Odnaleźć w więźniu człowieka

Prof. Brunon Hołyst wybitny kryminolog i wiktymolog, rektor Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie, rozmawia Tomaszem Pietrygą o problemie samobójstw w zakładach karnych oraz o pomysłach na ograniczenie tego zjawiska

Publikacja: 15.02.2010 03:10

Odnaleźć w więźniu człowieka

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

[b]Rz: Dlaczego więźniowie popełniają samobójstwa?[/b]

[b]Brunon Hołyst:[/b] Zarówno władza, jak i opinia publiczna sądzą, że jak człowieka zamknie się za kratami, to wszystko dobrze się ułoży. Nie interesują nas losy osób pozbawionych wolności. Interesuje nas tylko jedno: że społeczeństwo jest wolne od człowieka, który stanowi zagrożenie ze względu na swoje zachowanie, tryb życia, wreszcie popełnienie przestępstwa ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tymczasem ludzie w więzieniu przeżywają prawdziwe dramaty.

[b]Na czym one polegają?[/b]

Osobowość człowieka tworzą dwa elementy: on sam i otaczający go świat. Więzień może mieć pewne zaburzenia, ale świat go z nich nie uleczy. Ponieważ ten świat w postaci administracji więziennej czy współwięźniów jest nastawiony do niego antagonistycznie.

Trzeba pamiętać, że państwo wykorzystuje monopol przemocy, także przez zakłady karne. Dlatego ten człowiek czuje się źle. W celi następuje deprywacja potrzeb, zanik uczuć wyższych, zmiany w psychice więźnia, ponieważ często trudno mu się dostosować do warunków, w jakich żyje. To tak jak dzikie zwierzę, które żyje w naturalnym środowisku i nagle zostaje zamknięte w klatce. Wytwarza się zupełnie nowa jakość życia. Tam był na wolności, a tu ma ograniczenia poruszania się czy komunikowania.

[b]Czyli brak interakcji z innymi może być destruktywny?[/b]

W więzieniu kontakty międzyludzkie są ograniczone. Jeżeli na wolności ma się do wyboru ludzi pozytywnych i negatywnych, to w zakładzie karnym kumuluje się patologia społeczna. Wiadomo, że taka kumulacja wpływa bardzo negatywnie na psychikę osadzonego. Nie ma on żadnego punktu odniesienia. Jeżeli włamywacz siedzi z zabójcą, to uważa się za kogoś lepszego. Ale nie ma już punktu odniesienia do pozytywnego wzorca, bo obaj popełnili przestępstwo. Nic więc dziwnego, że jednostki słabe, które tworzą ryzyko zachowań suicydalnych, popełniają samobójstwa w więzieniach. Szczególnie, gdy reżim jest wyjątkowo dotkliwy. Jeżeli służby więzienne stosują bezwzględny rygor, to dla ludzi nadwrażliwych, którzy mieli skłonności samobójcze, jest on właściwie śmiertelną metodą wychowawczą.

[b]Pan mówi: słabe jednostki. Mieliśmy ostatnio serię samobójstw morderców ze sprawy Olewnika. Czy można o nich powiedzieć, że to słabe jednostki? Przecież to ludzie bezwzględni, na których zakład karny nie powinien robić większego wrażenia.[/b]

W określonych sytuacjach tacy ludzie stają się słabi. A potwierdza to właśnie fakt, że popełnili samobójstwo (obojętnie, czy była to dobrowolna śmierć czy też wymuszona). Presja czynników zewnętrznych mogła być po prostu tak silna, że odebrali sobie życie.

W Polsce 10 proc. sprawców zabójstw popełnia samobójstwa w warunkach wolnościowych. Wymierzają sobie sprawiedliwość.

Sprawca, dokonując zabójstwa, uważa, że jego czyn był uzasadniony. Bo np. ofiara go wcześniej skrzywdziła, nie oddając mu pieniędzy. Czuje się wykorzystany, wie, że na korzystny wyrok będzie czekał wiele lat. To powoduje, że sam decyduje się od razu wymierzyć sprawiedliwość. Taki człowiek zakończył sprawy życiowe, wymierzając sprawiedliwość swojemu przeciwnikowi, wymierzył także sprawiedliwość sobie i zamknęło się koło wzajemnych relacji tych dwóch osób.

[b]Czy człowiek decydujący się na taki krok jest świadom tego, co robi?[/b]

Samobójca nie działa w granicach pełnej świadomości. Jest owładnięty jedną myślą: pozbawić się życia. To powoduje, że nie bierze pod uwagę, co się będzie działo z rodziną, ze znajomymi, przyjaciółmi. Tymczasem trzeba pamiętać, że statystycznie średnio każda śmierć samobójcza powoduje deprywację potrzeb, oczekiwań około dziesięciu – 20 osób. Kiedy np. Hemingway popełnił samobójstwo, to cały świat czuł się osierocony. Wszystko zależy od pozycji, roli społecznej, osobowości, zawodu, majestatu. W związku z tym możemy powiedzieć, że śmierć jednego człowieka jest często śmiercią cywilną wielu osób.

[b]Po serii głośnych samobójstw w zakładach karnych Ministerstwo Sprawiedliwości podjęło wiele działań, aby zapobiegać takim sytuacjom. Minister Kwiatkowski doprowadził np. do zainstalowania kamer w niektórych celach. Czy to wystarczające środki?[/b]

Spośród różnych ministrów sprawiedliwości najwyżej oceniam właśnie Krzysztofa Kwiatkowskiego. Jest pracowity, zdolny, a przede wszystkim chce coś zmienić. Zgadzam się, że trzeba rozbudować system bezpieczeństwa w celach. Jest to jednak tylko jeden z elementów potrzebnej reformy. Więziennictwo, żeby naprawdę funkcjonowało, wymaga milionowych nakładów.

[b]A może sądy zamiast zamykać w więzieniach, powinny częściej stosować kary nieizolacyjne?[/b]

Polityka karna powinna się zmienić. Trzeba urealnić karę grzywny, ograniczenia wolności. Trzeba poważnie podejść do elektronicznego dozoru nad więźniami, rozszerzyć jego stosowanie. Wydawanie 23 mln dla 98 skazanych nie jest dobrą inwestycją. Jest cała paleta alternatywnych metod, rozgęszczenia zakładów karnych. Bo znowu ktoś wygra proces w Strasburgu, że nie ma 3 mkw. Jednocześnie warto zapytać, ilu ludzi w Polsce nie ma 3 mkw. na członka rodziny? Ale tym się nikt nie interesuje.

[b]Wróćmy do zakładów karnych. Ministerstwo wydaje pieniądze na kamery w celach dla więźniów szczególnie niebezpiecznych. Czy to jest dobra droga? Może lepiej wydać te pieniądze na wsparcie psychologiczne? Może byłoby to skuteczniejsze w zapobieganiu samobójstwom?[/b]

Jedno drugiego nie wyklucza. Takiego człowieka trzeba też obserwować. Nie zgadzałem się z tym, że części intymne pomieszczenia należy odciąć od monitoringu. Dlaczego? On może nie popełnić samobójstwa w części mieszkalnej, ale w toalecie. Powinno się też zmienić podejście Służby Więziennej, gdy ma sygnał, że skazany chce popełnić samobójstwo. Wtedy cały jej wysiłek powinien zostać skupiony na tym, żeby odwieść skazanego od tego kroku. Idzie za tym oczywiście zwiększenie liczby psychologów czy wychowawców.

[b]To wszystko jednak wymaga pieniędzy, których na ten cel nie ma zbyt dużo. Zawsze poza tym można znaleźć pilniejsze potrzeby.[/b]

Trzeba pamiętać, że państwo odpowiada za bezpieczeństwo więzienia. Samobójstwo jest porażką systemu nadzoru, opieki, wsparcia. Człowiek skazany i osadzony nie traci człowieczeństwa. Trzeba nim tak kierować, żeby porzucił myśl o samobójstwie, a nie utrwalał koncepcję rozstania się z życiem.

[b]W ostatnim projekcie zmian w kodeksie karnym wykonawczym Ministerstwo Sprawiedliwości planuje, aby w podobny sposób jak tzw. skazani niebezpieczni traktowani byli ważni dla śledztw skazani czy aresztowani.[/b]

Wiąże się to m.in. ze szczególnym nadzorem, czyli monitoringiem cel, rygorami podczas widzeń i spacerów itd. Przecież poddanie więźnia takim szczególnym rygorom może mieć bardzo destruktywny wpływ na jego psychikę.

Niebezpieczny sprawca musi podlegać specjalnym rygorom. Trzeba odróżnić przestępcę niebezpiecznego od okazjonalnego. Przestępca okazjonalny nie wymaga resocjalizacji. Niebezpieczny jest na nią oporny. Konieczne jest zatem zastosowanie wobec niego specjalnych środków nadzoru.

Ja bym tego nie krytykował. Nadzór oczywiście połączyłbym z pewną konsultacją psychologiczną i indywidualnym podejściem do takiego więźnia. Trzeba go prosić o rozmowę, prowokować do pewnych przemyśleń, wypowiedzi. Trzeba mu przypominać np., że rodzina za nim tęskni.

Kontakt z rodziną jest szczególnie ważny, dlatego zrezygnowałbym z rygorów, że skazany tylko raz w miesiącu może się z nią spotkać. Jeżeli uczuciowo potrzebuje tego kontaktu, to trzeba mu go umożliwić nawet raz w tygodniu. Bo sytuacje stresowe mogą doprowadzić do samobójstwa.

Trzeba pamiętać, że karę można wykonywać w różny sposób, zarówno bezwzględny, jak i humanitarny.

[b]A w naszych zakładach karnych jest bezwzględnie czy humanitarnie?[/b]

Zgodnie z kodeksem karnym wykonawczym humanitarnie. Ale praktyka jest różna. Im większy jest zakład karny, więcej jest lekarzy, psychologów, pedagogów, tym są lepsze możliwości bezpiecznego przebywania więźnia i mniej samobójstw. W zakładach mniejszych lekceważy się pewne względy bezpieczeństwa. Tak jest na całym świecie. Tam, gdzie badamy dokładnie curiculum vitae skazanego, wiemy, że np. leczył się u psychiatry, że wymaga stałej opieki specjalistycznej, tam samobójstw jest mniej niż w zakładzie o bardzo rygorystycznym podejściu do więźnia, nadinterpretującym przepisy.

[b]Czytałem projekty ministerstwa. To wszystko zmierza w kierunku zwiększenia nadzoru. Rozwinięcie psychologicznej opieki, tego w ogóle nie ma?[/b]

Założenie kamer telewizyjnych mniej kosztuje niż zatrudnianie ludzi na etatach. Ci wychowawcy pracują z określonym zespołem ludzi. Oni naprawdę są wypaleni zawodowo. Jeżeli taka osoba ma na co dzień do czynienia z bezwzględnym człowiekiem, który jeszcze organizuje głodówki, grypserę, który myśli tylko, jak tu uciec, oszukać wychowawcę, to szybko może mieć dość swojej pracy. Zwłaszcza że jest za nią nie najlepiej wynagradzany. Nie ma właściwego statusu społecznego, jest po prostu klawiszem.

Proszę ponadto zauważyć, że więziennicy mieszkają w enklawach. Chociaż i tak teraz jest trochę lepiej. Na Białołęce zaraz koło więzienia są wieżowce. Strażnik z więzienia idzie do domu i przez okno widzi zakład karny. Jak taki człowiek ma odpocząć?

[b]Rz: Dlaczego więźniowie popełniają samobójstwa?[/b]

[b]Brunon Hołyst:[/b] Zarówno władza, jak i opinia publiczna sądzą, że jak człowieka zamknie się za kratami, to wszystko dobrze się ułoży. Nie interesują nas losy osób pozbawionych wolności. Interesuje nas tylko jedno: że społeczeństwo jest wolne od człowieka, który stanowi zagrożenie ze względu na swoje zachowanie, tryb życia, wreszcie popełnienie przestępstwa ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tymczasem ludzie w więzieniu przeżywają prawdziwe dramaty.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Prawne
Rafał Dębowski: Zabudowa terenów wokół lotnisk – jak zmienić linię orzeczniczą
Opinie Prawne
Fila, Łabuda: O sensie i bezsensie zmian prawnych wokół medycznej marihuany
Opinie Prawne
Joanna Ćwiek: Fiskus nie tylko dobija szpitale, zabiera też czas potrzebny na leczenie
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Morał ze skandalu na wyspie Kos
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Łyk piwa za asystentów osób niepełnosprawnych
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką