Pracownik demaskujący nieprawidłowości w firmie nie ma ochrony prawnej

Pracownicy informujący o nieprawidłowościach w swojej firmie postrzegani są często negatywnie, ich ochrona prawna jest dość iluzoryczna – pisze prawnik Bartłomiej Witucki.

Publikacja: 11.01.2013 08:26

Bartłomiej Witucki

Bartłomiej Witucki

Foto: archiwum prywatne

Red

Półtora roku temu Europejski Trybunał Praw Człowieka uwzględnił skargę Brigitte Hainisch, niemieckiej pielęgniarki zwolnionej z pracy po zgłoszeniu nieprawidłowości finansowych w domu opieki społecznej, w którym była zatrudniona. Trybunał uznał, że prawo do ujawnienia nieprawidłowości, nazywane potocznie whistle-blowing, jest chronione na podstawie wolności wypowiedzi wyrażonej w art. 10 europejskiej konwencji praw człowieka, i zasądził od byłego pracodawcy stosowne odszkodowanie. Wydając wyrok, Trybunał wziął pod uwagę cztery okoliczności: ujawnione informacje leżały w interesie publicznym, wcześniejsze zgłoszenie dyrekcji ośrodka nieprawidłowości pozostało bezskuteczne, ujawnione informacje były prawdziwe, skarżąca działała w dobrej wierze.

Już w połowie lat 80. whistle-blowing definiowano jako ujawnienie nielegalnych, niemoralnych lub bezprawnych praktyk stosowanych w tej organizacji za wiedzą pracodawcy poprzez poinformowanie osób lub instytucji dysponujących władzą umożliwiającą wywarcie wpływu na postępowanie krytykowanych osób lub organizacji. Według organizacji Government Accountability Project „whistle-blower to aktywny obywatel, który będąc świadkiem bezprawnego działania, zabiega o jego wyeliminowanie". Zważywszy że działania whistle-blowerów często spotykają się z odwetem ze strony pracodawców w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii, wzmocniono prawną ochronę whistle-blowerów (Whistleblower Protection Act z 1989 r.  i Sarbanes-Oxley Act z 2002 r. oraz Public Interest Disclosure Act z 1999 r.).

W Polsce termin whistle-blower doczekał się dwóch tłumaczeń: sygnalista lub demaskator. Tematem zainteresowała się Fundacja Batorego, czego efektem były dwie publikacje Anny Wojciechowskiej-Nowak: „Jak zdemaskować szwindel? Czyli krótki przewodnik po whistle-blowingu" (2008) oraz raport „Ochrona prawna sygnalistów w doświadczeniu sędziów sądów pracy" (2011). Z drugiej publikacji wynika, że w Polsce ochrony prawnej na gruncie kodeksu pracy mogą pracownicy-sygnaliści poszukiwać jedynie w ramach zakazu dyskryminacji i przepisów dotyczących mobbingu.

Możliwe obawy sygnalisty i ich przyczyny wskazał także Wojciech Rogowski w  referacie „Ochrona sygnalistów (ang. whistleblower) jako przejaw społecznej odpowiedzialności biznesu" (2010). Według autora whistle-blowing jest uważany za ryzykowny z uwagi na: negatywną reakcję otoczenia, dylematy moralne, podejmowanie działań odwetowych przez firmę, poczucie zagrożenia – nawet zdrowia i życia, wreszcie utratę pracy i trudności z jej znalezieniem.

Mimo że zgodnie z polskim prawem przedstawiciele instytucji państwowych i samorządowych mają obowiązek prawny powiadomienia organów ścigania w wypadku dowiedzenia się o popełnieniu przestępstwa, na każdym z obywateli w sytuacji dowiedzenia się o przestępstwie ściganym z urzędu spoczywa zaś społeczny obowiązek (art. 304 kodeksu postępowania karnego), to jednak wydaje się, że wykonanie tego obowiązku często jest odbierane w Polsce negatywnie. Kojarzy się z donosicielstwem z czasów PRL, okupacji czy zaborów, mimo że czym innym jest bez wątpienia działanie, którego motywem jest chęć przypodobania się wrogiej władzy czy uzyskanie korzyści kosztem krzywdy innej osoby, niż ujawnienie przestępstwa.

