Wydłużenie okresu rozliczeniowego pracy

Po zmianie przepisów pracownicy mają zyskać możliwość prowadzenia długookresowego rachunku czasu pracy. To krok we właściwym kierunku, ale czy wystarczający – zastanawia się profesor

Publikacja: 17.01.2013 08:28

Red

Zaproponowane przez ministra Kosiniaka-Kamysza zmiany mające na celu zwiększenie stopnia elastyczności polskiego rynku pracy uznać należy bez wątpienia za krok we właściwym kierunku.  Celem nowelizacji przepisów miałoby być wydłużenie okresu rozliczeniowego z 4 do 12 miesięcy.

I jakkolwiek niczym nieuzasadnione byłoby – na obecnym etapie wdrażania zmian – wyrokowanie co do powodzenia reformy, to nie bez znaczenia wydaje się chociażby pobieżna analiza funkcjonowania tego typu instrumentu polityki rynku pracy w czołowych krajach  OECD. Pozwoliłaby ona być może na zweryfikowanie planowanej nowelizacji.  Popularność tego rozwiązania nie jest wcale tak wielka, jak można by się spodziewać. W całej Unii Europejskiej jedynie 6 proc. państw oferuje zatrudnionym możliwość skorzystania zeń. Na czele lokuje się Dania. Tutaj niemalże co trzecia firma pozwala pracownikowi na prowadzenie tego specyficznego długookresowego „rachunku czasu pracy".

Istota tego rozwiązania polega na czasowym ograniczeniu czasu pracy w jednym okresie i nadrobieniu tego deficytu w drugim. Teoretycznie prawo do decyzji w tym zakresie  mają zarówno pracodawcy, jak i pracownicy. Praktyka krajów zachodnich pokazuje jednak, że pole manewru tych ostatnich jest bardzo ograniczone, w szczególności gdy okres rozliczeniowy nie przekracza dwunastu miesięcy. Wiadomo również, że beneficjentami tego instrumentu polityki rynku pracy bardzo rzadko bywają kobiety. One zaś z uwagi na przypisywane im tradycyjnie obowiązki domowe chętnie przerwałyby pracę na określony czas pod warunkiem, że mogłyby do niej w każdym momencie powrócić. Nie bez znaczenia jest przy tym fakt, że okresy rozliczeniowe są szczególnie popularne w przemyśle przetwórczym. Tam zaś zdecydowaną większość zatrudnionych stanowią mężczyźni.

Nowe rozwiązanie polega na ograniczaniu pracy w jednym okresie i odrabianiu deficytu w innym

Analiza sytuacji w krajach OECD wskazuje, że coraz więcej zwolenników zyskuje przekonanie, iż warunkiem zdyskontowania rzeczywistych korzyści, także przez pracowników, jest istotne wydłużenie okresu rozliczeniowego. Tymczasem w Niemczech, a więc w kraju, gdzie tego typu rozwiązania stosowane są od wielu lat, dominują konta krótkookresowe, bo tak określa się rozwiązania nieprzekraczające jednego roku. W 2009 roku przeciętny  okres rozliczeniowy trwał  jedynie 31 tygodni. Coraz częściej mówi się w tym kontekście o tzw. modelach opcjonalnych. W tym przypadku pracownik może podejmować indywidualne decyzje odnośnie swego czasu pracy w zależności od aktualnego etapu życia, zobowiązań wobec rodziny czy możliwości finansowych.

Aby jednak nie było zbyt dobrze,  trzeba sobie także zdać sprawę z niebezpieczeństwa, jakie wiąże się z wydłużeniem okresu rozliczeniowego. W dłuższym okresie nie można wykluczyć upadku firmy. Może to zaś oznaczać, że część zatrudnionych pracowała „za dużo", a część „za mało".

Wspomniane niedogodności towarzyszące stosowaniu okresów rozliczeniowych sprawiają, że nie rezygnując z realizacji ministerialnego pomysłu (może z rozważeniem opcji wydłużającej), celowe byłoby wzięcie pod uwagę szerszego zastosowania tzw. pracy skróconej. Rozwiązanie to znane i stosowane jest w większości państw  wysoko rozwiniętych, przy czym było ono szczególnie chętnie stosowane w Niemczech, i to od okresu międzywojennego.

Jego idea sprowadza się do przejściowego ograniczenia czasu pracy części załogi lub wszystkich pracowników danej firmy. Stosowanie tego typu instrumentu ma pozwolić na zatrzymanie w firmie doświadczonej kadry w okresie, w którym nie można jej zapewnić pracy w pełnym wymiarze. Wywołana spadkiem popytu konieczność ograniczenia produkcji, przy zachowaniu określonego poziomu wydajności pracy, pociąga za sobą nieodzowność ograniczenia łącznego nakładu pracy. Można to osiągnąć, bądź zwalniając część załogi, bądź też rozkładając negatywne skutki załamania gospodarczego na większą część (bądź całość) załogi. Teoretycznie alternatywę stanowi przestawienie firmy z pięciodniowego na czterodniowy czas pracy bądź  ograniczenie czasu pracy całej załogi o 20 proc. W jednym i drugim przypadku nakład pracy zmniejszy się o 1/5. Osoby przejściowo zatrudnione na zasadzie pracy skróconej (ang. Short-time work, niem. Kurzarbeit) otrzymują pewien ekwiwalent płacy za nieprzepracowany czas pracy.

Z analizy wynika, że w okresie załamania gospodarczego lat 2008– 2009 z możliwości przejściowego ograniczenia czasu pracy skorzystało 24 spośród 34 państw członkowskich OECD. Niektóre z nich uczyniły to po raz pierwszy a inne, w tym Polska,  wprowadziły w tym celu nowe uregulowania prawne.

Autor jest pracownikiem naukowym w Instytucie Zachodnim w Poznaniu

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego