[b]Rozmawiamy w chwili, gdy jest pan jeszcze dyrektorem Departamentu Informatyzacji w MSWiA. Informatyzacja kraju to chyba jedno z najważniejszych w tej chwili zadań. Dlaczego porzuca pan to stanowisko i decyduje się zostać GIODO?[/b]
[b]Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych:[/b] Nie nazwałbym tego porzuceniem. Jestem prawnikiem, co jest dość nietypowe, gdyż zazwyczaj moje obecne stanowisko zajmowały osoby z wykształceniem informatycznym lub technicznym. Ostatnie dwa lata były czasem pracy nad aktami prawnymi, dlatego moja obecność tutaj miała sens. Sądzę, że teraz to nie prawnicy, lecz specjaliści od zarządzania projektami informatycznymi i nadzorowania działań innych podmiotów powinni doprowadzić do faktycznego funkcjonowania tych rozwiązań.
[b]A co pana pociąga w pełnieniu funkcji GIODO?[/b]
Przede wszystkim to ciekawe wyzwanie, szczególnie dla osoby zajmującej się nowymi technologiami informatycznymi. Jeśli chodzi o ochronę danych osobowych czy szerzej: prywatności, to w tej sferze jest potrzebny skok cywilizacyjny. Przypomnijmy sobie, że dyrektywa unijna, która stała się podstawą naszego prawodawstwa, była przygotowywana w latach 1993 – 1994. Kto z nas używał wówczas WWW? Teraz nadszedł czas na dostosowanie systemu prawnego do obecnej sytuacji. Nie musimy się wstydzić, że nie znamy odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące prywatności w społeczeństwie informacyjnym, natomiast powinniśmy się wstydzić, że nie zadajemy takich pytań.
[b]Jak pan postrzega przestrzeganie ochrony danych osobowych w Polsce?[/b]