Marek Arszułowicz w swojej pracy „Sygnalizowanie zachowań nieetycznych  w organizacjach" stawia jednak tezę, że „młodzi ludzie wychowani w systemie demokratycznym w odróżnieniu od wychowanych w systemie totalitarnym inaczej rozumieją ujawnianie informacji i nie kojarzą takiego postępowania z donoszeniem".  Pogląd ten popiera wynikami badania ankietowego przeprowadzonego wśród różnych grup społecznych, zróżnicowanych zarówno wiekowo, jak i pod względem wykształcenia oraz wykonywanego zawodu. Na pytanie, jakiego rodzaju czyn respondent ankiety by ujawnił, 51 proc. ankietowanych wskazało drobne przestępstwo, 65 proc. malwersacje finansowe, 85 proc. zagrożenie zdrowia, 93 proc. zagrożenie życia, niszczenie środowiska zaś – 77 proc. W każdym innym przypadku poza niszczeniem środowiska osoby młodsze wyrażały częściej gotowość ujawnienia informacji o czynie niż osoby starsze. Co więcej, na pytanie, kto to jest whistle-blower, 38 proc. odpowiedziało, że to informator w dobrej wierze, tylko 3 proc. zaś, że to donosiciel. Podsumowując wyniki badania, autor stawia tezę, iż wśród Polaków istnieje przyzwolenie na ujawnianie informacji o czynach nagannych.

W polskich mediach temat ujawniania nielegalnych praktyk szerzej zaistniał dzięki kampanii informacyjnej Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Krótki film miał przestrzec przedsiębiorców przed popełnianiem czynów nieuczciwej konkurencji (jak np. zmowa cenowa) oraz zasygnalizować potencjalnym sygnalistom, że takie praktyki można zgłaszać do UOKiK. Kolejnym działaniem medialnym skierowanym częściowo do potencjalnych whistle-blowerów była kampania BSA | The Software Alliance, największej na świecie organizacji zrzeszającej producentów oprogramowania. Jej cele były podobne: przestrzec przedsiębiorców przed możliwością ujawnienia przez pracowników faktu korzystania przez pracodawcę z nielegalnego oprogramowania.

Efektem kampanii BSA był blisko czterokrotny wzrost zawiadomień o przypadkach piractwa komputerowego.  Potwierdzeniem tez Arszułowicza było to, iż  zdecydowana większość osób, które zdecydowały się powiadomić BSA, należy do młodego pokolenia (poniżej 40. roku życia). Wśród sygnalistów znaleźli się nie tylko pracownicy zwolnieni z pracy czy pracownicy aktualnie zatrudnieni w firmie, ale i przedsiębiorcy zirytowani tym, że konkurent – w przeciwieństwie do niego – nie poniósł kosztów inwestycyjnych związanych z zakupem legalnego specjalistycznego oprogramowania, co w jego ocenie stanowiło nieuczciwą przewagę konkurencyjną.

Autor jest koordynatorem BSA w The Software Alliance w Polsce

Półtora roku temu Europejski Trybunał Praw Człowieka uwzględnił skargę Brigitte Hainisch, niemieckiej pielęgniarki zwolnionej z pracy po zgłoszeniu nieprawidłowości finansowych w domu opieki społecznej, w którym była zatrudniona. Trybunał uznał, że prawo do ujawnienia nieprawidłowości, nazywane potocznie whistle-blowing, jest chronione na podstawie wolności wypowiedzi wyrażonej w art. 10 europejskiej konwencji praw człowieka, i zasądził od byłego pracodawcy stosowne odszkodowanie. Wydając wyrok, Trybunał wziął pod uwagę cztery okoliczności: ujawnione informacje leżały w interesie publicznym, wcześniejsze zgłoszenie dyrekcji ośrodka nieprawidłowości pozostało bezskuteczne, ujawnione informacje były prawdziwe, skarżąca działała w dobrej wierze.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie