przystąpienie do UE. Państwa spoza UE należące do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, chociaż mogą przedstawiać swoje stanowisko w postępowaniu przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości w sprawach dotyczących funkcjonowania wspólnego rynku, to nie mają swoich sędziów ani rzeczników generalnych w tym Trybunale. A przecież to tylko Trybunał jest upoważniony do wiążącej interpretacji prawnych mechanizmów rządzących unijnym wspólnym rynkiem.
Czy negocjacje „rozwodowe" i skomplikowana zapewne umowa stowarzyszeniowa mogą doprowadzić do powstania nowej gałęzi prawa – „brexitowego"?
Z pewnością na ten temat na niejednym wydziale prawa w Europie powstaną poważne monografie naukowe, a studenci będą chodzili na wykłady specjalizacyjne o Brexicie. Pewnie wiele kancelarii prawnych będzie oferowało doradztwo w sprawach nowych stosunków gospodarczych ze Zjednoczonym Królestwem. Tak czy inaczej idą ciekawe czasy dla prawników zajmujących się prawem unijnym i brytyjskim.
- rozmawiał Paweł Rochowicz