Kędzierski o Royal Baby: Prawo człowieka do dziecka istnieje

Widząc na ekranie po raz enty księcia Wiliama z małżonką, samotrzeć tuż po opuszczeniu ze szpitala, otrzymałem wraz z pocztą 10 numer biuletynu absolwenta Wydziału Prawa KUL i przeglądając ten zeszyt moją uwagę przyciągnął artykuł księdza Grochowiny, zatytułowany „Czy istnieje „prawo do posiadania dziecka”?

Publikacja: 26.07.2013 17:46

Urodzenie się dziecka jest wydarzeniem istotnym w życiu człowieka. Zerkam na ekran telewizora i stwierdzam, że nawet bardzo istotne, jeżeli rodzicami są księżna i książę Cambridge. Ich Książęce Mości cieszą się niezmiernie, a wraz z nimi całe Zjednoczone Królestwo no i Królowa, którą Bóg nieustannie chroni. Zastanawiam się cóż takiego nastąpiło, że przed murami szpitala św. Marii gromadziły się tłumy, a przed Pałacem Buckingham różne gwardie wykonują uroczyste odprawy wart... Otóż książę Wiliam wraz z księżną Catherine zrealizowali swoje piękne i naturalne „prawo do posiadania dziecka", a ponieważ są książętami Cambridge, to zarazem wypełnili swój obowiązek wobec monarchii.

Widząc na ekranie po raz enty księcia Wiliama z małżonką, samotrzeć tuż po opuszczeniu ze szpitala, otrzymałem wraz z pocztą 10 numer biuletynu absolwenta  Wydziału Prawa KUL i przeglądając ten zeszyt moją uwagę przyciągnął artykuł księdza Grochowiny, zatytułowany „Czy istnieje „prawo do posiadania dziecka"? Ha! W samą porę – pomyślałem. Na ekranie książę Wiliam z dzieciątkiem na ręku, a w periodyku pytanie, czy przysługuje mu prawo do posiadania dziecka.

Streszczenie tej publikacji ograniczę do stwierdzenia, że ksiądz Grochowina raczy przeczyć istnieniu „prawo do posiadania dziecka" w prawie polskim,  międzynarodowym, oraz  w prawie Kościoła katolickiego. Nie będę ukrywał, że pogląd taki budzi mój głęboki sprzeciw. Nie tylko z tego powodu, że jak mniemałem dotychczas, z tego prawa skorzystałem dwukrotnie ale przede wszystkim z tego powodu, że znam co nieco prawo polskie, międzynarodowe oraz kościelne i  ta znajomość ugruntowuje mnie w przekonaniu co do błędnego stanowiska księdza Grochowiny i nie tylko tego duchownego katolickiego. Odnoszę wrażenie, że w podłożu niedawno mającego miejsce kurialno-parafialnego wzajemnego szarpania się za sutanny była także i niezgoda co do istnienia „prawa do posiadania dziecka", przy czym duchowny jednej z podwarszawskich parafii prawo owo akceptuje, zaś funkcjonariusze Kurii Warszawsko-praskiej istnienie tego prawa negują. Jako katolik, podejmując ten temat muszę zatem zachować daleko idącą ostrożność...

Wracając do prawa, które poręcza istnienie prawo do posiadania dziecka, to stwierdzam, że ksiądz Grochowina te akty prawa zna, z tym że albo ich dokładnie nie przeczytał, albo nie potrafił ich należycie zinterpretować. Opierał się na Konstytucji RP, KRiO, PDPCz, MPPOiP, EKoOPCziPW,  dziełach O. Krąpca ale nie potrafił znaleźć w nich „prawa do posiadania dziecka". To wielka sztuka, tak czytać, żeby „nie wyczytać" tego, co tam jest napisane.  W książce „Człowiek i prawo naturalne" o. Krąpiec zwraca uwagę, że „już Arystoteles stwierdził, że płodzenie dzieci jest naturalnym celem związku kobiety i mężczyzny". Współcześnie również „normalnym, społecznym celem małżeństwa jest zrodzenie i wychowywanie dzieci, przez stworzenie im warunków sprzyjających dla psychiczno-osobowego rozwoju". Jeżeli coś jest naturalnym  celem działania małżonków,  to tym samym musi im przysługiwać prawo do realizacji tego celu.  Zagadnienie to podobnie przedstawiane jest w dokumentach Kościoła katolickiego wśród których pierwszej kolejności należy wymienić encyklikę o prawach człowieka Pacem in terris Jana XXIII. Stwierdza się tam, że człowiekowi przysługuje prawo do wyboru stanu albo małżeńskiego, albo zakonnego, czy też duchownego.

W oparciu o zawarte małżeństwo następuje założenie rodziny, którą tworzą rodzice i ich dzieci. Rodzicom przysługuje prawo do utrzymywania i wychowywania własnych dzieci – deklaruje bł. Jan XXIII - z czego rzecz jasna wynikać musi, że uprzednio małżonkom musiało przysługiwać prawo do poczęcia dziecka oraz do jego urodzenia.  Charakterystyczne jest tu rozdzielenie małżeństwa i rodziny, w ten sposób, że zawarcie małżeństwa jest niejako etapem poprzedzającym założenie rodziny, w skład której wchodzą małżonkowie i dzieci. To rozdwojenie jest także obecne w art. 16 PDPCz oraz w art. 12 EKoOPCziPW, gdzie mowa jest o prawie do zawarcia małżeństwa i do założenia rodziny. I znów, jeżeli poręcza się prawo do założenia rodziny, to tym samym poręcza się prawo do dziecka. W prawie polskim rozróżnienie małżeństwa i rodziny występuje zarówno w art. 18 Konstytucji RP, jak i art. 23 KRiOP. Art. 48 poręcza rodzicom prawo do wychowania dziecka zgodnie z własnymi przekonaniami. Skoro poręcza się prawo do wychowania dziecka, musi z tego wynikać prawo do poczęcia dziecka i prawo do posiadania dziecka, bo pierwsze bez tych drugich jest niemożliwe do zrealizowania.

„Prawo do posiadania dziecka", choć nie wymieniane wprost w różnych katalogach praw człowieka, co jako argument koronny przyjmuje ksiądz Grochowina, jako naturalne prawo człowieka istnieje i jest zagwarantowane w prawnym porządku krajowym i międzynarodowym a i filozofia prawa jego istnienia nie neguje. Jest ono podstawą do wyrażonego wprost prawa do założenia rodziny. Nie jest ono wynikiem „inflacji praw człowieka". Inflacja ta jest spowodowana przyjęciem innej, niż natura i godność podstawy praw człowieka, tj. umowy społecznej. Przykładem inflacji praw człowieka są wysiłki mające na celu utworzenie „the right to be forgotten", na zasadzie: „umawiamy się, że zapominamy". W przypadku „prawa do posiadania dziecka" nikt z nikim się nie umawiał, że takie prawo obowiązuje, ono wynika z naturalnych dążeń człowieka.

Można się zastanawiać jakie przesłanki legły u podstaw negacji „prawa do dziecka". Powód był jeden – chęć zablokowania „in vitro".  To tylko w tym celu w Kościele rozpowszechnia się fałszywą teorię negującą „prawo do dziecka". W rezultacie usiłuje wykreować „zakaz posiadania dziecka", o ile miała by mieć zastosowanie metoda „in vitro".  Zbliża się tym samym do amerykańskiej koncepcji praw człowieka, w której umówiono się, że przysługuje zarówno „prawo do reprodukcji" (prokreacji), jak i „prawo do niereprodukcji". To ostatnie realizowane jest przez dokonywanie aborcji.

Reasumując, „prawo do posiadania dziecka" istnieje jako wynikające z naturalnych, prokreacyjnych predyspozycji człowieka i jest poręczone wieloma aktami prawnymi i dokumentami, z tym że należy je czytać oczyma szeroko otwartymi.

A co na to wszystko Bóg? Myślę, że On nie widzi przeciwwskazań, żeby „prawo człowieka do dziecka" obowiązywało „teraz i zawsze".

Jacek Kędzierski, adwokat Łódź

Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"