Integracja powoduje, że konstytucja traci na znaczeniu - pisze prof. Tomasz Tadeusz Koncewicz

Postępująca integracja podważa paradygmat, że konstytucja zajmuje najwyższe miejsce w hierarchii źródeł prawa – pisze Tomasz Tadeusz Koncewicz, adwokat, profesor Uniwersytetu Gdańskiego.

Publikacja: 13.11.2012 08:26

Tomasz Tadeusz Koncewicz, adwokat

Tomasz Tadeusz Koncewicz, adwokat

Foto: archiwum prywatne

Red

Trybunał Konstytucyjny jak każdy sąd konstytucyjny korzysta ze szczególnego statusu: przemawia w imieniu swojego systemu prawnego. W dzisiejszych czasach to jednak nie tylko przywilej, ale także odpowiedzialność i wyzwanie nowego odczytania siebie.

Integracja europejska zmusza bowiem TK do redefinicji swojej roli vis-à-vis europejskiego porządku prawnego i akceptacji nowej roli, która nie polega już wyłącznie na bronieniu polskiej konstytucji, ale na konstruktywnie ofensywnym łączeniu polskiego systemu konstytucyjnego z europejskim. Z jednej strony TK walczy z niebezpieczeństwem marginalizacji, domaga się uwagi i przypomina o swoim istnieniu. Postępujący proces integracji europejskiej podważa bowiem dominujący dotąd paradygmat, że to konstytucja zajmuje najwyższe miejsce w hierarchii źródeł prawa i jest źródłem wszelkiej władzy publicznej, i w to miejsce proponuje nowy punkt odniesienia dla lojalności  – traktat, z własną hierarchią, wartościami, celami i instytucjami, które roszczą sobie prawo do pierwszeństwa. Bezwarunkowe uznanie przez sądy konstytucyjne tego stanowiska oznaczałoby w rzeczywistości podważenie sensu swojego dalszego istnienia.

W konsekwencji sądy te nie mają innego wyjścia, jak eksponować swoją rolę i konstytucję jako przeciwwagę dla prawa europejskiego i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS). Jednocześnie jednak TK staje przed wyzwaniem nowego myślenia o prawie, które na pierwszym miejscu stawia „dobry argument" i komunikację, a nie jak dotąd dominujące i wygodne odwołanie do „argumentu z hierarchii". Sąd konstytucyjny, który mówi defensywnie, chroniąc konstytucję, podkreślając jej bezwzględną nadrzędność i swoją szczególną rolę wobec tego dokumentu, jest dobrym sądem konstytucyjnym w sensie tradycyjnym, ale dzisiaj od sądu wymagamy znacznie więcej.

TK musi równocześnie uczyć się mądrze włączać w dialog pomiędzy sądami i systemami prawnymi. Aby jego sygnał był słyszalny i brany poważnie pod uwagę jako element dialogu, a nie tylko wyraz lokalnego „patriotyzmu konstytucyjnego", musi zapewniać, że nie tylko formułuje swój przekaz, ale także odbiera przekaz innych sądów, nie tylko mówi od siebie, ale także słucha, co się doń mówi.

Logika integracji

Konieczność kompromisu widać w kontekście drażliwego problemu, czy sąd konstytucyjny może kontrolować akty prawa wtórnego w świetle ich zgodności z konstytucją. Z jednej strony logika integracji i interes w postaci jednolitości prawa europejskiego na terenie całej UE prowadzą do wniosku, że kompetencja do orzekania o ważności aktów prawa wtórnego musi być scentralizowana i należeć wyłącznie do jednego sądu (ETS). Z drugiej jednak strony powstaje pytanie, jak pogodzić tak absolutne stanowisko z ambicjami sądów konstytucyjnych. Układanie wzajemnych relacji pomiędzy sądami w duchu lojalnej współpracy musi uwzględniać sytuacje wyjątkowe, w których ochrona praw podmiotowych czy gwarantowanie podziału kompetencji pomiędzy poziomem krajowym i unijnym będą wymagały interwencji korygującej z zewnątrz. Możemy w tym wypadku mówić o „uśpionej jurysdykcji awaryjnej" sądów konstytucyjnych, które zabierają głos w razie dostrzeżenia braków w systemie ochrony praw fundamentalnych czy podziału kompetencji konstytucyjnych. Jej istnienie potwierdza cechę dzisiejszych relacji wzajemnych pomiędzy systemami prawnymi odchodzącymi od prawd absolutnych według rozumowania „system prawny X ma zawsze pierwszeństwo przed systemem prawnym Y" czy „sąd X nigdy nie ma jurysdykcji, ponieważ z jurysdykcji korzysta sąd Y". „Jurysdykcja awaryjna" uzupełniałaby, a nie dominowała, jurysdykcję sądów UE.

Punktem wyjścia musi być bowiem założenie, że system unijny gwarantuje satysfakcjonujący poziom ochrony i tak długo, jak to ma miejsce, sądy konstytucyjne uznają specyfikę prawa europejskiego i akceptują, że nie korzystają z jurysdykcji kontrolnej w tym zakresie. Dopiero szczególne okoliczności mogą tę jurysdykcję aktywować.

Pytać czy nie pytać

Zanim jednak nastąpi uznanie przez TK nieważności aktu unijnego, ETS powinien uzyskać okazję do wypowiedzenia się. Takie działanie wyprzedzające pozwalałoby ETS poznać wątpliwości konstytucyjne i podjąć próbę wyeliminowania kwestionowanego aktu prawnego z obrotu europejskiego z mocą dla wszystkich. Głosy, że zadanie pytania przez TK byłoby równoznaczne z poddaniem się prawu europejskiemu, należą wyłącznie do tych, którzy o Europie chcą mówić tylko z perspektywy lęków, kompleksów i zagrożeń.

Zadanie pytania przez sąd konstytucyjny byłoby wprost przeciwnie dowodem zrozumienia przez sąd nowej jakości prawa i swojej roli w XXI wieku i potwierdzałoby, że TK jest sądem poważnym. Nie tylko grozi unieważnieniem aktu unijnego, ale w równej mierze jest zainteresowany konstruktywnym rozwiązaniem pojawiających się problemów.

Dobry sąd konstytucyjny jest graczem nastawionym na interakcję, zmianę i absorbującym je. Występuje jako sąd, który sam siebie potrafi poprawić, uznać potrzebę nowego otwarcia czy powstrzymać się w duchu wstrzemięźliwości. Jest sądem pragmatycznym, który dostrzega, że państwo nie jest już demokratyczną autarkią. W tym celu prowadzi dialog konstytucyjny, który nie jest tylko „przyjemną konwersacją", ale przede wszystkim trudnym sporem o sposób rozumienia prawa podmiotowego i granic kompetencji, sporem, w którym każdy z systemów ma równe prawo do zwycięstwa, jeżeli tylko w sposób wiarygodny przedstawi argumenty przemawiające za uznaniem krajowego poziomu ochrony konstytucyjnej za lepszy, i wątpliwości, dlaczego europejski poziom ochrony wymaga korekty. Taki spór jest wpisany w dialog.

Tradycyjny „defensywny konstytucjonalizm", który broni kluczowych zasad prawa europejskiego (ETS) i krajowego (TK), obecnie już nie wystarcza. Problemy w relacjach ETS – TK będą narastać, gdy konstytucjonalizmu defensywnego po obydwu stronach będziemy mieli za dużo. Promowanie swojego punktu widzenia nie może następować wyłącznie za pomocą gróźb odmowy zastosowania prawa europejskiego czy forsowania pierwszeństwa swojego prawa. Konflikt na tle praw fundamentalnych i kompetencji jest nierozwiązywalny, jeżeli obydwie strony stawiają swój punkt widzenia w sposób bezkompromisowy i pryncypialny. Obydwa systemy mają szansę przetrwać tylko, gdy udaje im się uniknąć bezpośredniej konfrontacji i gdy żaden z sądów nie wymusza na drugim za wszelką cenę swojego punktu widzenia.

W ofensywie

Odpowiedzią musi być „konstytucjonalizm ofensywny", który wyrasta nie z braku zaufania i obaw, ale przede wszystkim z wiary, że więcej nas łączy, niż dzieli.

W prawie europejskim rezultat nie jest ustalony z góry, ale podlega negocjowaniu i spieraniu się, w trakcie których każdy z sądów gotów jest ustąpić. Dlatego uznanie przez TK w sprawie SK 45/09, że korzysta z jurysdykcji do unieważnienia aktu unijnego, należy rozumieć jako próbę niełatwego kompromisu pomiędzy trwaniem przy „swojej konstytucji" z jednej a otwarciem się na zewnątrz z drugiej strony. „Dobry sąd konstytucyjny" musi zrozumieć, że w procesie integracji europejskiej jest politycznym graczem: ważne jest nie tylko, co i jak mówi, ale także, co faktycznie robi. „Europejska ocena" TK musi więc koncentrować się na tym, co TK skonfrontowany z wyzwaniem uruchomienia swojej „jurysdykcji awaryjnej" będzie robił, jak grał i argumentował w ramach konstytucyjnego dialogu na poziomie Europy i vis-à-vis ETS, a nie tylko „swojej konstytucji" i krajowego audytorium. W tym sensie od TK i ETS powinniśmy obecnie oczekiwać nie tylko poprawnej i przewidywalnej interpretacji w obrębie swoich systemów prawnych, ale przede wszystkim „konstytucyjnej wyobraźni", której w dobie kryzysu państwa i UE potrzebują najbardziej.

Autor jest profesorem prawa w Katedrze Prawa Europejskiego i Komparatystyki Prawniczej Uniwersytetu Gdańskiego, adwokatem.

Trybunał Konstytucyjny jak każdy sąd konstytucyjny korzysta ze szczególnego statusu: przemawia w imieniu swojego systemu prawnego. W dzisiejszych czasach to jednak nie tylko przywilej, ale także odpowiedzialność i wyzwanie nowego odczytania siebie.

Integracja europejska zmusza bowiem TK do redefinicji swojej roli vis-à-vis europejskiego porządku prawnego i akceptacji nowej roli, która nie polega już wyłącznie na bronieniu polskiej konstytucji, ale na konstruktywnie ofensywnym łączeniu polskiego systemu konstytucyjnego z europejskim. Z jednej strony TK walczy z niebezpieczeństwem marginalizacji, domaga się uwagi i przypomina o swoim istnieniu. Postępujący proces integracji europejskiej podważa bowiem dominujący dotąd paradygmat, że to konstytucja zajmuje najwyższe miejsce w hierarchii źródeł prawa i jest źródłem wszelkiej władzy publicznej, i w to miejsce proponuje nowy punkt odniesienia dla lojalności  – traktat, z własną hierarchią, wartościami, celami i instytucjami, które roszczą sobie prawo do pierwszeństwa. Bezwarunkowe uznanie przez sądy konstytucyjne tego stanowiska oznaczałoby w rzeczywistości podważenie sensu swojego dalszego istnienia.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"