Jaskółka ministra Gowina

Na pewno jest przyjemnie, gdy skazaniec sam zakłada stryczek na szyję i w dodatku robi to pomysłowo, a nawet wesoło – prawnik pisze o deregulacji.

Publikacja: 12.03.2013 18:12

Red

Z entuzjazmem przeczytałem w „Rzeczpospolitej" artykuł ministra Gowina „Kultura prawna do poprawki". Rozumiem, że jest to rodzaj ekspiacji po ataku ministra na wymiar sprawiedliwości w postaci likwidacji sądów rejonowych, wprowadzeniu do sądów dyrektorów administracyjnych podległych ministerstwu, określeniu w rozporządzeniu zasad okresowych ocen sędziów i przyznaniu sobie prawa do żądania akt sądowych. W sprawie tej daleko do śladu kultury, za to widać naruszenie konstytucji na niespotykaną dotychczas skalę. Czy konstytucja jeszcze obowiązuje, dowiemy się 21 marca, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie.

Produkcja ćwierćprawników

Słodko brzmią słowa ministra o potrzebie ograniczenia „brutalnej ingerencji państwa w życie społeczne i gospodarcze", bo właśnie taką ingerencją jest ustawa deregulacyjna. Spowoduje ona likwidację tysięcy biur, firm i kancelarii, które tworzą dziś rzeczywistą podstawę funkcjonowania państwa, działając na własny koszt i płacąc podatki z nadzieją na nieingerencję. Nie wiem, ile tysięcy pracowników tych zderegulowanych struktur wyląduje na bruku, wiem natomiast, że absurdem jest obiecywanie, że tą drogą powstanie kilka milionów miejsc pracy.

Ład samorządowy oparty na konstytucyjnej ochronie wspólnot obywatelskich to nie „przywileje", a chaos deregulacyjny nie jest w stanie niczego stworzyć. Dla przykładu, kancelarii notarialnych bez deregulacji przybyło w ostatnich latach znacznie ponad potrzeby. Skandaliczny przepis o przymusowym zatrudnianiu w nich naiwnych aplikantów notarialnych, który za chwilę ma wejść w życie, przyśpieszy tylko zamykanie tych, które istnieją, bo jak długo można dopłacać do co najmniej kilkunastotysięcznych kosztów ich prowadzenia.

Ten element kultury prawnej, który opiera się na bezpieczeństwie obrotu i prawniczych zawodach zaufania publicznego, za chwilę zniknie, po dalszym uproszczeniu zasad zdobywania uprawnień (o czym dziś i tak decyduje minister sprawiedliwości, sprawując pieczę nad egzaminami).

Prawników może zresztą zabraknąć w ogóle, jako że rozwija się nowa forma nielegalnej produkcji ćwierćprawników na uproszczonych 2,5-letnich studiach zaocznych dla wszystkich. Prekursorem produkcji jest Uniwersytet Gdański, a sprytnym kontynuatorem Uniwersytet Wrocławski (okazja! Tylko 6,5 tys. czesnego za rok). Ciekawy jestem, czy Komisja Akredytacyjna uzna te studia za „jednolite studia magisterskie", jak stanowi ustawa. Krajowa Rada Sądownictwa uznała już, że nie dają one rękojmi elementarnej wiedzy prawniczej.

Minister postuluje też urealnienie konsultacji społecznych, dziś „powszechnie lekceważonych", w czym przyklasną przedstawiciele likwidowanych zawodów, którzy próbując się tych konsultacji doprosić, stykając się z czymś, co nazwać można „brutalnym lekceważeniem" właśnie ze strony Jarosława Gowina, o czym głośno w tych środowiskach.

Wyzwolić myślenie

Po wysłuchaniu publicznym w Sejmie Adam Szejnfeld, przewodniczący nadzwyczajnej komisji pracującej nad ustawą, był zdegustowany brakiem „nowych pomysłów" na deregulację ze strony likwidowanych zawodów. Współczujemy, bo na pewno jest przyjemnie, gdy skazaniec sam zakłada stryczek na szyję i w dodatku robi to pomysłowo, a nawet wesoło. Minister Gowin widziałby też „społeczne komitety doradcze powoływane ad hoc przy ministrach" i „ekspercką radę ds. lepszych regulacji".

Może najpierw należałoby powoływać legislatorów do istniejącej Rady Legislacyjnej? Jeden z byłych przewodniczących Rady żalił mi się, że powołali go do kierowania organem działającym w dziedzinie, której nie lubi i nic o niej nie wie. Inny czuł się omijany i lekceważony przez Rządowe Centrum Legislacyjne nieprzesyłające projektów aktów normatywnych do konsultacji, ale dymisji na znak protestu nie złożył. Dzisiejsza kultura prawna nie przewiduje takich pustych gestów. Wiele można by pisać (do CBA) o wpływie kilku osób na przebieg prac ustawodawczych w podkomisjach sejmowych poprzedzających sejmową maszynkę do głosowania wg dyscypliny partyjnej. Tak dla przykładu: doszło do uchwalenia ustawy mającej na celu likwidację SKOK czy ustawy o zawodzie kierowcy tworzącej monopolistyczne, duże ośrodki szkolenia i prowadzące do likwidacji tysięcy małych (akcja protestacyjna w całej Polsce w toku, są też liczne interpelacje poselskie posłów, którzy uchwalili ten akt). Z niejasnych powodów chwilowo wstrzymano ustawę likwidującą spółdzielczość mieszkaniową na rzecz wspólnotowej magmy.

Jestem zasmucony tym, o czym tu piszę, ale wynika to z codziennej obserwacji pracy organów państwowych i pracy eksperckiej, która stworzyć ma ostatnią szansę obrony pokrzywdzonych – z reguły będących podstawowymi grupami społecznymi i ostoją państwa. Dlatego artykuł pana ministra Gowina traktuję jako jaskółkę zmian. Bo przecież pisanie o kulturze prawnej powinno wyzwolić myślenie o niej.

Autor jest profesorem prawa, kierownikiem Katedry Prawa Konstytucyjnego i Integracji Europejskiej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego