Nie ulega wątpliwości, że prowadzenie przedsądowych negocjacji w sprawie zapłaty długu jest w interesie wszystkich uczestników postępowania sądowego. Strony nie ponoszą kosztów postępowania i mają możność zarówno przedstawienia argumentów stronie przeciwnej, jak i zapoznania się z jej stanowiskiem. Jeżeli takie negocjacje prowadzą adwokaci, to na podstawie ich przebiegu mogą ocenić szanse powodzenia w ewentualnym procesie sądowym i nakłonić swoich mocodawców do zawarcia ugody.
Taka ugoda zaś jest wynikiem kompromisu między stronami, co stanowi pewną gwarancję, że będzie realizowana. Wierzyciel odzyska swą należność szybciej, bez konieczności angażowania się w kosztowny proces, dłużnik zaś nie będzie ponosić kosztów przegranego procesu i uzyska możliwość uwzględnienia swoich zastrzeżeń w wynegocjowanej ugodzie.
Nie bez znaczenia jest także fakt, że sprawa taka nie trafi w tryby naszego sądownictwa, które jak wiemy jest na granicy wydolności. Jeżeli zaś już trafi, to sąd otrzyma sprecyzowane stanowiska stron i będzie miał możliwość zapoznania się z pełną argumentacją. Jest to szczególnie ważne w obowiązującym od 2012 r. stanie prawnym, który wymaga przedstawienia pełnego uzasadnienia stanowisk stron już w pozwie oraz odpowiedzi na pozew, i w istotnym stopniu utrudnia przedstawianie nowych dowodów, podnoszenie kolejnych argumentów bądź nawet składanie dalszych pism procesowych.
Dlaczego więc profesjonalne negocjacje prowadzone przez adwokatów są taką rzadkością w naszym obrocie prawnym? Jedną z przyczyn jest okoliczność, że w polskich realiach, nawet zlecając adwokatowi prowadzenie rozmów ze stroną przeciwną, nie ma się pewności, czy druga strona będzie chciała rzeczywiście negocjować w dobrej wierze. Obowiązujące przepisy prawa nie nakładają wprost na wierzyciela obowiązku prowadzenia rozmów z dłużnikiem w sprawie dobrowolnej zapłaty przed złożeniem pozwu w sądzie. Taki obowiązek istniał do 2012 r. w postępowaniu gospodarczym. W myśl uchylonego już art. 479 12 k.p.c. powód obowiązany był dołączyć do pozwu dowód reklamacji lub wezwania do dobrowolnego spełnienia świadczenia. W chwili obecnej obowiązek taki można wyinterpretować pośrednio z art. 101 k.p.c. Zgodnie z tym przepisem sąd może nałożyć obowiązek zwrotu kosztów procesu na powoda, jeżeli pozwany nie dał powodu do wytoczenia sprawy i przy pierwszej czynności procesowej uznał żądania pozwu.
Dotyczy to jednak kosztów sądowych. A co z kosztami poniesionymi na pomoc prawną na etapie przedsądowym? Przecież nakład pracy adwokata i koszty jego wynagrodzenia w wypadku zawiłych spraw może być znaczny.