Kiedy kilka miesięcy temu rządząca koalicja przegrała w Sejmie głosowanie nad odrzuceniem projektu ustawy o likwidacji bankowego tytułu egzekucyjnego, w serca dłużników wstąpiła nadzieja. Wielu z nich jest święcie przekonanych, że to właśnie bankowy tytuł egzekucyjny (bte) jest źródłem wszelkiego nieszczęścia. Jest symbolem dominacji banku nad przedsiębiorcą, kredytobiorcą, nad posiadaczem karty debetowej, w zasadzie – nad każdym, kto przekroczył próg tej szacownej instytucji.
Milion na łasce banków
Na takim właśnie założeniu został przygotowany poselski projekt nowelizacji prawa bankowego przewidujący likwidację bte. Polacy są coraz bardziej zadłużeni – piszą w uzasadnieniu autorzy projektu – a bankowy tytuł egzekucyjny umożliwia stosowanie wobec nich jawnego bezprawia. Bank jednostronnie je wystawia i uzyskuje w sądzie w ciągu trzech dni, na posiedzeniu niejawnym, bez udziału dłużnika, klauzulę wykonalności. Z taką klauzulą bank kieruje sprawę do komornika, a ten zajmuje rachunki bankowe, pobory, samochody, mieszkania, sprzęt, słowem wszystko, co ma jeszcze jakąś wartość.
Bankowy tytuł egzekucyjny stał się dzisiaj już nie tylko łamigłówką prawną. Zyskał rangę problemu społecznego. Liczba zainicjowanych przez niego postępowań egzekucyjnych przekroczyła w ostatnich latach milion rocznie.
Relikt przeszłości
Przeciwko bte podnoszone są również zarzuty systemowe. To relikt gospodarki nakazowo-rozdzielczej. Został wymyślony, żeby chronić interesy banków państwowych. Teraz, w gospodarce rynkowej, gdzie banki są w rękach prywatnych spółek rządzonych najczęściej przez kapitał zagraniczny, nie ma żadnych racjonalnych powodów, by stwarzać im tak cieplarniane warunki. Żeby jednak realnie myśleć o pokonaniu lobby bankowego, trzeba jeszcze stoczyć w Sejmie co najmniej kilka zwycięskich bitew. Nie będą to bitwy łatwe. I to nie dlatego, że zwycięstwo w pierwszej potyczce na głosy było możliwe dzięki zaledwie ośmiu posłom z PSL, którzy w ostatniej chwili zdradzili rządzącą koalicję i przeszli na stronę zwolenników likwidacji bte, posłów PiS, SLD, SP i Palikota. Banki uzyskały bowiem niemałe wsparcie z zewnątrz.
O likwidacji bte nie chce słyszeć rząd. Dostrzega w nim jedynie „efektywny środek dochodzenia roszczeń". Dzięki swej skuteczności przyczynia się nie tylko do lepszej ochrony depozytów klientów banku, wpływa także dobrze na dostępność kredytów. Jeżeli banki nie będą mogły szybko i sprawnie odzyskiwać swoich pieniędzy, ich dalsze akcje kredytowe staną pod znakiem zapytania – argumentują rządowi prawnicy.