Czy reforma prawa o cudzoziemcach może przyczynić się do wzrostu liczby migrantów szukających bezpiecznej przystani w Szwecji? Tego obawia się opozycja. Miało być wszak inaczej.
W lipcu wygasa tymczasowa ustawa o migracji, uchwalona po pamiętnych turbulencjach gigantycznego napływu nowych przybyszów w 2015 r. Wówczas to w Królestwie Szwecji zarejestrowano 163 tys. uchodźców. Od dłuższego czasu rząd usiłował się dogadać z opozycją co do modelu polityki wobec migrantów, ale to się wciąż nie udawało.
W końcu zdecydowano, że głosowanie w parlamencie nad rządowym projektem nie będzie odniesieniem do pakietu postualtów jako całości, bo podzielono go na mniejsze części.
Według nowego rządowego projektu migranci, którzy pragną zostać w Szwecji i wystąpią o status ochronny, nie otrzymają stałego pobytu, tylko pozwolenie na pobyt ograniczony w czasie, na trzy lata.Dopiero po tym okresie będą mogli się ubiegać o zamieszkanie tu na stałe. Otrzymanie permanentnego pobytu obwarowały jednak wymagania: migranci powinni sami zarabiać na siebie, władać językiem szwedzkim, a także posiadać elementarną wiedzę o tutejszym społeczeństwie. Będą też sprawdzani, czy nie popełnili poważnego przestępstwa. I choć minister sprawiedliwości i migracji Morgan Johansson przyznaje, że wymóg opanowania podstaw języka jest jak najbardziej racjonalny, to będzie obowiązywać dopiero od 2025 r.
Projekt prawa przewiduje również specjalną klauzulę podyktowaną względami humanitarnymi, w przypadku gdy cudzoziemiec starający się o pozostanie w Szwecji nie ma podstaw do azylu i otrzymuje odmowę pobytu we wszystkich instancjach. Pobyt może zostać jednak mu przyznany ze względu na „szczególnie wrażliwe okoliczności". Uwarunkowano również prawo do łączenia rodzin. Cudzoziemiec, który chce wystąpić o sprowadzenie do Szwecji członka rodziny, musi mieć własne dochody, mieszkanie i być w stanie utrzymać osobę, która tu przybyła w ramach łączenia...