Uchylałem sędziowskie pytania

Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej w rozmowie z Katarzyną Borowską o tym jak został prawnikiem

Publikacja: 01.04.2014 17:16

Rz: Miał pan być inżynierem?

Andrzej Zwara:

Tego chciał mój ojciec. Sam budował rafinerie – w Płocku, ale i we Włoszech, w Kanadzie. O tym samym marzył dla mnie. Byłem nawet w klasie matematyczno-fizycznej. Z tego okresu została mi fascynacja fizyką kwantową.  Prawdziwą moją pasją była jednak historia.

Czemu więc prawo?

To nie był racjonalny wybór. Taki już jestem – jeśli mam dwie możliwości,   wybieram trzecią. Miałem wybór między tym, czego pragnąłem, czyli historią, a tym, czego nie chciałem, czyli politechniką. Dlatego wybrałem prawo. Chyba zrobiłem trochę na złość  i sobie, i ojcu.

I jak pan zniósł pierwszy rok?

Świetnie. Miałem z jednej strony swoją historię – doktryn polityczno-prawnych, z drugiej matematykę na logice. Potem już do końca z pasją oddawałem się studiowaniu prawa. Ku mojemu zdziwieniu, sprawiało mi to ogromną przyjemność.

Przez całe studia tylko się pan uczył?

Studiowałem w ciekawych czasach. To był specyficzna atmosfera początku lat osiemdziesiątych. Maturę zdawałem właśnie w stanie wojennym, studniówkę mieliśmy o dwunastej – w środku dnia. Działałem w samorządzie studenckim. Podczas studiów zdarzało się, że uciekaliśmy przed MO. Był też czas na odreagowanie. Podczas studiów grałem np. w teatrze. To była sztuka „Romulus Wielki" Friedricha Dürrenmatta. Grałem kamerdynera – co jakiś czas pytałem cesarza, czy życzy sobie jajka na miękko czy na twardo. Nie ukrywam, że scena mi się podoba. W liceum grałem z kolei w kabaretach.

Prawo administracyjne, czyli pana specjalizacja, wydaje się bardzo odległe od takich zainteresowań...

Wychowałem się na budowach, żyłem w cieniu wielkich instalacji, które tworzył mój ojciec. Choć nie zostałem inżynierem, to coś we mnie z tego zostało. ?Samo studiowanie prawa administracyjnego wydaje się może mało ciekawe, ale jego stosowanie jest pasjonujące. Ja przynajmniej świetnie się czuję, gdy coś buduję. Próbuję też wyjaśnić to moim studentom.

Najpierw został pan na uczelni, potem dopiero zdecydował się na wykonywanie praktycznego zawodu prawniczego.

Najpierw byłem na aplikacji sądowej. Zdałem nawet egzamin sędziowski, a prezes sądu namawiał mnie, żebym został sędzią. I znów wybrałem trzecią drogę – miałem do wyboru pracę na uczelni i w sądzie. Zdecydowałem się więc na aplikację adwokacką. I wbrew opiniom, jak trudno było w latach 90.  wejść do palestry, ja nie miałem z tym żadnych problemów. A nie miałem żadnych rodzinnych koneksji. Zdałem egzamin z najlepszym wynikiem.

To otworzyło panu drogę do kariery?

Tak mi się wtedy wydawało. ?A karierę kojarzyłem z dużą kancelarią w wielkim ośrodku, np. w Gdańsku. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy zadzwonił do mnie mój patron Wojciech Dereziński i zaprosił do swojej kancelarii w Wejherowie... Kiedy jednak wracałem po pierwszym dniu w pracy, byłem w  euforii, wiedziałem, że znalazłem swoje miejsce. I tak czuję się zresztą każdego dnia wykonywania zawodu adwokata.

Pamięta pan swoją pierwszą sprawę?

Niestety.

Było tak źle?

Próbowałem uchylić pytanie sędzi... Nie z niewiedzy, raczej z roztargnienia.  ?Pani sędzia była przepiękną kobietą, prawie się zakochałem. ?W pewnym momencie, gdy zadawała pytania świadkowi, usłyszałem swój głos: „Uchylam to pytanie". ?Tak mówiłem bowiem często podczas wykładów – jako asystent na uniwersytecie.

Jak zareagowała sędzia?

Powiedziała łagodnym głosem, że to chyba jednak ona jest tu od uchylania pytań... Salę sądową jednak dziś uwielbiam.

Słynie pan też z niecodziennych pasji. Czasem nie ma z panem kontaktu tygodniami, ?bo właśnie wchodzi pan ?na jakąś górę...

Góry uwielbiam od  siedemnastego roku życia. Nie wspinam się z pomocą sprzętu, raczej chodzę po górach. Lubię takie o wysokości ok. 6 tys. metrów. Praca adwokata nie jest łatwa, dlatego ważne jest dobre zdrowie. Sport jest dla mnie bardzo ważny – często też biegam. W Warszawie jako grupa adwokacka bierzemy udział w Biegu Powstania Warszawskiego. Historia adwokatów i aplikantów adwokackich, którzy niemal ?w 90 proc. zginęli podczas powstania, jest dla mnie  przejmująca. Gdy zajmuję się takimi sprawami jako prezes NRA, łączę pasję niedoszłego historyka i sportowca.

Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?