Aktualizacja: 03.08.2017 08:50 Publikacja: 03.08.2017 08:50
Foto: 123RF
Od 1 stycznia 2016r. w polskim porządku prawnym obowiązuje nowe prawo restrukturyzacyjne (ustawa z dn. 15 maja 2015r. – Prawo restrukturyzacyjne, Dz.U. z 2015r., poz. 978 ze zm.). Procedura restrukturyzacyjna ma w zamyśle stanowić odpowiednik dawnej procedury naprawczej, jednakże bez powielania jej niedociągnięć i negatywnych skojarzeń. Nowe prawo pomimo dość jednoznacznego brzmienia wywołuje jednak dyskusje odnośnie podmiotowego zakresu swego obowiązywania. Pojawiają się mianowicie głosy, że wspomniana ustawa przydaje zdolność restrukturyzacyjną podmiotom nieposiadającym zdolności upadłościowej, np. publicznym samodzielnym zakładom opieki zdrowotnej (SPZOZ), instytucjom i osobom prawnym utworzonym w drodze ustawy oraz w wykonaniu obowiązku nałożonego ustawą, a także uczelniom. Zwolennicy takiego stanowiska kładą nacisk przede wszystkim na funkcję i cel prawa restrukturyzacyjnego, które miało przysłużyć się jak najszerszemu kręgu podmiotów poprawiając ich kondycję finansową. Przyglądając się temu zagadnieniu warto jednak sięgnąć do rezultatów wykładni językowej, systemowej oraz historycznej, a nasunie się wniosek, że restrukturyzacja – pomimo swej atrakcyjności – nie jest dla każdego.
Konieczne jest aktualizowanie uprawnień organów ochrony danych osobowych, zwłaszcza w odniesieniu do nowych technologii.
Nowym prezesem Trybunału Konstytucyjnego został Bogdan Święczkowski. Sędzia z nominacji PiS będzie pełnił funkcję do 2030 r. Koalicji rządzącej trudno będzie to zmienić.
Hasła o ułatwianiu życia przedsiębiorcom zawsze dobrze brzmią w kampanii wyborczej i w exposé kolejnych premierów. Z ich realizacją zwykle jest dużo gorzej. Wykłada się na tym zadaniu także obecny rząd Donalda Tuska.
Nie marnujmy poświęcenia sędziów, którzy oparli się pokusie łatwego awansu.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Komisja Wenecka po raz drugi zakwestionowała metodę przywracania praworządności przez rząd. Zbiega się to z odejściem z TK kontrowersyjnej prezes Julii Przyłębskiej oraz wyborami jej następców.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas