Przepis regulujący podstawy wykluczenia wykonawców z postępowań o zamówienia publiczne (art. 24 ust. 1 pkt 1) ustawy – Prawo zamówień publicznych (dalej: pzp) jest swoistym ulubieńcem ustawodawcy: w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy był nowelizowany już dwukrotnie, a ostatnio (25 lutego) Sejm zajął się nim po raz trzeci. Tym razem uchwalono obowiązek wykluczenia wykonawców, z którymi zamawiający rozwiązał, wypowiedział albo odstąpił od umowy w sprawie zamówienia publicznego z powodu okoliczności, za które wykonawca ponosi odpowiedzialność, jeżeli rozwiązanie, wypowiedzenie albo odstąpienie od niej nastąpiło w okresie trzech lat przed wszczęciem postępowania, a wartość niezrealizowanego zamówienia wyniosła co najmniej 5 proc. wartości umowy.
Regulacja ta zyskała już sobie określenie „Lex Alpine", gdyż pomysł nowelizacji pojawił się ponoć w związku z przetargiem na wykonanie odcinka autostrady A1, wygranym przez spółkę należącą do grupy Alpine Bau, a ogłoszonym przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) po zerwaniu wcześniejszej umowy o wykonanie tego samego odcinka z innym podmiotem należącym do tej grupy.
Jak wskazywali autorzy projektu nowelizacji: „Nie do przyjęcia należy uznać możliwość zarówno ponownego ubiegania się o to samo zamówienie przez wykonawcę, który wykonał je nienależycie, jak również o inne zamówienia udzielane przez tego zamawiającego".
Może taki stan rzeczy jest nie do przyjęcia, jednak kwestia sprowadza się do tego, by wykluczenie z udziału w zamówieniach publicznych nie było arbitralne. Tymczasem nowela ryzyko arbitralności potęguje: wykluczenie nie musi już bowiem być uzasadnione uprzednim wyrokiem sądowym, czego nowelizowany przepis dotąd wymagał.
Zrozumiała jest chęć dyscyplinowania wykonawców; chodzi wszak o środki publiczne, o interes wspólny, który – gdy po drugiej stronie jest „zaledwie" interes podmiotu (z reguły) prywatnego – powinien podlegać szczególnie starannej ochronie. Warto jednak zapytać, czy nowa regulacja jest zgodna z prawem (krajowym i wspólnotowym).