Nie nadużywać procedury

Lojalność i szacunek winni są procedurze zarówno sam sąd – jej pan, jak i strony – jej użytkownicy – pisze adwokat, adiunkt w Katedrze Prawa Europejskiego i Komparatystyki Prawniczej Uniwersytetu Gdańskiego

Aktualizacja: 19.01.2011 03:15 Publikacja: 19.01.2011 00:45

Nie nadużywać procedury

Foto: Rzeczpospolita, Paweł Gałka

Red

O ile koncepcja nadużycia prawa unijnego jest obecnie ugruntowana (zobacz: [link=http://www.rp.pl/artykul/581967.html]Nie nadużywaj prawa swego[/link]), o tyle orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (Trybunał) stosunkowo rzadko zajmuje się zarzutem, że korzystanie przez stronę w pewien określony sposób z procedury może być uznane za jej nadużycie. Dostępne precedensy sądu unijnego pozwalają jednak sformułować kilka reguł porządkujących.

[srodtytul]Jurysdykcja inherentna[/srodtytul]

Procedura każdego sądu charakteryzuje się pewnymi cechami i zasadami, które determinują jej istotę. Sądy są panami swojej procedury i muszą korzystać z niezbędnych kompetencji do jej ochrony. Te kompetencje składają się na tzw. jurysdykcję inherentną sądu.

Jurysdykcja inherentna (koncepcja ma źródło w tradycji prawnej common law) jest esencją sądu i jego immanentnym atrybutem. Dzięki niej sąd może utrzymać swój charakter i bronić powagi sali sądowej. Jest ona definiowana jako „pierwotny rezerwuar kompetencji, z których sąd może w razie konieczności korzystać, ilekroć wymagają tego względy sprawiedliwości, w szczególności w celu zapewnienia prawidłowego przebiegu postępowania, zapobieżenia pieniactwu i zapewnienia stronom sprawiedliwego procesu”. Podczas gdy jurysdykcja ogólna (główna) dotyczy kompetencji sądu do rozstrzygania spraw in meritii, jurysdykcja inherentna ma charakter proceduralny.

O ile jurysdykcja główna musi być zawsze powierzona (sąd funkcjonuje w granicach tego, co mu przyznano w akcie konstytuującym dany sąd), o tyle jurysdykcja inherentna jest określana w sposób mniej precyzyjny, skoro to charakter sądowy instytucji decyduje o tym, jakie kompetencje w ramach jurysdykcji inherentnej są konieczne do utrzymania charakteru sądowego instytucji. Istotne, że jej źródłem nie jest akt prawa pozytywnego, ale sama natura sądu jako sądu prawa.

[srodtytul]Ujęcie klasyczne...[/srodtytul]

W sądach unijnych nadużycie procedury pojawia się najczęściej wtedy, gdy jedna ze stron wykorzystuje dostępne instrumenty proceduralne w celu innym niż zapewnienie prawidłowego przebiegu postępowania. Trybunał posługiwał się tym terminem, gdy jedna ze stron kontynuowała postępowanie sądowe, mimo że po rozstrzygnięciu innej sprawy nie było takiej potrzeby, lub gdy ujawniła dziennikarzom pisma procesowe drugiej strony, aby na łamach prasy zdyskredytować w oczach opinii publicznej swojego przeciwnika. Strona, która postępuje w ten sposób, dopuszcza się nadużycia procedury, co może znaleźć odzwierciedlenie w orzeczeniu o kosztach.

W prawie europejskim argument z nadużycia procedury odgrywa jednak kluczową rolę w sposobie określenia przez Trybunał wzajemnych relacji między poszczególnymi procedurami składającymi się na traktatowy system ochrony prawnej. To właśnie w tym kontekście argument z nadużycia procedury wychodzi poza wymiar stricte proceduralny i zaczyna wpływać na korzystanie z traktatowych procedur sensu largo, a w konsekwencji pośrednio na sferę praw i obowiązków jednostki.

[srodtytul]... oraz systemowe[/srodtytul]

Szczególnie pouczające jest rozgraniczenie między skargą o unieważnienie aktu prawa unijnego (art. 263 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej – dalej: traktat) a orzeczeniem prejudycjalnym wydanym na podstawie art. 267 traktatu na wniosek sądu krajowego w sprawie nieważności unijnego aktu prawnego.

Art. 267 daje stronom szansę kwestionowania ważności aktów prawnych, których strona z braku legitymacji czynnej (w świetle restrykcyjnego orzecznictwa Trybunału) nie mogła zakwestionować w drodze skargi bezpośredniej. Nie ma wątpliwości, że podmiot, który nie korzysta z legitymacji czynnej do zaskarżania aktu prawnego (nie jest jego adresatem), może na podstawie art. 263 kwestionować ważność aktu prawnego w postępowaniu przed sądem krajowym.

[wyimek]W celu wykluczenia nadużycia procedury sąd może badać motywy określonego żądania, weryfikować, czy postępowanie nie jest fikcyjne[/wyimek]

Prawdziwy problem pojawia się jednak w przypadku podmiotów, którym legitymacja do zaskarżenia na podstawie art. 263 przysługiwała, ale nie skorzystały z niej. Przewodnim orzeczeniem w zakresie wzajemnej korelacji między art. 263 a 267 pozostaje do dzisiaj wyrok w sprawie TWD.

Skarżąca spółka nie zaskarżyła wprost decyzji Komisji uznającej pomoc publiczną udzieloną tej spółce za niezgodną z prawem unijnym, mimo że decyzja ta wraz ze stosownym pouczeniem o dwumiesięcznym terminie zaskarżenia została jej doręczona. Kwestię ważności decyzji spółka podniosła dopiero w toku postępowania przed sądem krajowym, którego przedmiotem był zwrot wypłaconej pomocy. Sąd krajowy przekazał wówczas Trybunałowi pytania o ważność decyzji Komisji i dopuszczalność jej kwestionowania w toku późniejszego postępowania przed sądem krajowym.

Trybunał uznał, że na skutek niezaskarżenia bezpośrednio do Trybunału decyzja stała się prawomocna wobec skarżącej spółki, która utraciła prawo do kwestionowania ważności decyzji w postępowaniu krajowym. Uznanie dopuszczalności przekazania pytań na temat ważności, w sytuacji gdy strona mogła wystąpić ze skargą o unieważnienie, byłoby równoznaczne z obejściem traktatowego systemu procedur i środków ochrony prawnej. W interesie zapewnienia pewności prawa i spójności systemu procedur strona nie może kwestionować ważności takiego aktu w postępowaniu przed sądem krajowym. Zapobiegając takiemu korzystaniu z art. 267, Trybunał wyklucza obejście dwumiesięcznego terminu zawitego do wystąpienia ze skargą o unieważnienie (art. 263).

Wyrok TWD należy jednak odczytywać w świetle konkretnych okoliczności sprawy i nie rozszerzać jego zakresu zastosowania.

Podkreślić należy, że w tej sprawie nie było żadnych wątpliwości, iż skarżący jako adresat decyzji korzystał z niewątpliwej legitymacji czynnej do wystąpienia ze skargą i został poinformowany o dwumiesięcznym terminie do wystąpienia z nią. Istniało więc duże prawdopodobieństwo, że skarga zostałaby uznana za dopuszczalną. Oznacza to, że wyrok w sprawie TWD musi być interpretowany w sposób zawężający. Nie można go odczytywać w ten sposób, że podmioty, którym nie przysługiwała kompetencja do zaskarżania aktu prawnego bezpośrednio do sądu unijnego, ewentualnie gdy istniała wątpliwość co do ich legitymacji czynnej na podstawie art. 263, w ogóle tracą możliwość kwestionowania ważności aktów prawnych w postępowaniu przed sądami krajowymi.

Ostrożność w odczytywaniu wyroku TWD jest podyktowana także tym, że orzecznictwo Trybunału w zakresie dopuszczalności skargi o unieważnienie składanej przez podmioty prywatne nie ma charakteru przewidywalnego, powodując, że często niemożliwe jest określenie z góry, czy dany podmiot faktycznie mógłby zostać uznany za korzystającego z legitymacji do skargi bezpośredniej. Dlatego też precedens TWD dotyczy w rzeczywistości aktów prawnych o charakterze indywidualnym, skoro tylko w tym wypadku spełniony jest warunek braku wątpliwości co do istnienia po stronie adresata legitymacji czynnej na podstawie art. 263 traktatu. W szczególności nie daje on podstaw do generalnego wniosku o niedopuszczalności w ogóle kwestionowania aktów prawnych w postępowaniu przed sądem krajowym po upływie terminu dwumiesięcznego określonego w art. 263 traktatu.

[srodtytul]Punkt odniesienia[/srodtytul]

Koncepcje jurysdykcji inherentnej i nadużycia procedury (w jej dwóch postaciach – klasycznym i systemowym) mogą stanowić pożyteczny i inspiracyjny punkt odniesienia dla próby nowego spojrzenia na pojawiające się często kontrowersje dotyczące postępowań przed sądami polskimi (zarzuty o przedłużanie czasu ich trwania, niedopuszczalna instrumentalizacja instytucji proceduralnych przez strony, rzekoma bezradność sądu etc.).

Argument z ochrony procedury może się okazać potężną bronią, ponieważ ogólna kompetencja sądu do ochrony swojej procedury jako wyraz jurysdykcji inherentnej jest wyrazem sprawiedliwości proceduralnej i immanentnym atrybutem każdego sądu. Wbrew powszechnym opiniom do jej powoływania nie jest potrzebny żaden przepis. Wprost przeciwnie: to właśnie elastyczność i ogólność koncepcji jurysdykcji inherentnej są jej wielkimi zaletami. Twierdzenie, że jurysdykcja inherentna musi wynikać z przepisu prawa, jest nie tylko oparte na nierozumieniu jej istoty, ale także stanowi wyraz idealistycznej naiwności i wiary w możliwości antycypacyjne polskiego ustawodawcy i uniwersalność prawa pisanego oraz brak zaufania zarówno wobec sądów, jak i samych sądów wobec siebie. Tymczasem sądy są prawdziwymi panami procedury i muszą ją chronić przed nielojalnym działaniem stron.

Jurysdykcja inherentna związana jest z dążeniem do osiągnięcia sprawności, wydajności i zapewnieniem poważnego traktowania przez sąd swojej funkcji czynienia sprawiedliwości oraz sądu przez strony, które w procedurze muszą widzieć szansę na faktyczne rozstrzygnięcie problemów, a nie generowanie nowych. Akceptacja forum sądowego oznacza automatycznie zgodę stron na reguły proceduralne, według których sąd działa. W celu wykluczenia nadużycia procedury sąd może badać motywy wystąpienia z określonym żądaniem, weryfikować, czy postępowanie nie ma charakteru fikcyjnego i czy instytucje proceduralne nie są wykorzystywane przez strony w sposób nieprawidłowy. Sąd, który tak postępuje, odchodzi od prostego i wygodnego formalizmu proceduralnego, a przechodzi na wyższy poziom myślenia proceduralnego w kategoriach wartości i idei proceduralnych oraz egzekwuje lojalność i szacunek, które procedurze winni są zarówno sam sąd – jej pan, jak i strony – jej użytkownicy.

O ile koncepcja nadużycia prawa unijnego jest obecnie ugruntowana (zobacz: [link=http://www.rp.pl/artykul/581967.html]Nie nadużywaj prawa swego[/link]), o tyle orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (Trybunał) stosunkowo rzadko zajmuje się zarzutem, że korzystanie przez stronę w pewien określony sposób z procedury może być uznane za jej nadużycie. Dostępne precedensy sądu unijnego pozwalają jednak sformułować kilka reguł porządkujących.

[srodtytul]Jurysdykcja inherentna[/srodtytul]

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego