Sądy na takie działania szpitali przestały już patrzeć przez palce i w treści uzasadnień wydawanych wyroków mówią wprost - szpital za zaciągnięte zobowiązania musi płacić. Potwierdził to także Sąd Najwyższy w dn. 4 października 2017r., odmawiając przyjęcia do rozpoznania skargi kasacyjnej wniesionej przez szpital.
Po co dostawcy finansowanie?
W sprawach o zapłatę wszczynanych przez dostawców stan faktyczny zazwyczaj wygląda podobnie. Dostawca wygrywa przetarg i podpisuje umowę ze szpitalem. Uruchomienie kontraktu wiąże się z poniesieniem z tego tytułu wysokich kosztów (dostawca musi zapłacić m.in. swoim pracownikom, kontrahentom, ZUS, US). Wykonawca powinien otrzymać płatność po czasie określonym w umowie przetargowej. Szpital najczęściej jednak w tym terminie nie płaci. U dostawcy powstaje wówczas zator płatniczy – szpital dalej nie płaci, a zobowiązania dostawcy rosną. W takich wypadkach finansowanie udzielane przez podmioty zewnętrzne pozwala zachować dostawcom płynność finansową.
Sądy twierdzą, że umowy finansowania nie mają wpływu na prowadzone przez dostawców procesy o zapłatę. Poza brakiem zasadności zarzutów podnoszonych przez SP ZOZ-y, sądy podkreślają ich wewnętrzną sprzeczność. Skoro szpital twierdzi, że umowa finansowania jest nieważna (jako naruszająca art. 54 ust. 5 i 6 udl), to wewnętrznie sprzeczne jest stwierdzenie, iż doszło na jej podstawie do ważnej zmiany wierzyciela i zapłaty za dług szpitala. Podmiot finansujący spełnia bowiem własne zobowiązanie wynikające z umowy finansowania. Nie stanowi to zapłaty za długi szpitala. Jak stwierdził Sąd Najwyższy nieważność umowy musi skutkować brakiem umorzenia zobowiązania (wyrok z dn. 19.11.2014r., sygn. akt: II CSK 9/14). Podsumowując, udzielenie finansowania nie rodzi skutków w postaci wygaśnięcia zobowiązania szpitala – dług szpitala nadal istnieje.
Konsekwencje pozbawienia dostawcy możliwości finansowania dotknęłyby także szpitale
Zdaje się, że szpitale nie dostrzegają, iż wykluczenie możliwości finansowania to miecz obosieczny, który może wywołać daleko idące skutki zarówno dla dostawców, jak i dla samych szpitali. Brak płatności szpitala, w połączeniu z brakiem możliwości finansowania u podmiotów zewnętrznych, może w bardzo krótkim czasie doprowadzić do popadnięcia wykonawcy w długi (wobec swoich dostawców, ZUS, US, zatrudnianych pracowników etc.), a przy dużych kontraktach - nawet do upadłości. Wówczas na rynku pozostałyby jedynie największe firmy, które mając świadomość braku konkurencji, mogłyby zacząć podnosić ceny. W konsekwencji takie działanie uderzyłoby w same szpitale, które musiałyby płacić dostawcom jeszcze więcej.
Sądy przyznają rację dostawcom
Sąd Apelacyjny w Warszawie jest jednogłośny (m.in. wyrok z dn. 21.06.2017r. sygn. akt: VI ACa 392/16; wyrok z dn. 4.11.2016r., sygn. akt: VI ACa 905/15; wyrok z dn. 7 grudnia 2016r. sygn. akt: VI ACa 1215/15), a mimo to szpitale zaskarżają wyroki. Finalnie skutkuje to jedynie powiększaniem zadłużenia szpitali – bowiem poza należnością główną i rosnącymi odsetkami (naliczanymi do dnia dokonania płatności), do zapłaty dochodzą także koszty procesu. Sądy, wydając wyroki na korzyść dostawców, nie pozostają obojętne na postawę prezentowaną w procesach przez SP ZOZ-y. Działanie kupującego (szpitala – przyp. autora), który długotrwale i w żadnym zakresie nie zaspokaja bezspornego roszczenia zasługuje na dezaprobatę z punktu widzenia podstawowych zasad etyki i rzetelnego postepowania w obrocie prawnym. Pozwany zawarł umowę, której rozmyślnie nie realizuje, nie świadcząc do rąk kontrahenta bez jakiejkolwiek obiektywnie istotnej przyczyny (wyrok SA w Warszawie z dn. 16.03.2017r., sygn. akt: VI ACa 2012/15).