[b]Szybki, drogi samochód z niebieskim kogutem, długa broń i kamery podczas spektakularnej akcji. Tak kilka lat temu zawód detektywa popularyzował Krzysztof Rutkowski. To fikcja czy rzeczywistość?[/b]
[b]Bogumił Zawadzki:[/b] Ma to niewiele wspólnego z zawodem detektywa. Żaden z nas nie nosi długiej broni maszynowej i nie jeździ z niebieską lampą. Proszę nie mówić o popularyzacji, Rutkowski wypaczył wizerunek tego zawodu i w mojej ocenie wyrządził mu wiele złego.
[b]Twierdzi pan, że jest w Polsce detektyw, który nie ma broni?[/b]
Oczywiście, że tak. W całym kraju jest nas 400 i moim zdaniem zaledwie połowa może mieć pozwolenie na broń, jednakże jest to broń wyłącznie do ochrony osobistej. Najczęściej zresztą są to pozwolenia, które uzyskali dużo wcześniej, wykonując inne zawody. Fakt, że jest się detektywem z licencją, w żaden sposób nie daje nam przywilejów w staraniach o pozwolenie. A to uważam za błąd. Wykonując zlecenia klientów, wielokrotnie narażamy życie nie tylko własne, ale i najbliższej rodziny. Żaden gangster dobrowolnie nie oddaje pieniędzy czy porwanych osób. Odnalezione czy – jak mnie się zdarzyło – odbite w Polsce z obiektu, nazwijmy go gastronomicznym, dwie dziewczyny zza wschodniej granicy razem ze mną były narażone w najlepszym razie na uszczerbek na zdrowiu. Wprawdzie miałem broń i szczęśliwie nie musiałem jej użyć, ale strach pomyśleć, co by było w razie mniejszego szczęścia i gorszego przygotowania operacji.
[b]Wspomniał pan o przeszłości dzisiejszych detektywów. Czy to prawda, że są to głównie byli policjanci?[/b]