Tomasz Pietryga: Przypadek Jana Majchrowskiego

Czy zrzeczenie się urzędu przez sędziego uruchomi lawinę, która unicestwi całą Izbę Dyscyplinarną SN?

Aktualizacja: 07.12.2021 10:12 Publikacja: 07.12.2021 10:12

Prof. Jan Majchrowski

Prof. Jan Majchrowski

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

 

Rezygnacja sędziego z urzędu z powodu niemożności wykonywania swoich obowiązków to sytuacja niespotykana. W kontekście Izby Dyscyplinarnej (ID) Sądu Najwyższego (SN) nabiera zaś szczególnego znaczenia. Pokazuje ślepą uliczkę, w której znalazła się ta instytucja. Jan Majchrowski nie odchodzi bynajmniej z powodu niewykonywania przez SN środków tymczasowych Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) zamrażających izbę, kar naliczanych przez Luksemburg czy bezczynności PiS w rozwiązywaniu całej sytuacji. Wskazuje raczej na sytuację wewnętrzną.

Sędzia nie wierzy już, że reformy, które wprowadzono, osiągną zakładany cel. Jest to jego protest przeciwko uległości wobec decyzji TSUE kierownictwa SN, które ograniczyło orzekanie w ID, zaaresztowało akta spraw dyscyplinarnych i ignoruje ostatnie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego.

Izba podzielona

Przez ostatnie lata konflikt w SN przebiegał według podziału na „starych" i „nowych" sędziów. Pierwsi odmawiali legalnego statusu drugim z powodu wadliwych rekomendacji dokonanych przez wadliwą Krajową Radę Sądownictwa. ID w tym starciu tylko przez pewien czas była monolitem, kolejne decyzje TSUE skutecznie obdzierały orzekających tam sędziów z nadziei, że ich byt w tej podmywanej prawnie instytucji uda się uratować w drodze interpretacji czy negocjacji.

W ID zaczął powstawać wyraźny rozłam. Po kolejnych decyzjach TSUE część sędziów postanowiła ograniczyć aktywność. U innych presja unijna wywołała syndrom oblężonej twierdzy, w której stali się ostatnim oddziałem broniącym suwerenności przed chcącymi ją zabrać eurokratami. To im naraziła się I prezes Małgorzata Manowska, która chcąc ograniczyć rozlewający się wokół sądownictwa kryzys, próbowała zatrzymać prace izby zgodnie ze wskazaniami TSUE, zabierając większość akt z ID i zamykając je w pancernej szafie. Przez niektórych członków ID zostało to odebrane jako ingerencja w autonomię izby czy wręcz występowanie przeciwko reformom „dobrej zmiany".

Nie ma sensu doszukiwać się w tym konflikcie racji. Takie splątanie w takiej instytucji nie powinno mieć miejsca. Sąd jest powołany do sądzenia, a nie rozstrzygania dylematów prawnych wokół swojego statusu. Nie może być też polem, na którym rozstrzygane są wewnętrzne wojenki czy ambicjonalne spory, które determinują jego działalność. Godząc się na taką sytuację, godzimy się na działanie instytucji dysfunkcyjnej.

Dziś Izba Dyscyplinarna znalazła się poza krwiobiegiem systemu państwa, w którym funkcjonują również niezależne sądy, trzymając się określonych zasad i ram. W jej przypadku zasady te zostały podważone. A izba stała się niechcianym dzieckiem, do którego nikt nie chce się przyznać i wziąć za nie politycznej odpowiedzialności. Państwo zastygło w letargu, z którego nie są dziś w stanie wyrwać go milionowe kary ani też sytuacja, w której sędziowie oskarżeni o nadużycia nie są ścigani i karani dyscyplinarnie. Ta dysfunkcja utrzymuje się już długo i końca tej patologicznej sytuacji – mimo zapewnień – nie widać.

Szarża kawalerzysty

Przypadek prof. Jana Majchrowskiego, który najpierw zawiesił swoje orzekanie, a teraz decyduje się na radykalny krok, pokazuje, że ID, wobec braku jakichkolwiek kroków reformatorskich, rozpada się od środka. I wcale nie jest wykluczone, że pójdą za nim inni sędziowie. Majchrowski zaraz po utworzeniu izby pełnił w niej funkcję p.o. prezesa i przymierzał się do objęcia funkcji prezesa. Kalkulacje polityczne w Pałacu Prezydenckim sprawiły, że wskazanie było inne.

Osoby, które znają sędziego, mówią o nim, że po ojcu nosi w sobie silny rys kawalerzysty. Czy ta szarża poruszy lawinę w SN? Niewykluczone. Ocena jego decyzji będzie oczywiście skrajna. Dla jednych to tylko kolejny dowód na ogromną dysfunkcję ID, która powinna przestać istnieć. Dla innych to współczesny gest Reytana, na który wskazuje zresztą sam sędzia. W środowisku sędziowskim „dobrej zmiany" ruch Majchrowskiego wywołał poruszenie, a nawet poczucie rozgoryczenia, oraz dyskusję na temat skuteczności dotychczasowych reform. Szukanie winnych, dlaczego nie wyszło, dopiero się zacznie.

Czytaj więcej

Prof. Jan Majchrowski zrzeka się urzędu sędziego izby dyscyplinarnej

 

Rezygnacja sędziego z urzędu z powodu niemożności wykonywania swoich obowiązków to sytuacja niespotykana. W kontekście Izby Dyscyplinarnej (ID) Sądu Najwyższego (SN) nabiera zaś szczególnego znaczenia. Pokazuje ślepą uliczkę, w której znalazła się ta instytucja. Jan Majchrowski nie odchodzi bynajmniej z powodu niewykonywania przez SN środków tymczasowych Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) zamrażających izbę, kar naliczanych przez Luksemburg czy bezczynności PiS w rozwiązywaniu całej sytuacji. Wskazuje raczej na sytuację wewnętrzną.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co ma sędzia Szmydt do reformy wymiaru sprawiedliwości
Opinie Prawne
Rafał Adamus: Możliwa korporacja doradców restrukturyzacyjnych
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Sędziowie nie potrzebują poświadczeń bezpieczeństwa, bo sami tak zadecydowali
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Tomasz Szmydt to czarna owca czy w sądach mamy setki podobnych sędziów?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie Prawne
Kajetan Bartosiak: O badaniu trzeźwości nie tylko w Dniu Strażaka