Prawne konsekwencje autoplagiatu

Czy autor, który dopuszcza się kryptopowielania swoich prac, może ponieść jakąkolwiek odpowiedzialność – analizuje prawnik Jakub Michał Doliński

Publikacja: 02.01.2013 09:52

Jakub Michał Doliński, prawnik

Jakub Michał Doliński, prawnik

Foto: Rzeczpospolita

Pojęcie autoplagiatu można ująć jako wykreowanie mylnego wrażenia co do oryginalności własnego utworu względem swych poprzednich, w rzeczywistości kopiowanych dzieł. Czyn taki nie został określony stricte w ustawie o prawie autorskim. Czy dopuszczenie się kryptopowielania swoich prac nie będzie pociągało za sobą żadnych konsekwencji prawnych?

Czy autoplagiat jest formą plagiatu?

Choć samo  słowo „plagiat" nie pojawia się ani razu w polskiej ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych, to znaczenie tego pojęcia definiuje art. 115 ust 1 cytowanego aktu jako przywłaszczenie sobie albo wprowadzenie w błąd co do autorstwa lub części cudzego utworu. Przepis ten wskazuje na wprowadzanie w błąd co do autorstwa oraz na kontekst cudzego dzieła, na podstawie czego można uznać, że autoplagiat nie stanowi żadnej odmiany plagiatu w rozumieniu prawa autorskiego. Nie znaczy to jednakże, że jest jednocześnie w zgodzie z literą prawa.

Najczęściej występującym przejawem autoplagiatu jest jego forma literacka, występująca wprost jako bezpośrednie samopowtórzenie (autoplagiat jawny) lub poprzez uporządkowanie skopiowanych fragmentów własnego tekstu w nieznacznie odmienną narrację (autoplagiat ukryty). Tak powstały materiał jest przekazywany do publikacji kolejnemu wydawcy, nieświadomemu faktu, że identyczny lub w niewielkim stopniu przekształcony tekst tego samego autora był już wcześniej publikowany. Taka sytuacja powoduje kolizję interesów obu wydawców, w konsekwencji czego twórca może być pociągnięty z tego tytułu do odpowiedzialności.

Jak traktować autoplagiat?

Przekazany do publikacji tekst będący autoplagiatem jest najczęściej obciążony  autorskim prawem majątkowym pierwszego wydawcy, co stanowi wadę prawną, w związku z którą wydawca będzie mógł odstąpić od umowy wydawniczej i zażądać naprawienia szkody (art. 55 ust. 2 prawa autorskiego w związku z art. 556 § 2 kodeksu cywilnego).

Powyższa sytuacja przewiduje występowanie osoby trzeciej w postaci drugiego wydawcy – jak zatem traktować sytuację autoplagiatu dostarczonego do opublikowania temu samemu podmiotowi?

Zarzut autoplagiatu często pojawia się w środowiskach naukowych

Zakładając, że umowa zobowiązywała twórcę do przygotowania nowego materiału, taki wydawca również zostanie wprowadzony w błąd, będąc przekonanym, że dostarczone w celu publikacji dzieło nie było dotąd rozpowszechnione. Z istoty większości umów wydawniczych wynika bowiem, że dostarczony przez autora utwór cechuje się nowością i indywidualnością, co jest sprzeczne z charakterem kryptopowielania własnej twórczości. W takim przypadku autoplagiat stanowi nienależyte wykonanie zobowiązania (art. 471 k.c.). Ponadto wydawca również w tej sytuacji może przed przyjęciem utworu odstąpić od umowy lub żądać obniżenia wynagrodzenia  (co daje podstawy łącznej odpowiedzialności ex contractu z odpowiedzialnością z tytułu rękojmi), o ile wyznaczył autorowi termin do usunięcia wad dzieła, poprawki zaś nie zostały naniesione (art. 55 ust. 1 pr. aut.).

Roszczenia względem twórcy autoplagiatu będą bezskuteczne, jeżeli przed przyjęciem dzieła wydawca wiedział o charakterze samopowtórzenia w dostarczonym utworze.

Autoplagiat ukryty najczęściej wynika z winy umyślnej autora. W przypadku umów przenoszących autorskie prawa majątkowe takie świadome dążenie autoplagiatora przy jego fałszywych zapewnieniach co do nowości i indywidualności przygotowanego materiału może być określone mianem podstępnego wprowadzenia w błąd (art. 86 § 1 k.c.).

Omawiana problematyka dotyczy przede wszystkim  umów przenoszących autorskie prawa majątkowe – jak natomiast traktować kwestię kryptopowielenia wobec umów licencyjnych?

W przypadku licencji wyłącznej autora zobowiązuje zakaz publikowania tego samego tekstu u innych wydawców na czas przewidziany w treści umowy (w razie braku zapisu jest to okres 5 lat). Z kolei w sytuacji podpisania umowy licencji niewyłącznej twórca może pod innym tytułem wydać ten sam materiał, nie narażając się na zarzut autoplagiatu – ważne jest jednakże, aby poinformował każdego kolejnego licencjobiorcę o uprzednich przypadkach udzielania tejże licencji.

Warto nadmienić, że zjawisko autoplagiatu może uderzać nie tylko w wydawcę, ale i konsumenta dokonującego nieświadomie zakupu utworu w przeświadczeniu o jego nowości. Zgodnie z art. 4 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym czyn taki jest sprzeczny z dobrymi obyczajami i wprowadza konsumenta w błąd.

Autoplagiat w świecie nauki

Z zarzutem autoplagiatu najczęściej można się spotkać w środowisku naukowym. Przykładem tego może być orzeczenie z 11 lipca 2008 r. (Wyrok NSA, I OSK 363/08), w którym pracownik naukowy zaskarżał decyzję Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów odmawiającej przedstawienia go do tytułu naukowego profesora. Sąd podtrzymał tę decyzję, przyznając rację recenzentom, którzy wykazali braki znaczniejszych osiągnięć naukowych powoda maskowanych w jego dokumentacji, która de facto wprowadzała odbiorcę w błąd, co w uzasadnieniu wyroku określono mianem „posthabilitacyjnego autoplagiatu". Natomiast zgodnie z art. 126 ust 3 pkt. b ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym rektor uczelni może rozwiązać stosunek pracy z nauczycielem akademickim bez wypowiedzenia w przypadku popełnienia „innego oszustwa naukowego stwierdzonego prawomocnym orzeczeniem komisji dyscyplinarnej". Można pod to zakwalifikować czyn kryptopowielenia, tym bardziej że pkt a cytowanego przepisu odnosi się wprost do popełnienia plagiatu w rozumieniu art. 115 pr. aut. Na problem ten zwrócono uwagę także w pkt 8 Akademickiego Kodeksu Wartości Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie autoplagiat został określony jako uchybienie zasadzie samodzielności, zasługujące na godną potępienia postawę etyczną oraz stanowiące ciężkie naruszenie prawa.

Co nie stanowi autoplagiatu?

Należy mieć na uwadze, że istnieje wiele sytuacji, które wbrew pozorom nie będą stanowiły autoplagiatu. Z pewnością nie można uznać za kryptopowielenie kolejnego wydania przez tego samego wydawcę pracy naukowej, np. komentarza do ustawy, w którym autor zmienił pewne poglądy lub je uaktualniono względem nowelizacji stanu prawnego. Autoplagiatu nie będzie również stanowiło przygotowanie dla innego wydawcy kolejnego dzieła o tej samej tematyce – nawet z tymi samymi poglądami i spostrzeżeniami – jednakże pod warunkiem, że informacje zawarte w materiale nie będą przedstawione w identycznej formie. Ma to szczególne uzasadnienie w przypadku nauk ścisłych, gdzie specyfika języka tematycznego ogranicza twórcę do stosowania fraz naukowych i sformułowań technicznych niemających określeń bliskoznacznych/synonimów. Nie sposób bowiem w przypadku każdej dziedziny naukowej stosować zabiegów zróżnicowania lingwistycznego, przedstawić tych samych tez w wyraźnie odmienny sposób. Natomiast w przypadku przejęcia części uprzednio powstałych utworów własnych do nowo powstałego dzieła najprostszym sposobem uniknięcia zarzutu autoplagiatu będzie prawidłowe cytowanie źródeł odniesień.

Autor jest doktorantem w Katedrze Prawa Własności IntelektualnejUniwersytetu Jagiellońskiego

Pojęcie autoplagiatu można ująć jako wykreowanie mylnego wrażenia co do oryginalności własnego utworu względem swych poprzednich, w rzeczywistości kopiowanych dzieł. Czyn taki nie został określony stricte w ustawie o prawie autorskim. Czy dopuszczenie się kryptopowielania swoich prac nie będzie pociągało za sobą żadnych konsekwencji prawnych?

Czy autoplagiat jest formą plagiatu?

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Kajetan Bartosiak: O badaniu trzeźwości nie tylko w Dniu Strażaka
Opinie Prawne
Zubik, Kaczmarczyk: Równi i równiejsi w wyborach sejmowych
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Znasz Tomasza Szmydta, a powiem ci kim jesteś
Opinie Prawne
Szewdowicz-Bronś, Małecki: Zbudujmy przejrzysty nadzór nad służbami specjalnymi
Opinie Prawne
Jerzy Kowalski: Szambo… szambu nierówne