Zaproponowane przez ministra Kosiniaka-Kamysza zmiany mające na celu zwiększenie stopnia elastyczności polskiego rynku pracy uznać należy bez wątpienia za krok we właściwym kierunku. Celem nowelizacji przepisów miałoby być wydłużenie okresu rozliczeniowego z 4 do 12 miesięcy.
I jakkolwiek niczym nieuzasadnione byłoby – na obecnym etapie wdrażania zmian – wyrokowanie co do powodzenia reformy, to nie bez znaczenia wydaje się chociażby pobieżna analiza funkcjonowania tego typu instrumentu polityki rynku pracy w czołowych krajach OECD. Pozwoliłaby ona być może na zweryfikowanie planowanej nowelizacji. Popularność tego rozwiązania nie jest wcale tak wielka, jak można by się spodziewać. W całej Unii Europejskiej jedynie 6 proc. państw oferuje zatrudnionym możliwość skorzystania zeń. Na czele lokuje się Dania. Tutaj niemalże co trzecia firma pozwala pracownikowi na prowadzenie tego specyficznego długookresowego „rachunku czasu pracy".
Istota tego rozwiązania polega na czasowym ograniczeniu czasu pracy w jednym okresie i nadrobieniu tego deficytu w drugim. Teoretycznie prawo do decyzji w tym zakresie mają zarówno pracodawcy, jak i pracownicy. Praktyka krajów zachodnich pokazuje jednak, że pole manewru tych ostatnich jest bardzo ograniczone, w szczególności gdy okres rozliczeniowy nie przekracza dwunastu miesięcy. Wiadomo również, że beneficjentami tego instrumentu polityki rynku pracy bardzo rzadko bywają kobiety. One zaś z uwagi na przypisywane im tradycyjnie obowiązki domowe chętnie przerwałyby pracę na określony czas pod warunkiem, że mogłyby do niej w każdym momencie powrócić. Nie bez znaczenia jest przy tym fakt, że okresy rozliczeniowe są szczególnie popularne w przemyśle przetwórczym. Tam zaś zdecydowaną większość zatrudnionych stanowią mężczyźni.
Nowe rozwiązanie polega na ograniczaniu pracy w jednym okresie i odrabianiu deficytu w innym
Analiza sytuacji w krajach OECD wskazuje, że coraz więcej zwolenników zyskuje przekonanie, iż warunkiem zdyskontowania rzeczywistych korzyści, także przez pracowników, jest istotne wydłużenie okresu rozliczeniowego. Tymczasem w Niemczech, a więc w kraju, gdzie tego typu rozwiązania stosowane są od wielu lat, dominują konta krótkookresowe, bo tak określa się rozwiązania nieprzekraczające jednego roku. W 2009 roku przeciętny okres rozliczeniowy trwał jedynie 31 tygodni. Coraz częściej mówi się w tym kontekście o tzw. modelach opcjonalnych. W tym przypadku pracownik może podejmować indywidualne decyzje odnośnie swego czasu pracy w zależności od aktualnego etapu życia, zobowiązań wobec rodziny czy możliwości finansowych.