Trybunał Konstytucyjny jak każdy sąd konstytucyjny korzysta ze szczególnego statusu: przemawia w imieniu swojego systemu prawnego. W dzisiejszych czasach to jednak nie tylko przywilej, ale także odpowiedzialność i wyzwanie nowego odczytania siebie.
Integracja europejska zmusza bowiem TK do redefinicji swojej roli vis-à-vis europejskiego porządku prawnego i akceptacji nowej roli, która nie polega już wyłącznie na bronieniu polskiej konstytucji, ale na konstruktywnie ofensywnym łączeniu polskiego systemu konstytucyjnego z europejskim. Z jednej strony TK walczy z niebezpieczeństwem marginalizacji, domaga się uwagi i przypomina o swoim istnieniu. Postępujący proces integracji europejskiej podważa bowiem dominujący dotąd paradygmat, że to konstytucja zajmuje najwyższe miejsce w hierarchii źródeł prawa i jest źródłem wszelkiej władzy publicznej, i w to miejsce proponuje nowy punkt odniesienia dla lojalności – traktat, z własną hierarchią, wartościami, celami i instytucjami, które roszczą sobie prawo do pierwszeństwa. Bezwarunkowe uznanie przez sądy konstytucyjne tego stanowiska oznaczałoby w rzeczywistości podważenie sensu swojego dalszego istnienia.
W konsekwencji sądy te nie mają innego wyjścia, jak eksponować swoją rolę i konstytucję jako przeciwwagę dla prawa europejskiego i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS). Jednocześnie jednak TK staje przed wyzwaniem nowego myślenia o prawie, które na pierwszym miejscu stawia „dobry argument" i komunikację, a nie jak dotąd dominujące i wygodne odwołanie do „argumentu z hierarchii". Sąd konstytucyjny, który mówi defensywnie, chroniąc konstytucję, podkreślając jej bezwzględną nadrzędność i swoją szczególną rolę wobec tego dokumentu, jest dobrym sądem konstytucyjnym w sensie tradycyjnym, ale dzisiaj od sądu wymagamy znacznie więcej.
TK musi równocześnie uczyć się mądrze włączać w dialog pomiędzy sądami i systemami prawnymi. Aby jego sygnał był słyszalny i brany poważnie pod uwagę jako element dialogu, a nie tylko wyraz lokalnego „patriotyzmu konstytucyjnego", musi zapewniać, że nie tylko formułuje swój przekaz, ale także odbiera przekaz innych sądów, nie tylko mówi od siebie, ale także słucha, co się doń mówi.
Logika integracji
Konieczność kompromisu widać w kontekście drażliwego problemu, czy sąd konstytucyjny może kontrolować akty prawa wtórnego w świetle ich zgodności z konstytucją. Z jednej strony logika integracji i interes w postaci jednolitości prawa europejskiego na terenie całej UE prowadzą do wniosku, że kompetencja do orzekania o ważności aktów prawa wtórnego musi być scentralizowana i należeć wyłącznie do jednego sądu (ETS). Z drugiej jednak strony powstaje pytanie, jak pogodzić tak absolutne stanowisko z ambicjami sądów konstytucyjnych. Układanie wzajemnych relacji pomiędzy sądami w duchu lojalnej współpracy musi uwzględniać sytuacje wyjątkowe, w których ochrona praw podmiotowych czy gwarantowanie podziału kompetencji pomiędzy poziomem krajowym i unijnym będą wymagały interwencji korygującej z zewnątrz. Możemy w tym wypadku mówić o „uśpionej jurysdykcji awaryjnej" sądów konstytucyjnych, które zabierają głos w razie dostrzeżenia braków w systemie ochrony praw fundamentalnych czy podziału kompetencji konstytucyjnych. Jej istnienie potwierdza cechę dzisiejszych relacji wzajemnych pomiędzy systemami prawnymi odchodzącymi od prawd absolutnych według rozumowania „system prawny X ma zawsze pierwszeństwo przed systemem prawnym Y" czy „sąd X nigdy nie ma jurysdykcji, ponieważ z jurysdykcji korzysta sąd Y". „Jurysdykcja awaryjna" uzupełniałaby, a nie dominowała, jurysdykcję sądów UE.