Mieszkania dłużników wypełnia lęk

Kredytobiorca powinien być powiadamiany przez bank o zamiarze wystawienia tytułu egzekucyjnego ?– pisze Andrzej Jankowski.

Publikacja: 19.02.2014 02:00

Andrzej Jankowski

Andrzej Jankowski

Foto: materiały prasowe

Red

Kiedy kilka miesięcy temu rządząca koalicja przegrała w Sejmie głosowanie nad odrzuceniem projektu ustawy o likwidacji bankowego tytułu egzekucyjnego, w serca dłużników wstąpiła nadzieja. Wielu z nich jest święcie przekonanych, że to właśnie bankowy tytuł egzekucyjny (bte) jest źródłem wszelkiego nieszczęścia. Jest symbolem dominacji banku nad przedsiębiorcą, kredytobiorcą, nad posiadaczem karty debetowej, w zasadzie – nad każdym, kto przekroczył próg tej szacownej instytucji.

Milion na łasce banków

Na takim właśnie założeniu został przygotowany poselski projekt nowelizacji prawa bankowego przewidujący likwidację bte. Polacy są coraz bardziej zadłużeni – piszą w uzasadnieniu autorzy projektu – a bankowy tytuł egzekucyjny umożliwia stosowanie wobec nich jawnego bezprawia. Bank jednostronnie je wystawia i uzyskuje w sądzie w ciągu trzech dni, na posiedzeniu niejawnym, bez udziału dłużnika, klauzulę wykonalności. Z taką klauzulą bank kieruje sprawę do komornika, a ten zajmuje rachunki bankowe, pobory, samochody, mieszkania, sprzęt, słowem wszystko, co ma jeszcze jakąś wartość.

Bankowy tytuł egzekucyjny stał się dzisiaj już nie tylko łamigłówką prawną. Zyskał rangę problemu społecznego. Liczba zainicjowanych przez niego postępowań egzekucyjnych przekroczyła w ostatnich latach milion rocznie.

Relikt  przeszłości

Przeciwko bte podnoszone są również zarzuty  systemowe. To relikt gospodarki nakazowo-rozdzielczej. Został wymyślony, żeby chronić interesy banków państwowych. Teraz, w gospodarce rynkowej, gdzie banki są w rękach prywatnych spółek rządzonych najczęściej przez kapitał zagraniczny, nie ma żadnych racjonalnych powodów, by stwarzać im tak cieplarniane warunki. Żeby jednak realnie myśleć o pokonaniu lobby bankowego, trzeba jeszcze stoczyć w Sejmie  co najmniej kilka zwycięskich bitew. Nie będą to bitwy łatwe. I to nie dlatego, że zwycięstwo w pierwszej potyczce na głosy było możliwe dzięki zaledwie ośmiu posłom z PSL,  którzy w ostatniej chwili zdradzili rządzącą koalicję i przeszli na stronę zwolenników likwidacji bte, posłów PiS, SLD, SP i Palikota. Banki uzyskały bowiem niemałe  wsparcie z zewnątrz.

O likwidacji bte nie chce słyszeć rząd. Dostrzega  w nim jedynie „efektywny środek dochodzenia roszczeń". Dzięki swej skuteczności przyczynia się nie tylko do lepszej ochrony depozytów klientów banku, wpływa także dobrze na dostępność kredytów. Jeżeli banki nie będą mogły szybko i sprawnie odzyskiwać swoich pieniędzy, ich dalsze akcje kredytowe staną pod znakiem zapytania – argumentują rządowi prawnicy.

Zdaniem rządu bte nie ogranicza ani prawa dłużników do sądu, ani prawa do zgłaszania zarzutów przeciwko bankom. Dłużnik  jeszcze przed wystawieniem tytułu egzekucyjnego może zarzucić nieważność lub bezskuteczność złożonego oświadczenia o poddaniu się egzekucji (art. 189 k.p.c). Gdy kwestionuje zasadność samego długu lub jego wysokość, może wystąpić do sądu z powództwem przeciwegzekucyjnym (art. 840 k.p.c.). Może podważać wyliczenia, zgłaszać zarzuty o wygaśnięciu zobowiązania, o jego przedawnieniu, przedstawiać dowody spłaty rat kredytu.

Wszystkie te porady stają się  jednak bezwartościowe, gdy dłużnik o wszczętej egzekucji dowiaduje się dopiero od komornika, który podtyka mu pod oczy bankowy tytuł z przystawioną przez sąd klauzulą wykonalności. Negatywną opinię o poselskim projekcie ustawy przesłał też do Sejmu prokurator generalny. Również Trybunał Konstytucyjny, który oceniał tę instytucję w 2005 r., nie uznał przepisów o bankowym tytule egzekucyjnym za sprzeczne z prawem.  Jego likwidację  poparli natomiast  ostatnio notariusze. Do ich uwag trzeba jednak odnosić się z pewną ostrożnością. Jest bowiem więcej niż pewne, że w razie likwidacji bte instytucje finansowe sięgną czym prędzej po alternatywny tytuł egzekucyjny. Pod ręką jest zawsze notarialne oświadczenie dłużnika o poddaniu się egzekucji (art. 777 k.p.c.). Tym różni się ono od pisemnych oświadczeń klienta banku, że trzeba od niego uiścić dodatkowe koszty notarialne. Taksa uzależniona jest od wartości przedmiotu czynności notarialnej, co dodatkowo odchudzi portfel dłużnika. Jeszcze bardziej kosztowny może się okazać dla dłużnika proces, gdy bank będzie zmuszony dochodzić swoich roszczeń na drodze sądowej. Opłaty związane z wniesieniem powództwa sięgają przecież 5 proc. wartości przedmiotu sporu.

Najpierw ostrzeżenie

W Hiszpanii, w której banki rozdawały kredyty na lewo i prawo, niezapłacenie trzeciej raty jeszcze do niedawna pociągało za sobą eksmisję z mieszkania. Nowe prawo hipoteczne złagodziło nieco to restrykcyjne rozwiązanie. Hiszpanom w najtrudniejszej sytuacji materialnej zapewniono możliwość uniknięcia eksmisji i anulowania długów za zwrot nieruchomości. Każdy z członków najbliższej rodziny musi mieć jednak status bezrobotnego, a jego roczny dochód nie może przekraczać 19 tys. euro. Nigdzie więc spłata zadłużenia wobec banku nie jest rzeczą łatwą.

Jak często klienci banków kwestionują bte na drodze sądowej? Niestety, liczby tej, opartej chociażby na szacunkowych danych, nie znalazłem w uzasadnieniu poselskiego projektu ustawy. W przesłanej do Sejmu opinii rząd podał, że  „według dostępnych danych liczba powództw przeciwegzekucyjnych w skali wszystkich banków odnośnie do egzekucji prowadzonych na podstawie bte nie przekracza kilkudziesięciu rocznie". Gdyby była to prawda, to wobec miliona wystawionych tytułów egzekucyjnych nie ma alarmu. Oczywiście statystyka statystyką, a każdy indywidualny dramat to o jeden dramat za dużo. Dlatego może rozwiązanie dramatu dłużnika nie leży w likwidacji bte, tylko w ucywilizowaniu tej instytucji? Z pewnością trudno mówić o równości stron, kiedy banki wystawiają tytuły egzekucyjne za plecami dłużnika. Dlatego może w pierwszej kolejności ustawodawca powinien pomyśleć o zwiększeniu obowiązków informacyjnych banków. Instytucje finansowe muszą wyraźnie powiadamiać klientów o skutkach prawnych złożenia oświadczenia o poddaniu się egzekucji. Drugi podstawowy obowiązek nasuwa się sam. Powinien on obejmować ostrzeżenie dłużnika o zamiarze wystawienia przez bank tytułu egzekucyjnego. W projekcie ustawy przygotowanym w 2011 r. przez Ministerstwo Gospodarki zaproponowano, by bank mógł przystąpić do działania dopiero po upływie 14 dni od takiego ostrzeżenia.

Nie ulega wątpliwości, że bte jest dla instytucji finansowych sporym przywilejem. By przywilej ten nie wikłał  dłużników  jedynie we własne, jeszcze większe długi, trzeba go stosować z rozmysłem. Wprowadzenie dodatkowych obowiązków informacyjnych da nam wszystkim gwarancję, że w relacjach z klientem nie tylko więcej będzie rozsądku, ale też równowagi. Własność dłużnika nie powinna być wypełniona lękiem. Od lęku powinny być też  wolne jego prawa.

Autor jest publicystą prawnym

Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"