Skała: Zmiana procedury karnej - dłuższy i droższy proces

W 2015 r. obietnica złożona przez polityków przyspieszenia spraw o jedną trzecią zrealizuje się, ale w odwrotnym kierunku do zapowiadanego – pisze prokurator Jacek Skała.

Publikacja: 12.11.2013 08:39

Red

30 sierpnia Sejm przyjął nowelizację kodeksu postępowania karnego, której głównym założeniem jest wprowadzenie kontradyktoryjności. Ustawa została podpisana przez prezydenta i ogłoszona w Dzienniku Ustaw. Pewna jej część w zakresie depenalizacji kierowania rowerem w stanie nietrzeźwości czy podniesienia granicy „przepołowienia" czynów przeciwko mieniu do 400 zł weszła w życie z początkiem listopada. Uzasadnienie projektu pełne jest ogólnikowych stwierdzeń o unowocześnieniu procesu. Tymczasem wprowadzane zmiany wbrew powszechnym oczekiwaniom społecznym doprowadzą do dwóch najistotniejszych konsekwencji.

Proces od połowy 2015, bo takie wprowadzono vacatio legis, będzie dłuższy i droższy. Pisałem o tym na łamach „Rz" 2 lipca w tekście „Totalna reforma kpk". Wskazywałem w nim między innymi na to, że zmiany wprowadzone przez ustawodawcę doprowadzą do znacznego wzrostu uniewinnień. Ich współczynnik dziś sięga około 1,5 proc. Nie krył tego również wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski w jednej ze swoich wypowiedzi podczas prac sejmowej podkomisji.

Daleko od sprawiedliwości

Powodem takiego stanu rzeczy będzie odejście od zasady prawdy materialnej, czyli krótko mówiąc – od szeroko pojmowanej sprawiedliwości. Na gruncie aktualnie obowiązujących regulacji sąd, rozstrzygając sprawę, ma obowiązek odnalezienia prawdy. Prawda materialna jest pojęciem, któremu najbliżej do sprawiedliwości, bo tylko w oparciu o tę prawdę możliwe jest sprawiedliwe rozstrzygnięcie w sferze zawinienia i kary. Wydaje się, że państwo, w którego strukturach funkcjonuje niezależna trzecia władza, winno być zainteresowane tym, aby wymiar sprawiedliwości dążył do orzeczeń obiektywnie sprawiedliwych, a takimi są wyłącznie te, które opierają się na prawdzie materialnej.

Sąd jednak nie będzie bezwzględnie obowiązany, aby dążyć do jej ustalenia, gdyż dowody z urzędu będzie mógł warunkowo dopuszczać, ale jedynie w wyjątkowych sytuacjach. W naturalny sposób mogą nie być w ustaleniu prawdy materialnej zainteresowane strony procesu, w szczególności stojący na straży interesów oskarżonych klientów adwokaci.

We wspomnianym tekście wskazywałem również na brak przygotowania prokuratorów i prokuratury do obsługi skrojonego na nową modłę procesu. Aby prokuratorzy mogli skutecznie stawić czoła wymaganiom stawianym w przyjętej przez Sejm ustawie, niezbędna jest totalna restrukturyzacja prokuratury. Przede wszystkim nie jest możliwe dalsze utrzymanie takiego stanu rzeczy, w którym nieco ponad 3 tysiące prokuratorów prokuratur rejonowych prowadzi i nadzoruje 99 proc. śledztw oraz obsługuje tyle samo kontradyktoryjnych rozpraw.

Na podstawie obecnych przepisów około połowy spraw kończonych jest w trybie uproszczonym, tj. takim, który nie wymaga obecności prokuratora w sądzie. Tryb ten w połowie 2015 r. ma zostać zniesiony. Nie trzeba być ekspertem, aby uświadomić sobie, że likwidacja czegoś, co wprowadzano po to, aby uprościć i przyspieszyć proces, pozostaje w ewidentnej kolizji z głoszonymi przez autorów nowelizacji hasłami nowoczesnej i szybkiej procedury.

Co jednak zniesienie trybu uproszczonego oznacza w praktyce? Otóż wiąże się przede wszystkim z tym, że oskarżyciel publiczny w sądzie będzie musiał obsadzić o 100 proc. więcej spraw. Jeśli zatem dziś prokuratorzy spędzają 2–3 dni w tygodniu na sądowych salach, to za rok liczba tych dni się podwoi. Nie trzeba być też matematykiem, aby zwrócić uwagę na fakt, że w niektórych sytuacjach braknie tygodnia. Kto zatem i kiedy będzie prowadził i nadzorował sprawy? Na to zagadnienie warto zwrócić szczególną uwagę. Jest to pytanie o ludzi i czas. Jeśli chodzi o ludzi, to przy obecnym systemie najzwyczajniej ich zabraknie. Wątpliwe wydaje się, czy przesunięcie nawet wszystkich z ponad 6 tysięcy prokuratorów na odcinek prowadzenia spraw i ich obsadzania w sądzie zabezpieczy prawidłowe funkcjonowanie systemu. Takie rozwiązanie nie jest jednak planowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości.

Na rozdrożu

Trudno już w tej chwili policzyć, ile było projektów nowego prawa o prokuraturze, a wcześniej nowelizacji obecnej ustawy, ale w każdym kolejnym następuje redukcja propozycji, które miałyby na celu przeorganizowanie prokuratury w taki sposób, który pozostawałby komplementarny w stosunku do zmian w kpk. Wśród tych rozwiązań były po pierwsze ścisłe określenie właściwości rzeczowej prokuratur okręgowych w określonych kategoriach spraw, a po drugie zasada obowiązkowego referatu oskarżycielskiego dla każdego prokuratora. Pierwszy w projekcie datowanym na sierpień w zasadzie został wyrzucony poza nawias poprzez przeniesienie kompetencji do określania spraw, które miałyby prowadzić prokuratury okręgowe z ustawy na rozporządzenie. W świetle tamtej wersji projektu to minister w akcie niższej niż ustawa rangi miałby wskazywać typy czynów zabronionych, w stosunku do których właściwymi do prowadzenia spraw byłyby prokuratury okręgowe. Przypomnieć w tym miejscu należy, iż w pierwszym z projektów prokuratury okręgowe miały zajmować się prowadzeniem wszystkich spraw należących do właściwości sądów okręgowych. W kolejnych przedłożeniach katalog ten stopniowo ograniczono do kilku przepisów stanowiących najpoważniejsze przestępstwa gospodarcze. Jak zatem gołym okiem widać, rozwiązanie wyjściowe jest stopniowo eliminowane i dziś tak naprawdę nie wiadomo, czym i czy w ogóle miałyby zajmować się prokuratury okręgowe. Dobrze zatem się stało, że Ministerstwo Sprawiedliwości zrezygnowało z koncepcji regulowania tej materii rozporządzeniem.

Przez cały okres towarzyszący pracom nad projektem zgrabnie unikano kwestii określenia właściwości rzeczowej prokuratur apelacyjnych. Wskazywaliśmy na to, że w tym przypadku możliwe byłoby określenie progów kwotowych np. przy korupcji, po przekroczeniu których śledztwo prowadziłyby elitarne wydziały ds. przestępczości zorganizowanej. Wydaje się to kierunkiem słusznym, zwłaszcza gdy dowiadujemy się, że jedna z prokuratur apelacyjnych skierowała do sądu akt oskarżenia dotyczący korumpowania pracowników służby więziennej poprzez wręczanie im wykonanych z masy papierowej figurek Chrystusa i Kubusia Puchatka. Kolejnym z rozwiązań, które miało zapewnić dopływ prokuratorów do prowadzenia śledztw oraz występowania w sądzie, była – z naciskiem na to słowo – zasada obowiązkowego referatu oskarżycielskiego. Była, dlatego że wprowadzono w jednej z kolejnych wersji projektów wyjątek umożliwiający jej dziecinnie proste obchodzenie. O ile bowiem w pierwszym projekcie postanowiono, że każdy prokurator zarówno prowadzi sprawy, jak i obsadza je w sądzie, o tyle w kolejnych umożliwiono realizację jednego, wybranego z obu zadania. W prokuraturach apelacyjnych, w których co czwarty prokurator prowadzi sprawy, odetchnięto wówczas z ulgą, bo wprowadzony wyjątek oznaczać będzie obowiązek udania się do sądu raz na rok, a może rzadziej, o ile wokand wystarczy. W tej sytuacji na postawione pytanie „kto będzie prowadził i nadzorował sprawy?" autorzy projektu odpowiadają: – ci sami, co dziś zrobią dwa razy więcej jutro.

Marna perspektywa

Oczywiście kolejne pytanie dotyczy konsekwencji, a te nietrudno przewidzieć. Wiedzą o nich już osoby często popadające w konflikt z prawem, bo mają świadomość, że w prokuraturze zabraknie rąk do pracy. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, te ręce, które pozostaną, nie będzie najzwyczajniej wiadomo w co wsadzić i kiedy. Powraca zatem pytanie o czas. Jeśli prokurator jego większość spędzi w sądzie, nie będzie miał kiedy sporządzać decyzji procesowych czy przesłuchiwać. Samych przesłuchań będzie więcej, gdyż nowela oddała w ręce prokuratorów przesłuchanie świadków w śledztwie. Będzie on musiał robić to chyba w dni wolne od pracy, bo pozostałe spędzi na sądowej sali w kontradyktoryjnej potyczce. Czy jest zatem jakaś nadzieja na sprawne obsługiwanie systemu? Chyba tylko taka, że zamknięci w sądzie prokuratorzy z braku czasu przestaną oskarżać i wszystko się wyrówna. Tyle że wtedy Polska stanie się jak nigdy dotąd państwem sprzyjającym rozwojowi przestępczości.

Na koniec jedna refleksja. Nie trzeba było kontradyktoryjnej reformy kpk, aby polskie sądy spowolniły pod ciężarem dziesiątek tysięcy nowych spraw w roku 2012 i 2013. W roku 2015 obietnica złożona przez polityków, przyspieszenia spraw o jedną trzecią, zrealizuje się, ale w odwrotnym kierunku od zapowiedzianego. Nie chcę być złym prorokiem, ale procesy karne wolniejsze o jedną trzecią to realna perspektywa. ?

Autor jest wiceprzewodniczącym prezydium Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.

30 sierpnia Sejm przyjął nowelizację kodeksu postępowania karnego, której głównym założeniem jest wprowadzenie kontradyktoryjności. Ustawa została podpisana przez prezydenta i ogłoszona w Dzienniku Ustaw. Pewna jej część w zakresie depenalizacji kierowania rowerem w stanie nietrzeźwości czy podniesienia granicy „przepołowienia" czynów przeciwko mieniu do 400 zł weszła w życie z początkiem listopada. Uzasadnienie projektu pełne jest ogólnikowych stwierdzeń o unowocześnieniu procesu. Tymczasem wprowadzane zmiany wbrew powszechnym oczekiwaniom społecznym doprowadzą do dwóch najistotniejszych konsekwencji.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi